Minister spraw zagranicznych Białorusi Uładzimir Makiej zareagował na słowa przewodniczącego delegacji ukraińskiej do Trójstronnej Grupy Kontaktowej, Leonida Krawczuka, o ewentualnym przeniesieniu rozmów z Mińska do Polski. Na antenie kanału telewizyjnego „Biełarus 1” Makiej oskarżył Ukrainę, że rzekomo nie chce wypełniać porozumień mińskich.
„Tego rodzaju korowody wokół tego oświadczenia [Krawczuka – red.] mówią o niechęci niektórych ukraińskich polityków do przestrzegania porozumień, które zostały osiągnięte w Mińsku. Nie ma znaczenia, gdzie te spotkania się odbywają. Nawet jeśli będą się odbywały na Antarktydzie, najważniejsze jest osiągnięcie konkretnego rezultatu, a mianowicie powstrzymanie działań wojennych na wschodzie Ukrainy” – powiedział.
Makiej nazwał propozycję Krawczuka śmieszną, kwestionując neutralność Polski.
„Nie wiem, skąd pochodzi pan Krawczuk, ale ten jego żart jest godny pióra nieżyjącego już mieszkańca Odessy Michaiła Żwaneckiego [Zmarły w ubiegłym roku satyryk, popularny w czasach radzieckich – red.]. Na całym świecie nie można znaleźć bardziej „neutralnego” kraju niż Polska” – zadrwił.
Przypomnijmy, kilka dni temu Krawczuk powiedział, że miejscem negocjacji TGK w sprawie Donbasu powinien być kraj neutralny i demokratyczny, np. Polska.
„Gdybyśmy wzięli dawny obóz socjalistyczny, to wymieniłbym Polskę. Nie będzie pytań. Nie zawsze byliśmy przyjaciółmi z Polską, ale były i czasy przyjaźni. Było wiele problemów, zarówno na granicy i nie tylko. Dlatego nikt nie powie, że Polska jest wiernym przyjacielem Ukrainy. To byłoby normalne” – powiedział.
Opr. TB, https://mfa.gov.by/
fot. Nina Zambrano Díaz / Cancillería del Ecuador/Wikipedia
2 komentarzy
Turysta
11 kwietnia 2021 o 19:32Dyktator pewnie śpi z pistoletem, a każdy jest podejrzany.
Turysta
11 kwietnia 2021 o 19:36Społeczeństwo Białorusi też nie wypełnia ”poleceń” z Mińska, bo nie zagłosowało na bolszewiczkę znaczy dyktatora. To społeczeństwo jest winne protestów i terrorowi SIC /LOL co za szambo.