Sytuacja na polsko-białoruskiej granicy unormowała się, kolejki zmalały, ale przekraczanie granicy nie jest łatwe, szczególnie dla obywateli Białorusi, którzy przywozili dotąd tańsze towary z Polski czy Litwy.
– Wszystko jest konfiskowane nawet czekoladki czy cukierki zakupione w charakterze prezentów dla rodziny. Funkcjonariusze konfiskują czajniki, żelazka, garnki kupione Polsce ponieważ przedmioty te są znacznie tańsze niż na Białorusi – tłumaczy w rozmowie z Rzeczpospolitą Mirosław Jagielski ze Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych.
Jak mówi, białoruscy celnicy nie potrafią powołać się na żaden przepis, brak zgody na wwóz czegokolwiek z Polski czy Litwy uzasadniają obroną rynku białoruskiego przed zalewem produktów złej jakości pochodzących z Polski i EU.
Problem potwierdzają portalowi Kresy24.pl Białorusini, którzy przyjeżdżają do Polski. Twierdzą, że problem na polsko – białoruskiej granicy pojawił się mniej więcej od połowy września.
O wyjaśnienie poprosili urząd celny „Warszawski Most”. Tam usłyszeli, że na podstawie art. 3 ust. 1 „Umowa w sprawie procedury przewozu towarów przez osoby fizyczne na własny użytek przez granicę celną Unii Celnej i wykonywania czynności celnych związanych z ich zwolnieniem”, celnicy kwalifikują przewożony towar według własnego uznania, czy jest on do użytku osobistego czy też nie. Czyniąc to, kierują się „Wytycznymi dotyczącymi definicji dóbr osobistych”.
1 komentarz
Stary Olsa
7 października 2020 o 13:48ten cały sowiecko/ruski system musi upaść