Nie żyje mężczyzna, który zaginął 11 sierpnia w Mińsku, w pobliżu miejsca, gdzie OMON brutalnie rozpędzał protesty. W ich trakcie, według różnych źródeł, w różnych miastach Białorusi zginęło od czterech do sześciu osób, sześcioro wciąż uważa się za zaginionych.
Jak pisze portal tut.by, chodzi o 52 – letniego Aliaksandra Budnitskiego, robotnika jednej z fabryk w Mińsku. Mieszkał w hotelu robotniczym. Jego ciało znaleziono w parku w pobliżu centrum handlowego „Ryga”, obok którego 11 sierpnia doszło do ataku uzbrojonych OMON-owców na protestujących.
Rodzina i znajomi dowiedzieli się o śmierci mężczyzny dopiero po 20 dniach.
Sąsiad Aliaksandra Budnitskiego z hostelu twierdzi, że ostatni raz widział go 10 sierpnia, kiedy wrócił z innym przyjacielem z akcji protestacyjnej.
„Widziałem na własne oczy, jak strzelali i eksplodowali. Kiedy wróciliśmy do hostelu, powiedziałem Aliaksandrowi, co się tam dzieje. Nigdy więcej go nie widziałem w domu ani w pracy”, powiedział.
Chcący pozostać anonimowym mężczyzna uważa, że Budnitski również poszedł w miejsce starć, miał nawet poprosić o urlop z pracy. Sugeruje, że mógł przypadkowo znaleźć się w centrum wydarzeń i doznać obrażeń.
Dopiero tydzień po tym, jak Butnitski nie pojawił się w pracy, koledzy zgłosili jego zaginiecie na milicję.
W niedzielę brat Aleksandra Budnickiego został poinformowany, że jego ciało zostało znalezione w parku.
Według milicji zgon mężczyzny nastąpił z powodu przedawkowania alkoholu, rzekomo doznał zawału serca. Przez 18 dni ciało pozostawało w kostnicy jako niezidentyfikowane.
Tymczasem koledzy z pracy nie wierzą w tę wersję wydarzeń. Mówią, że jeśli Aliaksandrowi zdarzyło się pić alkohol, to rzadko i z umiarem, ale nigdy się nie upijał. Białoruski Komitet Śledczy poinformował, że tego dnia według jego danych nie zarejestrowano faktów śmierci w pobliżu centrum handlowego „Ryga”.
oprac. ba za tut.by
2 komentarzy
Borys
2 września 2020 o 10:45To przecież jasne, że wszyscy protestujący przeciwko Ukochanemu i Światłemu Jedynemu Przywódcy to pijaki z kryminalną przeszłością. Kto przy zdrowych zmysłach by protestował. Ciekawe tylko dlaczego jakoś w statystykach Białoruś nie wygląda aż tak źle. Grubo ponad połowa społeczeństwa pijaków i kryminalistów to jednak znaczący udział. Tak czy inaczej coś tu śmierdzi. Jak ten Łukaszenka mógł wytrzymać rządząc takim narodem. Normalnie święty człowiek, o przepraszam jasno oświecony towarzysz gubernator. Ciekawe kiedy, oczywiście w celu ratowania zdrowej tkanki społecznej, pojawią się „trojki” i zaczną na bieżąco „czyścić” zgniły reakcjonistyczny element społeczny. W razie braku kadr zawsze pryncypał ze wschodu podeśle paru „zielonych turystów” o ile już nie podesłał.
fiu fiu
2 września 2020 o 13:16Tragedia, kolejna tragedia. I przekaz OMON- u do protestujących: wasi liderzy się obronią, a was znajdą w parku i pies z kulawą nogą się o was nie upomni. Mylą się, mam nadzieję.