Białorusini oczekują zaprzestania przemocy na ulicach i rezygnacji Aleksandra Łukaszenki z urzędu. 82,7% biorących udział w protestach zapewnia, że będzie je kontynuować do czasu spełnienia żądań narodu, – wynika z sondażu przeprowadzonego przez brytyjski think tank Chatham House.
80,7% ankietowanych Białorusinów deklaruje, że oddało swój głos w wyborach prezydenckich, a przeważająca większość (85,9%) uczyniła to przy urnie 9 sierpnia, a nie w głosowaniu przedterminowym.
52,2% Białorusinów twierdzi, że zagłosowało na Swietłanę Tichanowską, 20,6% na Aleksandra Łukaszenkę. 13,7% odmówiło odpowiedzi (być może bojąc się, że badanie nie jest anonimowe a ich personalia zostaną ujawnione).
Badanie Chatham House wskazuje, (nawet przy uwzględnieniu błędu statystycznego), iż prawdopodobnie Swietłana Tichanowska otrzymała albo ponad połowę głosów, co dało jej zwycięstwo w pierwszej turze, albo uzyskała wystarczające poparcie, by żądać drugiej tury.
Tymczasem według Centralnej Komisji Wyborczej Aleksander Łukaszenka zdobył w wyborach 80,1% głosów, Swietłana Tichanowska – 10,1%. Jednak według sondażu Chatham House, 63,4% Białorusinów jest przekonanych, że wyniki wyborów prezydenckich zostały sfałszowane.
Około 30% badanych przyznało, że w jakiejś formie bierze udział w trwających od dnia wyborów protestach w kraju – podpisywało apele zbiorowe, brało udział w strajkach, udzielało pomocy ofiarom itd. Co piąty mieszkaniec białoruskiego miasta brał udział w pokojowych protestach ulicznych.
„Ten rozmiar protestów jest bezprecedensowy na Białorusi. I być może nawet dla innych krajów ”- powiedział pracownik naukowy w Chatham House, cytowany przez portal naviny.by.
82,7% protestujących zapewnia, że zamierza kontynuować udział w wiecach do czasu spełnienia żądań protestujących.
Konsensus narodowy
Całe społeczeństwo białoruskie podziela postulaty protestujących. Dlatego 73,6% respondentów uważa, że przemoc wobec demonstrantów należy natychmiast zaprzestać. 79,7% oczekuje uczciwego śledztwa ws. aktów przemocy ze strony sił bezpieczeństwa. 35,4% popiera pokojowy charakter protestów. 40% uważa, że akcje powinny być pokojowe, ale protestujący mają prawo do samoobrony.
Dwie trzecie ankietowanych oczekuje dymisji Łukaszenki. Obywatele Białorusi różnie widzą wyjście z kryzysu politycznego;
25,9% badanych uważa, że protesty w kraju zostaną stłumione, a Łukaszenka pozostanie u władzy. 33,5% ankietowanych jako najbardziej prawdopodobny scenariusz wskazało reformę konstytucyjną z ograniczeniem kadencji prezydenta i późniejszymi wyborami.
17,2% – przymusowe przekazanie władzy Radzie Koordynacyjnej lub Swietłanie Tichanowskiej w wyniku niewydolności systemu państwowego i poważnego kryzysu gospodarczego. 13,5% – pokojowe przekazanie władzy Swietłanie Tichanowskiej i późniejsze wybory prezydenckie.
Dalszy rozwój wydarzeń w kraju będzie zależał od zachowań białoruskiego społeczeństwa. Teraz jest ono faktycznie podzielone na trzy grupy, stwierdził Grigorij z Astapenja z Chatham House.
Pierwsza grupa to rdzeń protestu. Jest ich 43%. To ludzie, którzy głosowali na Swietłanę Tichanowską, uważają wyniki wyborów za sfałszowane, uczestniczą w pokojowych wiecach, uważają działania funkcjonariuszy bezpieczeństwa za nieadekwatne i popierają dymisję Łukaszenki.
Druga grupa to obserwatorzy. Jest ich 34%. Generalnie popierają postulaty zwolenników zmian, ale sami nie uczestniczą w protestach. Tacy ludzie obawiają się, że kontynuacja akcji pogorszy sytuację gospodarczą i pogorszy się jakość usług publicznych.
„W dzisiejszej sytuacji wolą raczej stanąć z boku i patrzeć, co się stanie, ale w istocie popierają sedno protestu” – powiedział badacz z Chatham House.
Trzecia grupa to twierdza Łukaszenki. Jest ich 23%.
„Ci ludzie są do pewnego stopnia nawet cyniczni, jeśli chodzi o poparcie dla obecnego rządu” – podkreślił badacz. Według niego nie ma pewności w tej grupie, że wybory prezydenckie na Białorusi przebiegły uczciwie. Istnieje również świadomość, że działania sił bezpieczeństwa były nieadekwatne.
„Ludzie, których nazywamy obserwatorami, odegrają dużą rolę. Jeśli ta grupa przejdzie od współczucia dla protestu do udziału w proteście, to obecny system nie przetrwa ”- powiedział Grigorij Astapenja.
Chatham House albo Royal Institute of International Affairs, to pozarządowa organizacja non-profit z siedzibą w Londynie. Założona w 1920 roku. Zajmuje się analizami geopolitycznymi i opracowywaniem ekspertyz dotyczących najważniejszych zagadnień stosunków międzynarodowych. Z badań think tanku dotyczących zagadnień polityki zagranicznej korzystają rządy kilku krajów. Chatham House wydaje dwa magazyny – International Affairs i World Review.
oprac. ba na podst. naviny ba.
2 komentarzy
Andrew
23 października 2020 o 18:05Naczelny cep ma inne zdanie.
Radecki20
24 października 2020 o 10:01Sovieta Sasza musi odejść.