Mówi się, że przywrócił rosyjskiej dyplomacji blask utracony w czasach pierestrojki i Jelcyna. Niektórzy porównują go do legendarnego księcia Gorczakowa. Lepszego ministra spraw zagranicznych Putin nie mógł sobie znaleźć. W nagrodę może pławić się w luksusach i uprawiać nepotyzm.
Zapytany kiedyś, co trzeba zrobić, aby zostać dyplomatą, Siergiej Ławrow odpowiedział, że najważniejsze cechy to erudycja i dobra znajomość historii. Dodał, że ważne jest, aby być oddanym swojej ojczyźnie i rozumieć psychologię rozmówcy po drugiej stronie stołu. Dobrych parę lat temu, w opisującym postać Ławrowa artykule w „Foreign Affairs”, szef rosyjskiej dyplomacji cytuje (nie raz) księcia Aleksandra Gorczakowa, ministra spraw zagranicznych w XIX-wiecznej Rosji. Po klęsce w wojnie krymskiej Gorczakow niezwykle przysłużył się odzyskaniu mocarstwowego prestiżu Cesarstwa – pokazując, że czasem nie trzeba używać siły. To nie przypadek, że w monumentalnej socrealistycznej siedzibie MSZ przy pl. Smoleńskim w oczy rzuca się właśnie portret księcia Gorczakowa.
Zachodni dyplomaci, którzy mieli i mają do czynienia z Ławrowem, nazywają go „Mister Niet” – tak trudno z nim cokolwiek negocjować. Jest dobry w tym, co robi. Ale nie ma wątpliwości, że wykonuje tylko polecenie ścisłego kierownictwa Rosji. Raczej nie wpływa na kształt polityki państwa – przynajmniej nie jej strategicznych kierunków. W porównaniu z różnymi członkami władz, z Putinem na czele, i ich czekistowskim rodowodem, Ławrow ma za granicą lepszy PR, jako zawodowy dyplomata. Oficjalnie jest głową tradycyjnej rodziny, z 50-letnim stażem małżeńskim, skromnym pracownikiem, który żyje raczej biednie jak na standardy Rosji. Jednak w przypadku Ławrowa można mówić o podwójnym życiu i to w dwóch aspektach. Po pierwsze, wcale nie jest zawodowym dyplomatą, lepszym od brutalnych czekistów rządzących Rosją. Tak naprawdę jest jednym z nich. Robi to samo, co np. Siergiej Szojgu, tylko nie za pomocą bomb i czołgów, a brutalnej dyplomacji. Po drugie, wcale nie jest konserwatywnym mężem i ojcem. Od lat ma drugą rodzinę i kochankę z drogimi samochodami i luksusowymi nieruchomościami w Moskwie i Londynie. Zresztą nawet z oficjalną rodziną posiada majątek niemożliwy do zdobycia przy ministerialnej pensji.
Dumny syn MGIMO (i Ormianina)
Przyszedł na świat 21 marca 1950 roku, w rodzinie urzędników sowieckiego Ministerstwa Handlu Zagranicznego. Nie trzeba więc tłumaczyć, że już od początku „miał z górki” w sowieckiej nomenklaturze. Urodził się w Moskwie, ale dzieciństwo spędził w Tbilisi. Ojcem był bogaty Ormianin Kałantarow. Choć nazwisko przyjął po ojczymie, Ławrow do dziś wspomina swe gruzińsko-ormiańskie korzenie. Podobno w szkole pasjonowała go fizyka jądrowa. Jak mówi oficjalna biografia, planował studiować w Moskiewskim Instytucie Inżynierii Fizycznej (MIFI). Ale jednocześnie złożył podanie o przyjęcie do MGIMO, bo tam egzaminy zaczynały się miesiąc wcześniej. I tam zdał, więc miał w związku z tym zrezygnować z kariery specjalisty od technologii atomowych. W kuźni dyplomatycznych kadr (nie tylko sowieckich) Ławrow studiował na Wydziale Orientalistyki na kierunku Stosunki Międzynarodowe. Uczył się języka syngaleskiego, angielskiego i francuskiego. Na trzecim roku się ożenił. Jak wieść gminna niesie, jest autorem poświęconej rodzimemu instytutowi pieśni, która stała się oficjalnym hymnem MGIMO.
