W niedzielę 26 września w szpitalu w Rukli zmarło jedenastoletnie dziecko migrantów. Chłopiec został tam przewieziony z miejscowego ośrodka dla imigrantów, gdzie od sierpnia przebywał wraz z ojcem.
Według dyrektor ośrodka w Rukli Beatriče Bernotiene rodzina była pod opieką medyczną, otrzymywała też pomoc socjalną. Według wstępnych danych przyczyną śmierci chłopca było zaburzenie pracy serca i płuc. Agencja BNS podaje, że dziecko było sparaliżowane, cierpiało na padaczkę i inne choroby. Do szpitala trafiło z gorączką.
W ten weekend w tymczasowym ośrodku dla migrantów w Rukli doszło do zamieszek. Migranci protestowali przeciwko nieznośnym warunkom życia w obozie. Po jego zakończeniu nie można się było doliczyć 21 pensjonariuszy.
„Po zaimprowizowanym mitingu, na którym nielegalni imigranci po raz kolejny wyrazili swoje niezadowolenie z warunków zatrzymania, sprawdzenie listy zatrzymanych wykazało brak 21 osób” – powiedział na antenie państwowego radia LRT szef litewskiej policji Richardas Pocius. Według niego, ośmiu uciekinierów zostało już odnalezionych i powróciło do obozu. Kolejnych 13 osób wciąż jest poszukiwanych.
W ośrodku w Rukli przebywa ponad 300 osób – imigrantów z krajów Afryki i Azji, którzy nielegalnie przedostali się na Litwę z terytorium Białorusi. Od początku roku na granicy litewsko-białoruskiej zatrzymano ponad 4 tys. nielegalnych migrantów. Jest to 50 razy więcej niż w całym roku 2020.
Minister spraw wewnętrznych Litwy Agnė Bilotaitė oraz szefowa resortu Opieki Socjalnej i Pracy Monika Navickienė utrzymują, że zamieszki, do jakich doszło w sobotę wieczorem w ośrodku dla uchodźców w Rukli, według wstępnych danych nie mają związku ze śmiercią przebywającego tam dziecka. Jak poinformowała minister Bilotaitė, jest prowadzone dochodzenie, zarówno przez policję, jak i służbę porządku publicznego.
oprac. ba
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!