– Żyjesz czy nie? – pytał rosyjski bloger dziewczyny, która zamarzła na śmierć. Wcześniej wyrzucił ją z domu pod Moskwą. Nadawał dopóki policja nie przyjechała na miejsce tragedii.
Ofiarą tego zdarzenia jest 30-letnia dziewczyna z Krasnodarskiego Kraju Walentina Gienialnaja, która według doniesień była w ciąży, ale zamierzała dokonać aborcji. Bloger to z kolei, „Stas Reeflay” albo „Panini”, czyli Stanisław Rieszetnikow.
Jak donosi portal „Vesti” „w nocy, upijając się mocno, Rieszetnikow, znany jako Panini, po skandalu wyrzucił ją z domu w rejonie ramieńskim – dziewczyna była (…) tylko w bieliźnie. Poprosiła o wpuszczenie jej z powrotem, ale bloger nadal komunikował się z subskrybentami. Kiedy przypomniał sobie swoją przyjaciółkę, która, jak sam przyznaje, znał około roku, ta była już zdrętwiała od zimna”.
Rieszetnikow próbował ją ocucić w domu, błagał, mówiąc: „Oddychaj, Wala!”.
Przez następne minuty próbował wezwać karetkę, ale jego telefon był zepsuty, i zwrócił się z prośbą do sąsiadów. Wezwany ratownik przyjechał na miejsce i stwierdził śmierć Walentyny. Rieszetnikow przekonywał, że pracowała w Moskwie jako prostytutka.
Pijany pytał ratownika: – Czy ona naprawdę nie żyje? Jesteś pewien? Zgadza się.
Nie wierzył w to co się stało.
Wideoczat skończył się dopiero, gdy przybyła policja, która zmusiła go, by wyłączył kamerkę. Nie wiadomo jeszcze, jaką poniesie karę za swoje postępowanie. Śledczy przesłuchują Rieszetnikowa.
Oprac. DJK, vesti.ru
fot. pixabay.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!