Znany rosyjski działacz na rzecz praw człowieka Lew Ponomariow zamknął kierowaną przez siebie organizację „O Prawa Człowieka” z powodu zaostrzenia przepisów o tzw. „inoagentach” czyli „zagranicznych agentach”.
Ta organizacja została utworzona w 2019 roku po tym jak rosyjski sąd najwyższy zlikwidował jego ruch o tej samej nazwie, który działał ponad 20 lat. Powodem była wtedy odmowa zarejestrowania przez Ponomariowa jako „zagraniczny agent”. Przepisy te wprowadzono w 2012 roku i są stopniowo zaostrzane. Najnowsze zmiany, które zostały zatwierdzone pod koniec zeszłego roku, zezwalają władzom rosyjskim na uznawanie za „zagranicznych agentów” także osób fizycznych. Uznanie za „zagranicznego agenta” nakłada dodatkowe obowiązki informacyjne i sprawozdawcze, w razie ich niespełnienia grożą wysokie grzywny, a nawet pozbawienie wolności do lat 5. W praktyce najnowsza nowelizacja umożliwia arbitralne wpisanie na listę „inoagentów”, np. może nim zostać rozmówca medium uznanego wcześniej za „zagranicznego agenta” (jak choćby Radio Swoboda/Radio Wolna Europa finansowane przez USA).
– Jesteśmy w sytuacji, że tysiące ekspertów pracujących dla mojej organizacji w całym kraju (…) może zostać zbiorowo ukaranych – powiedział Ponomariow.
79-letni Ponomariow współpracował przy utworzeniu niezależnej organizacji Memoriał zajmującej się obroną praw człowieka oraz badaniem i popularyzowaniem wiedzy o zbrodniach komunistycznych. Pod koniec ZSRS został wybrany na deputowanego, stał na czele komisji badającej nieudany pucz Janajewa w 1991 roku
W grudniu 2020 roku sam został dodany do listy „zagranicznych agentów” z uzasadnieniem, że jego działalność spełnia definicję „zagranicznego agenta”.
Oprac. MaH, rferl.org
fot. Pixabay License
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!