Prezydent Aleksander Łukaszenka uważa, że kandydaci na fotel prezydenta Białorusi mają złe intencje, nie zależy im na dobrostanie obywateli, zamierzają podczas kampanii wyborczej zdestabilizować sytuację społeczno-polityczną, podburzyć naród, a w konsekwencji stworzą zbrojne brygady, które mogą nawet zorganizować masakrę na „płoszczy”.
Zaniepokojony potężnym ruchem społecznym wokół opozycyjnych pretendentów do fotela prezydenckiego, Łukaszenka zwołał 9 czerwca naradę z udziałem prokuratora generalnego, przewodniczącego komitetu śledczego, ministra spraw wewnętrznych, i innych wysokich rangą przedstawicieli struktur siłowych, podczas której przypomniał im o obowiązkach i motywował, by nie cofali się przed niczym w wysiłkach o utrzymanie stabilności w kraju;
„Głównym zadaniem państwowych organów systemu bezpieczeństwa narodowego jest utrzymanie stabilności w kraju, zapewnienie prawa i porządku, „czego wymaga od ciebie Konstytucja i prawo” – powiedział Aleksander Łukaszenka podczas spotkania poświęconego roli organów państwowych w systemie bezpieczeństwa narodowego.
„Demokracja – demokracją, a bezprawia być nie może. I nie będzie. Widzieliście w Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej, jak superdemokratyczne państwa traktują protestujących?”, pytał zgromadzonych prezydent Białorusi.
Bezprawiem nazywa Łukaszenka pikiety wyborcze, podczas których jego zdaniem dochodzi do licznych naruszeń prawa i standardów etycznych. Prezydent uważa, że krytyka jego pond 25 lat władzy – ze strony konkurentów, to niezasłużony atak pod jego adresem.
Oburzał się prezydent Białorusi, że choć od czasu rozpoczęcia kampanii wyborczej minęły zaledwie trzy tygodnie, „a już dziś widzimy, że nie wszyscy kandydaci zamierzają przejść tą drogę w cywilizowany sposób”.
„Są tacy, którzy wierzą, że wszystkie środki są dozwolone dla osiągnięcia celu” – powiedział Aleksander Łukaszenka.
Zarzucił oponentom stosowanie wyłącznie populistycznych haseł i nieuzasadnionych obietnic.
Prezydent Białorusi uważa, że przedwyborcze pikiety opozycyjnych kandydatów na prezydenta są niedopuszczalne (swoją drogą, ich masowość zaskoczyła chyba samych kandydatów), ponieważ – jego zdaniem – dochodzi na nich do naruszenia wszelkich możliwych i niewyobrażalnych praw i standardów moralnych.
„Nie wolno dopuścić do naruszenia prawa: bo potem będziemy musieli za to zapłacić wysoka cene. Wiesz, jak rozwinęła się podobna sytuacja na Ukrainie. Dlatego prawo i jeszcze raz prawo. Trzeba je bezwzględnie przestrzegać” – podkreślił Łukaszenka.
Kresy24.pl/BelTA/ba
3 komentarzy
Wieslaw
9 czerwca 2020 o 15:45Ten facet robi durniow ze wszystkich, nawet z Putina, jak jemu to sie udaje?
qumaty
9 czerwca 2020 o 17:42Łukaszenkę należy brać takim jakim jest, a resztę traktować jak maski. A jest to partyjny aparatczyk (styl kołchozowy czyli raczej pszenno-buraczany), wychowany w czasach sowieckich, co daje mu stały i niezmienny już do grobowej deski mental „człowieka radzieckiego”, który nawet na Księżycu organizacje miedzynarodowej bazy zacząłby od wiecu i wybrania rady (której zostałby przewodniczącym) oraz bazowego KGB, bo przecież ktos musi ludziom mowic na kogo glosowac i pilnować by sie nie mylili.. tak ma wdrukowane i już.
Kocur
10 czerwca 2020 o 12:21Wszystko jest do czasu, Baćka musi w końcu sformatować swój twardy dysk. Czas resetu jest chyba bliski, choć wynik trudno przewidzieć, w jakim kierunku wszystko się potoczy. Moskwa i tak przyłoży do tego swoją łapę.