Ponad 270 osób zatrzymano w piątek podczas pikiet wyborczych w Mińsku i innych białoruskich miastach – poinformowało Centrum Praw Człowieka Viasna. 22 czerwca rozpoczęły się pierwsze procesy, przed sądami stanęło 44 osoby.
19 czerwca był ostatnim dniem zbierania podpisów na listach poparcia dla kandydatów na prezydenta. Przy stanowiskach sztabów wyborczych, gdzie można było złożyć podpis, tłumnie gromadzili się ludzie, wyrażali poparcie dla przetrzymywanych za kratkami polityków opozycji i działaczy, min. dla zatrzymanego w czwartek Wiktara Babaryki, najgroźniejszego rywala prezydenta Aleksandra Łukaszenki w wyborach.
Nie obeszło się bez interwencji OMON-u. Jak informuje portal TUT.by, powołując się na rzecznika MSW, w różnych miastach Białorusi zatrzymano 270 osób. Resort spraw wewnętrznych nie poinformował tylko, że przebieg zatrzymań pozostawiał wiele do życzenia. Do Centrum Praw Człowieka „Viasna” zgłaszają się po pomoc prawną osoby brutalnie pobite przez rosłych „omonowców”
Wśród zatrzymanych w piątek są dziennikarze telewizji Biełsat, portalu TUT.by. Dziennikarkę Radia Svaboda Aleksandrę Dyńko funkcjonariusze pochwycili, gdy prowadziła w centrum Mińska relację z pikiety wyborczej na żywo.
Podczas akcji rozpędzania akcji dochodziło też do kuriozalnych pomyłek, gdy uczestniczący w niej tajniacy nierozpoznawani przez umundurowanych kolegów trafiali do więźniarek wraz z demonstrantami.
22 czerwca Centrum Praw Człowieka Viasna poinformowało, że zatrzymani w piątek za udział w spontanicznym „łańcuchu solidarności” stanęli przed sądami w Mińsku. Wyroki usłyszało w poniedziałek 44 osoby
Najwyższa kara grzywny to równowartość ca. 2 700 PLN, średnia – 1600 PLN.
fot: nn.by
oprac. ba
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!