264 Obrońców Azowstalu w rękach okupantów. Rosyjskie media publikują filmy z „poddania się” Ukraińców (WIDEO)

Ewakuacja żołnierzy z Mariupola/ Fot: printscreen

Rosyjskie media publikują materiały filmowe z ewakuacji z Mariupola 264 Obrońców Azowstalu. W nocy z 16 na 17 maja zostali wyprowadzeni z kombinatu i wywiezieni przez Rosjan na terytorium przez nich kontrolowane, tzw. Donieckiej Republiki Ludowej.

53 ciężko rannych żołnierzy Sił Zbrojnych Ukrainy trafiło do szpitala w Nowoazowsku, a 211 obrońców tej twierdzy nad Morzem Azowskim, humanitarnym korytarzem do Olenowki. Na razie pozostają w rękach Rosjan, jak długo, nie wiadomo. Mają zostać wymienieni na rosyjskich żołnierzy.

Ale czy wymiana dojdzie do skutku, to się okaże, bo szef Dumy Państwowej Wiaczesław Wołodin poparł dziś wniosek deputowanego niejakiego Wassermana, by „nazistowscy przestępcy nie podlegali wymianie jeńców”.

„To są zbrodniarze wojenni i musimy zrobić wszystko, by postawić ich przed wymiarem sprawiedliwości. Komisja Obrony DP powinna przygotować odpowiednie zarządzenie”, grzmiał dziś Wołodin na posiedzeniu Dumy..

Wiceszefowa ukraińskiego resortu obrony Anna Maliar uważa, że ​​oświadczenie rosyjskich deputowanych służy wyłącznie propagandzie wewnętrznej i procesom politycznym zachodzącym w Rosji.

Maliar zapewnia, że trwają negocjacje w sprawie ich wymiany na rosyjskich jeńców wojennych. Ukraińska polityk wyjaśniła, że ​​proces wymiany opiera się na mechanizmach Konwencji Genewskiej i jest przejrzysty.

Wiceminister obrony Ukrainy dodała, że dowództwo zna dokładną liczbę ukraińskich żołnierzy przebywających na terenie zakładu Azowstal, ale odmówiło podania tego ze względów bezpieczeństwa.A

Anna Maliar wyjaśniła, że ​​Mariupola bronił Pułk Azowski Sił Zbrojnych Ukrainy, Straż Graniczna, Służba Bezpieczeństwa, Policja Narodowa, Gwardia Narodowa, 36. Brygada Piechoty Morskiej i Obrona Terytorialna. Walczyli także  obcokrajowcy, ale jak podkreśla, takie informacje mogą być przekazywane przez Ministerstwo Obrony Ukrainy tylko ograniczonymi kanałami komunikacji lub kanałami dyplomatycznymi, jeśli państwo wyśle ​​oficjalną prośbę. „To bardzo wrażliwa informacja i może być niebezpieczna dla samych tych osób” – wyjaśniła.