Wreszcie jest pierwsza polska monografia poświęcona jednej z największych tajemnic Związku Sowieckiego i jednego z najbardziej zagadkowych wypadków w historii świata. W Rosji i wielu innych krajach o tragedii na Przełęczy Diatłowa wyszło już wiele tysięcy książek, programów profesjonalnych i amatorskich, artykułów, a nawet jeden niesławnej pamięci film fabularny, ale jakoś brakowało dotąd polskiego spojrzenia.
Autorka ukrywa się pod obco brzmiącym pseudonimem Alice Lugen, ale to Polka, jak zapewnia wydawca. Nie wiem, czemu nie chce ujawnić swej tożsamości, może ma jakieś ważne przyczyny, związane właśnie z tematem książki. Bo też rzeczywiście, niektórzy ludzie, którzy zbyt bardzo interesowali się wyjaśnieniem wydarzeń, do jakich doszło w 1959 roku, mieli potem, delikatnie mówiąc, nieprzyjemności.
O samej tragedii pisaliśmy na naszych łamach. Poza naszym portalem możecie o niej znaleźć w internecie mnóstwo informacji i dezinformacji. W Rosji w zasadzie niemal codziennie ukazuje się na jej temat w internecie czy gazetach jakiś materiał, powstają coraz to nowe filmy dokumentalne. Fantastyczne teorie brzmią niesamowicie i przywołują o dreszcz, ale przecież prawda jest najciekawsza.
Podkreślam, że „… Historia bez końca” to polskie spojrzenie, bo wydaje mi się po przeczytaniu tej książki, że właśnie tego brakowało. Rosjanie nie potrafią spojrzeć z dystansem na Związek Sowiecki, Zachód go nie rozumie. Dlatego i w Rosji, i na Zachodzie powstało tak wiele fantastycznych teorii. Polacy mają podejście w sam raz – znamy dość dobrze ZSRS i Rosję, mamy to wyczucie kontekstu, mamy też doświadczenie z komunizmem, a jednocześnie minimum niezbędnego dystansu. Po przeczytaniu książki Lugen, choć autorka nie stawia w niej kropki nad „i”, nie mam już wątpliwości, co się zdarzyło na początku 1959 roku na Uralu. Mniej więcej, bo niestety o wielu rzeczach z historii tamtego systemu możemy się dowiedzieć „mniej więcej”, przynajmniej dopóki zamknięte pozostają niektóre rosyjskie archiwa.
Ze starannie napisanej i udokumentowanej książki Lugen wyłania się schemat postępowania państwa sowieckiego (a także dzisiejszego rosyjskiego – przypomnijmy choćby ostatnie katastrofy ekologiczne w Arktyce) znany dobrze przy okazji różnych nieszczęść. W tym ujęciu fantastyczne teorie jawią mi się osobiście nie jako „poszukiwanie prawdy”, ale efekt działania służb specjalnych dążących do jak największego zamieszania. Po co? Wtedy pewnie chodziło o obsesję tajności, toczącą się „zimną wojnę” i krycie wysoko postawionych w partyjnej hierarchii. A później to już się wymknęło spod kontroli. Dziś państwo rosyjskie (całkiem niedawno wznowiono śledztwo) też zachowuje się dziwnie, ale do tego się przyzwyczailiśmy, że ono gdy nie wie jak się zachować, to zachowuje się co najmniej dziwnie.
Przy okazji wiele można dowiedzieć się z książki Alice Lugen o realiach Związku Sowieckiego w epoce Chruszczowa. Kolejną wartością są sylwetki i życiorysy tragicznie zmarłych. Różne było ich pochodzenie, charaktery i podejście do panującego systemu. Niektórzy się przyjaźnili, a czasem coś więcej (w grupie byli i mężczyźni, i kobiety). Połączyła ich podróżnicza pasja, to że znaleźli się w niewłaściwym miejscu we właściwym czasie i to, że razem przeszli do historii. Ale jako kto? Dla milionów ludzi wciąż nie jest to jasne i, jak sugeruje autorka, ich pamięć jest wciąż szargana choćby właśnie poprzez różne fantastyczne wymysły. Szargana – tak samo jak pamięć o wielu zamierzonych i niezamierzonych ofiar tamtego systemu.
Marcin Herman
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!