Lider rosyjskiej opozycji został wypisany z berlińskiej kliniki Charite, gdzie był leczony po zatruciu w Rosji gazem bojowym z grupy „Nowiczok”.
Nawalny napisał na portalu społecznościowym, że teraz chciałby spędzić czas z rodziną i wejść w „rutynę codziennych ruchów”. „Na razie po prostu: fizjoterapeuta każdego dnia. Możliwe, że centrum rehabilitacyjne. Stać na jednej nodze. W pełni odzyskać kontrolę nad palcami. Utrzymać równowagę” – opisał swoje plany polityk.
Nawalny również dokładnie opisał problemy z ruchem i motoryką, z którymi boryka się po otruciu i wybudzeniu ze śpiączki. „Wyszły na jaw wszystkie śmieszne rzeczy. Na przykład, nie mogę rzucać piłki lewą ręką. Nawet mogę złapać, a rzucić – nie. Mózg po prostu nie chce robić tego ruchu. Albo pisać odręcznie. Do niedawno nie udawało się w linii. Za każdym razem zaczynałem w kolumnach” – opisał Nawalny.
Dla szybszego powrotu do sprawności neuropsycholog poradziła Nawalnemu, by czytał i pisał w mediach społecznościowych, a także, by… grał w gry komputerowe. „Muszę się dowiedzieć, czy w szpitalu można dostać receptę na Play Station 5” – zażartował Nawalny.
Nie napisał, ile jeszcze czasu planuje pozostać w Berlinie.
Tymczasem rzecznik prasowy Kremla Dmitrij Pieskow po raz pierwszy użył nazwiska Nawalnego w oficjalnej wypowiedzi. Oświadczył, że „bloger Aleksiej Nawalny może wjechać do Federacji Rosyjskiej jak każdy Rosjanie”, ale żadnych „spotkań” albo „rozmów” z nim w Moskwie administracja prezydencka nie planuje, chyba że Nawalny zechce „podzielić się z naszymi służbami informacjami, którymi aktywnie dzieli się z kolegami z Republiki Federalnej Niemiec i innych państw”.
Oprac. MaH, tvrain.ru
fot. instagram.com/navalny
1 komentarz
krogulec
23 września 2020 o 18:54“Nowiczok” już na niego czeka.