Instytut ukończył w 1972 i od razu na cztery lata wyjechał do ambasady ZSRS na Sri Lance. Potem, do 1981 roku, pracował w Wydziale Międzynarodowych Organizacji Ekonomicznych MSZ ZSRS. Kolejne siedem lat to systematyczne pięcie się po szczeblach drabiny MSZ. Kolejno: 1. sekretarz, doradca, starszy doradca Stałego Przedstawicielstwa ZSRS przy ONZ w Nowym Jorku. Z kolei w latach 1988-1992 kolejno: zastępca, 1. zastępca naczelnika, naczelnik Zarządu Międzynarodowych Organizacji Ekonomicznych MSZ. W partii był aż do jej delegalizacji w sierpniu 1991 r. Jednak upadek Związku Sowieckiego karierze Ławrowa nie przeszkodził, wręcz przeciwnie.
Na początku 1992 roku został dyrektorem Departamentu Organizacji Międzynarodowych i Problemów Globalnych MSZ Federacji Rosyjskiej. A już 3 kwietnia 1992 r. został zastępcą ministra spraw zagranicznych Rosji Andrieja Kozyriewa. Nadzorował Departament Organizacji Międzynarodowych i Międzynarodowej Współpracy Gospodarczej, Biuro Praw Człowieka i Międzynarodowej Współpracy Kulturalnej oraz Departament Spraw WNP. Warto pamiętać, że Ławrow brał udział w rokowaniach na temat rozejmu w szeregu zbrojnych konfliktów na terenie upadłego Związku Sowieckiego, od wojny abchasko-gruzińskiej, przez Osetię Południową i Górski Karabach, po Naddniestrze. Był więc jednym z autorów „zamrożenia” tych konfliktów – by później mogła na tym korzystać Rosja.
W styczniu 1994 Ławrow został stałym przedstawicielem Rosji w Radzie Bezpieczeństwa ONZ – na długie dziesięć lat. Zasłynął z tego, że odmówił zastosowania się do polecenia sekretarza generalnego ONZ Kofiego Annana dotyczącego zakazu palenia w siedzibie ONZ. Ławrow nazwał sekretarza generalnego „wynajętym menedżerem”, stwierdził, że Annan nie ma prawa wydawać poleceń przedstawicielom misji dyplomatycznych i wyzywająco palił w specjalnych strefach wyznaczonych decyzją Zgromadzenia Ogólnego ONZ. 9 marca 2004 Ławrow został ministrem spraw zagranicznych Rosji. Jednocześnie wchodząc w skład Rady Bezpieczeństwa FR i federalnego operacyjnego sztabu Narodowego Komitetu Antyterrorystycznego (NAK). 10 września 2004, tuż po wzięciu zakładników przez terrorystów w szkole w Biesłanie, Ławrow oznajmił, że nie mowy o spełnieniu jakichkolwiek żądań napastników. Po kilku dniach doszło do szturmu służb na szkołę, w której zginęły setki cywilów.
Biały domek i kochanka w pracy
Oficjalnie przyzwoity, rodzinny człowiek. Z jedną i tą samą żoną poślubioną jeszcze na studiach. Państwowiec, pracowity urzędnik. Konserwatysta. Żona Maria jest wykładowcą rosyjskiego języka i literatury. Pracowała w bibliotece Stałego Przedstawicielstwa Rosji przy ONZ. Córka Jekaterina studiowała na University of Columbia. Potem wyszła za Aleksandra Winokurowa, absolwenta Cambridge, ale przede wszystkim syna miliardera. Ławrow jest fanem raftingu. Podobno na studiach lubował się w ekstremalnych spływach rzecznych. Był jednym z organizatorów i pierwszym prezesem (od 2006) Federacji Kajakarstwa Górskiego Rosji. Ale lubi też pokopać w piłkę. Jest kibicem Spartaka Moskwa. Nigdy nie ukrywał słabości do luksusu. Kosztownych włoskich garniturów i dobrej włoskiej kuchni. No i rzecz jasna dobrych papierosów (jest namiętnym palaczem) oraz szkockiej whisky (w tym akurat ma coś wspólnego z Jurijem Andropowem).
