Ubiegający się o stanowisko prezydenta Białorusi, były prezes zarządu Belgazprombanku Wiktor Babaryko ma apetyt na władzę. Chciałby zasiąść w fotelu prezydenckim nie na jedną, ale co najmniej na dwie kadencje. Kuszony przez jednego z rywali stanowiskiem premiera propozycję odrzuca, przynajmniej na tym etapie wyścigu prezydenckiego.
Wiktor Babaryko opowiada się za przywróceniem do Konstytucji ograniczenia kadencji prezydenckich (max. dwie). Choć jego kampanią prezydencką kieruje syn Eduard, kandydat deklaruje walkę z nepotyzmem.
Jak powiedział podczas spotkania z członkami komitetu wyborczego 25 maja w Mińsku, nie zna ludzi (oprócz syna i córki), których zatrudniłby w swoim najbliższym otoczeniu po zdobyciu władzy.
„Muszę zapewnić osiągnięcie wyniku. To prawda, ponieważ – powiem szczerze – naprawdę nie chcę, jeśli wydarzy się to, o co walczę, żebyście mnie przepędzili po pięciu latach. A po dziesięciu – z przyjemnością – powiedział były biznesmen podczas spotkania z członkami sztabu wyborczego.
Babaryko oświadczył, że był kuszony fotelem premiera przez jednego z kandydatów na stanowisko prezydenta Białorusi, w zamian za wycofanie swojej kandydatury z wyścigu.
„Nie bardzo wiem, o jaki rodzaj zjednoczenia [chodziło]. Po co miałbym się jednoczyć? Żeby wspólnie razem przekazać [podpisy]? Była propozycja: „Zjednoczmy się”. A ja mówię: „Jak?” – „Zrezygnujecie, a my damy ci stanowisko premiera”. Więc mówię: „Interesujące połączenie”, cytuje słowa Babaryki portal tut.by.
Wiktor Babaryko nie dał się namówić na odpowiedź, kto proponował mu stanowisko premiera: „Nie komentuję bez zgody innych. Myślę, że byłoby to po prostu niegrzeczne”.
W kontekście wczorajszej zapowiedzi Aleksandra Łukaszenki dotyczącej zmiany rządu – jeszcze przed wyborami prezydenckimi, odpowiedź nasuwa się sama.
Babaryko dopuszcza możliwość połączenia sił z innymi kandydatami, ale już na późniejszym etapie. Twierdzi, że niektóre sztaby już teraz rozważają połączenie sił po zebraniu stu tysięcy podpisów, bo kandydaci (a jest ich 15) kalkulują, których kandydatów nie wpuści na listy wyborcze Centralna Komisja Wyborcza.
Na razie chciałby walczyć o głosy Białorusinów samodzielnie.
„To bardzo możliwa historia. Zawsze jestem gotowy na kompromis, na dialog, życie nauczyło mnie, że kompromis, możliwość negocjacji są najważniejszymi cechami człowieka. Dlatego zawsze jestem otwarty na każdy dialog”, mówi Babaryka.
Wiktor Babaryko jest wdowcem, ma syna i córkę. Syn Babaryko Eduard jest dyrektorem ds. rozwoju pierwszej platformy crowdfundingowej na Białorusi ULEY i współzałożycielem platformy pozyskiwania funduszy MolaMola. Córka Maria mieszka w Australii. Żona zginęła w 2017 roku na Maderze podczas nurkowania.
oprac.ba na podst. nn.by/ naviny. by
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!