O związkach Ukrainy z Górnym Śląskiem w niezwykle ciekawy wywiadzie udzielonym Tomaszowi Borówce opowiada mediewista prof. dr hab. Jerzy Sperka, dyrektor Instytutu Historii Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.
„Jak to właściwie jest z tym pokrewieństwem żółto-niebieskich barw Górnego Śląska i Ukrainy, a właściwie Rusi Czerwonej? Prawda czy legenda?
Legenda. Nie znamy żadnych źródeł, które mówiłyby o uzyskaniu przez Ruś swoich barw za pośrednictwem Górnego Śląska. Ponadto kolory żółty i niebieski na śląskiej i ukraińskiej fladze są zamienione miejscami – górnośląska jest żółto-niebieska, a ukraińska niebiesko-żółta. W średniowieczu zdarzały się wprawdzie w heraldyce manipulacje kolorystyczne czy inne, ale nie miało to miejsca na szczeblu państw, a w herbach rodowych, najczęściej rycerskich czy szlacheckich. Tam zresztą zmiany, np. przy tworzeniu młodszych, odrębnych linii rodu, wprowadzano na ogół nie tyle w herbach, co w klejnotach. Śladów tego typu ewolucji nie widać w przypadku Górnego Śląska i Rusi Czerwonej. Zatem te wspólne barwy to jedynie przypadkowa zbieżność.A to, że rządził Ukrainą Górnoślązak?
To już prędzej. Przynajmniej w odniesieniu do Rusi Czerwonej, księstwa halicko-włodzimierskiego, o które po śmierci jego ostatniego udzielnego władcy, Bolesława Jerzego Trojdenowicza w 1340 roku, rywalizowali sąsiedzi – Litwini, Tatarzy, Węgry i Polska Kazimierza Wielkiego. Skupmy się na tych dwu ostatnich. Węgrzy scedowali swe prawa na Kazimierza Wielkiego, gdyż mieli zagwarantowany tron polski po Kazimierzu, jeśli nie będzie miał męskiego potomka. W 1366 roku, po 26 latach walk, Kazimierz Wielki przyłączył do swego królestwa ziemię sanocką, przemyską, lwowską, halicką, chełmską i bełską, a do tego zhołdował Podole. Jednak cztery lata później sam zmarł, nie mając męskiego potomka. Tron Polski objął król Węgier Ludwik Andegaweński, na Węgrzech znany jakoWielki, a u nas jako Węgierski. I Ludwik przystąpił wtedy do realizacji myśli, która w głowach jego dynastii tliła się chyba od dawna, to znaczy jak by tu niepostrzeżenie przejąć Ruś. I posłużył się tutaj księciem Władysławem Opolczykiem, wywodzącym się z linii opolskiej, górnośląskiej Piastów. […]
A na zakończenie pytanie o jeszcze jedną legendę – czy Władysław Opolczyk naprawdę przywiózł z Rusi częstochowską Czarną Madonnę?
Okoliczności, w jakich obraz ten znalazł się na Jasnej Górze, są ustalone ponad wszelką wątpliwość. Tę ruską ikonę przywiózł na Jasną Górę ze zdobytego w 1377 roku zamku w Bełzie Władysław Opolczyk. Opisuje to ze szczegółami najstarsze źródło związane z klasztorem jasnogórskim, tzw. «Translatio Tabulae Beatae Mariae Virginis» («O przeniesieniu obrazu Matki Boskiej»), powstałe w latach 30. XV wieku. Źródło to doskonale wyszczególnia, jak Władysław Opolczyk przywiózł ten obraz, jak go podarował, kto świadczył na dokumencie podarowania tego obrazu, dlaczego Władysław to zrobił i tak dalej. Zatem to akurat z całą pewnością nie jest legenda”.
Całą rozmowę Tomasza Borówki z prof. dr. hab. Jerzym Sperką, pod tytułem Wszyscy ludzie Opolczyka. O Ślązakach w ruskim eldorado… przeczytać można na: https://www.slazag.pl/wszyscy-ludzie-opolczyka-o-slazakach-w-ruskim-eldorado-mowi-profesor-jerzy-sperka
RES
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!