Ukraiński generał Siegiej Kriwanos uważa, że Ukraina powinna rakitami zaatakować białoruskie lotniska, na których znajduje się rosyjski sprzęt wojskowy. Kriwonos to były zastępca dowódcy ukraińskich Sił Specjalnych.
„Jako wojskowy mogę odpowiedzieć: zniszczyłbym sprzęt na białoruskich lotniskach, bo nie są białoruskie – te lotniska są całkowicie oddane Rosjanom, tam personel to Rosjanie, te lotniska są strzeżone przez Rosjan, a obwód 5 kilometrów wokół lotniska jest już rosyjski – ani jednego Białoruina, ani wojskowego, ani cywilnego. Będziemy bezpośrednio niszczyć rosyjskie bazy na terytorium Białorusi, które są terytorium rosyjskim. Zbudujmy odpowiedź dyplomatycznie”- powiedział Kriwonos w wywiadzie dla portalu „Nowoje wremia”.
Według niego prawdopodobieństwo ponownego wkroczenia rosyjskiej armii z terytorium białoruskiego na Ukrainę jest dość wysokie. Generał uważa, że tym razem może do niej dołączyć armia białoruska.
„Przypomnę, że potencjał mobilizacyjny Republiki Białoruś to 340 tys., plus same siły zbrojne – 56 tys. To praktycznie 400 tys. żołnierzy. walczących przeciwko nam. Kwestia jest natury moralnej. Ci, którzy służą bezpośrednio w siłach zbrojnych, to personel, bardzo dobrze wyprany zarówno przez białoruską, jak i rosyjską propagandę na korzyść Rosji. Ci, którzy są powoływani z rezerwy i często odwiedzali terytorium naszego kraju, rozumieją bezsensowność tej wojny dla narodu białoruskiego i wielu z nich, gdy rozpocznie się walka, raczej nam się podda. Ale nie ma co się relaksować, trzeba przygotowywać się do wojny, a każda osada wzdłuż granicy musi mieć własne konstrukcje inżynieryjne na dużej głębokości – bunkry, bunkry, ziemianki, pola minowe – mówi generał.
Kriwonos jest przekonany, że konflikt graniczny na granicy białorusko-ukraińskiej jest w 98% nieunikniony. Ale jej rozwój zależy od oporu zorganizowanego przez Ukraińców. Jeśli do wojny przyłączy się armia białoruska, żołnierz nie wyklucza nowych bitew nie tylko pod Kijowem, ale także w stolicy Ukrainy.
oprac. ba za nv.ua
3 komentarzy
qumaty
12 lipca 2022 o 18:19„wojna to jest za poważna rzecz, by zostawić ją wojskowym” klasyczny cytat, a zawsze aktualny. Wojskowo to co proponuje ów generał może ma to sens, politycznie za to nie ma go wcale. Ukraina poki może, nie powinna dawać casus beli do ataku na siebie dla Łukaszenki. I nie dlatego, że białoruskie wojska zaraz niesamowite sukcesy odniosą. Utknie ten atak zaraz za granicą, ale odciągnie nieuchronnie siły z ważniejszego teraz teatru działań.
Adrian
12 lipca 2022 o 20:45Te siły odciąga sama potencjalizacja ataku, a blef Łukaszenki pozwala działać Rosjanom z ,,bezpiecznych sanktuariów” na terenie Białorusi. Gdyby Ukraińcy powiedzieli sprawdzam okazało by się że król jest nagi. Jedyny problem to brak rakiet. Postsowieckie się kończą, HIMARS jest mało i mają krótki zasięg. Nawet zakładając dostawę pocisków ATACMS o zasięgu do 300 kilometrów…są sugestię żeby użyć ich do ataku na most Krymski,są do ataku jak wyżej…problem ze mimo sukcesów na dziś HIMARS mgr zdławił nawet aktywności rosyjskiej artylerii na kierunkach donbaskim czy zaporoskim…a więc rzucanie ich na inny kierunek to łamanie zasady koncentracji wysiłku…to tak jak przerzucenie Luwtwaffe z ataków na pokiereszowane ale nie dobite lotniska w czasie bitwy o Anglię do ataków na Londyn… podsumowując imho przeciw atakom na lotniska na Białorusi przejawiają tyłko i wyłącznie względy wojskowe
Artek
13 lipca 2022 o 00:53Powoli, powoli, ale te wszystkie wydarzenia zmierzają niestety do większego konfliktu niż ten między Ukrainą, a Rosją. Iran ma dostarczyć drony Rosji. Źle to wygląda. Po jesdnej stronie będzie Rosja, Białoruś częściowo, bo zakładam, że w razie wojny z Białorusią tam pojawią się siły, które doprowadzą do wojny domowej. Korea Północna, Iran za Rosją. Chiny nie za bardzo wiedzą co zrobić, skłaniają się ku Rosji, ale obserwują. Kto jeszcze za Rosją pójdzie ?
Przecież chyba nie Indie, gdzie wiele lat Anglicy mieli duży wpływ.