Ale pomieszkać Ławrow też lubi. Jak ustalił portal „The Insider”, szef MSZ jest właścicielem podmoskiewskiej rezydencji za ponad 600 mln rubli (ponad 7 mln euro). Biały dwupiętrowy dom ma powierzchnię 499 m kw. Niedaleko dom ma Wiktor Janukowycz. A bezpośrednim sąsiadem jest Machmudow, z rodu Machmudowów rządzących Izmajłowską OPG („zorganizowana grupa przestępcza”). Nieruchomość została zakupiona w 2014 roku. Tymczasem z oficjalnych deklaracji majątkowych Siergieja i jego żony Marii wynika, że w latach 2008-2014 zarabiali oni łącznie ok. 4,5 mln rubli rocznie, a więc w sumie 27 mln rubli przez sześć lat. Skąd więc mieli 600 mln rubli za dom? Tym bardziej, że „biały domek” w Żukowce to tylko jedna z nieruchomości szefa MSZ.
Z ustaleń dziennikarzy śledczych wynika, że Ławrow prowadzi prywatne podwójne życie. Ma drugą rodzinę, a kochankę Swietłanę Poliakową obdarowuje drogimi samochodami i luksusowymi nieruchomościami w Moskwie, regionie moskiewskim i Londynie. 21-letnia córka kochanki Ławrowa mieszka w Londynie, w luksusowym apartamencie za 4,4 mln funtów. Co ciekawe, rodzina Poliakowej, nawet jej matka, towarzyszą Ławrowowi nawet w jego służbowych podróżach. Poliakowa jest oficjalnie pracownikiem MSZ. Niektórzy mówią, że nawet „szarą eminencją” w gigantycznym gmachu przy pl. Smoleńskim. Sporo jej znajomych objęło stanowiska w administracji resortu. Praca w administracji bywa niezwykle dochodowa – można by wnioskować na podstawie majątku Poliakowej. Jest właścicielką mieszkania 260 m kw. w samym centrum Moskwy, w rejonie nazywanym Złotą Milą, gdzie ceny nieruchomości są nie tylko rekordowe w Rosji, ale też należą do jednych z najdroższych na świecie. W apartamentowcu, w którym mieszka kochanka Ławrowa, mieszkania mają też Alina Kabajewa (słynna kochanka Putina) i Leonid Michelson, szef gazowego koncernu Novatek, jeden z najbogatszych ludzi w Rosji. Poljakowa ma też apartament w Soczi i dom pod Moskwą.
Bo do tanga trzeba dwojga
To, że rosyjskiej skarbówce nawet przez myśl nie przejdzie sprawdzenia źródeł dochodu Ławrowa, nie dziwi. Ale można zapytać, jak „nowy Gorczakow” dorobił się takiego majątku, zarówno gdy mowa o rodzinie oficjalnej, jak i o tej nieoficjalnej. Otóż szef MSZ i jego bliscy od wielu lat są zależni od Olega Deripaski. To on płaci za ich wakacje, jego samolotami latają, na jego jachcie pływają i w jego domach mieszkają. Oczywiście „przyjaźń” bajecznie bogatego oligarchy blisko związanego z Putinem nie jest za darmo. Ławrow chroni zagraniczne interesy Deripaski wykorzystując cały aparat dyplomatyczny Rosji. Pomógł mu uzyskać amerykańską wizę, bronił w jego sporze z władzami Gwinei (gdzie firma Deripaski ma strategiczne zasoby metali rzadkich), bronił też, gdy Zachód nałożył na biznesmena sankcje. „Ławrow jest gotów rozpętać wojnę światową dla dobra sponsora swojej rodziny, czyniąc wszystkich Rosjan zakładnikami interesów Deripaski” – piszą rosyjscy dziennikarze śledczy. Zresztą, skoro mowa o związkach oligarchy z Ławrowem, warto zauważyć, że szef MSZ Rosji był członkiem specjalnej komisji rządowej do zbadania przyczyn katastrofy polskiego samolotu rządowego 10 kwietnia 2010 roku. A należy przypomnieć, że to w zakładach Deripaski remontowano wcześniej samolot, który potem roztrzaskał się w Smoleńsku. Wiadomo, że prace w samolocie prowadzone przez Rosjan nie były w odpowiedni sposób monitorowane przez polskie służby specjalne.
– Kiedy pracował w ONZ, był znany jako człowiek elegancki, dowcipny, realizujący to, co chciał rosyjski rząd. W miarę jak pogarszały się relacje Rosji z Zachodem, jego reputacja się zmieniała. Teraz wygłasza przemówienia, które odzwierciedlają pogląd jednej osoby, która jest dla niego ważna: prezydenta Putina – mówiła Angela Sent, która kiedyś nadzorowała działania CIA w Rosji, a obecnie pracuje na Uniwersytecie Georgetown. To, że Ławrow jest tylko sprawnym, ale tylko posłusznym wykonawcą poleceń Kremla, przyznał też w 2017 roku ówczesny sekretarz stanu USA Rex Tillerson. Jak stwierdził, „nie można tańczyć tanga z Ławrowem, bo jemu nie wolno tańczyć”.
Ławrow jest jednym z najpopularniejszych polityków rosyjskich. To nie przypadek, że wraz z Siergiejem Szojgu, byli twarzami ostatniej kampanii wyborczej Jednej Rosji. W sondażach Ławrow jest niewiele mniej popularny niż sam Putin. Prezydent nie widzi w nim jednak rywala. Zresztą nawet gdyby widział, to nie ma lepszego kandydata na szefa dyplomacji. – Mówiąc o jego profesjonalizmie, jest on jednym z najlepszych. I Putin prawdopodobnie to rozumie – mówił Andriej Kozyriew, który zna Ławrowa jeszcze z czasów studiów. Szef MSZ Rosji w latach 1990-1996, uważany za najbardziej prozachodniego szefa rosyjskiej dyplomacji w historii, nie ukrywa zaskoczenia tym, jak bardzo Ławrow stał się wykonawcą poleceń Putina: – Osobiście jestem zaskoczony, ponieważ jest on na tyle inteligentny, że wie w głębi duszy, iż Rosjanie są teraz, że tak powiem, po złej stronie historii. On nie może tego nie rozumieć. Więc w tym sensie jestem zaskoczony – stwierdził Korzyriew.
Ławrow chciałby zapewne być porównywany do ks. Gorczakowa, jednak częściej porównują go do legendarnego szefa sowieckiej dyplomacji Andrieja Gromyki. Na pewno łączy ich to, że przed objęciem stanowiska ministra spraw zagranicznych reprezentowali Moskwę przy ONZ, ale jeśli chodzi o staż w kierowaniu dyplomacją, Ławrowowi wciąż do Gromyki dużo brakuje. Sowiecki „Mister Niet” (z racji na permanentne wetowanie rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ) stał na czele sowieckiego MSZ aż 28 lat. Ławrow ma za sobą na razie lat 17. Co i tak daje mu status jednego z najdłużej urzędujących szefów dyplomacji rosyjskiej i sowieckiej. Zaś kiedy mowa o posowieckiej Rosji i najwyższych stanowiskach w tym państwie, dłuższym stażem – oczywiście w fotelu prezydenckim – może pochwalić się tylko sam Władimir Putin.
Grzegorz Kuczyński
Analityk i dziennikarz, pisze o Rosji i obszarze postsowieckim, specjalizuje się w tematyce służb specjalnych. Absolwent historii (Uniwersytet w Białymstoku) i specjalistycznych studiów wschodnich (Uniwersytet Warszawski). Ekspert Warsaw Institute, autor książek “Jak zabijają Rosjanie Ofiary rosyjskich służb od Trockiego do Litwinienki” i “Tron we krwi. Sekrety polityki Kremla”.
fot. US Department of State, Wikimedia Commons, CC
2 komentarzy
Kocur
20 grudnia 2021 o 11:56Same cwaniaczki, wiedzą jak ustawić się w życiu. Ale tego wszystkiego nie zabiorą na tamten świat.
krogulec
29 stycznia 2022 o 12:25Tuman prawi o erudycji i znajomości historii.