Dziesiąty rok cierpień, tragicznych przeżyć, bólu, codziennego zwykłego ludzkiego lęku. Wojny, która zabrała i zabiera nam wszystko: normalną egzystencję, normalność życia codziennego, całą radość życia. Spowodowała głód, nędzę, tragiczną ruinę pięknej niegdyś i bezpiecznej Syrii. Wielkie zubożenie społeczeństwa, surowe sankcje, specjalne przepisy „regulujące” nasze i tak trudne i coraz to trudniejsze życie w tym kraju. Codzienny, poranny, donośny warkot samolotów bombowych nad głowami, z pobliskiego rosyjskiego lotniska Chmejmim, przypomina nam, gdzie żyjemy i co się dzieje wokół nas! I do tego doszła jeszcze jedna apokalipsa o skali światowej… śmiercionośny koronawirus! Znękany, umęczony wojną naród syryjski, a my z nim, przyjął tę straszną wiadomość i następnie kolejne ostre restrykcje spowodowane wirusem. Przyglądamy się temu, z wielką pokorą i pogodzeniem się ze swoim losem, bez histerii i paniki ogólnoświatowej – pisze Barbara Anna Hajjar z Syrii.
Zamknięto prawie „wszystko”: szkoły, uczelnie, uniwersytety, kluby, sklepy, salony fryzjerskie, ośrodki fizjoterapii, gabinety stomatologiczne, wstrzymano transport, zamknięto meczety, a co dla nas najboleśniejsze – nasze kościoły, szkółki przykościelne dla dzieci i młodzieży. Zamknięto Domy Boże w tak najważniejszym dla chrześcijan w okresie rekolekcji Wielkopostnych, Drogi Krzyżowej i Świąt Wielkanocy… Co dzień z wielkim bólem spoglądam na zawarte wrota mojego Kościoła – katedry poświęconej Matce Bożej, do której nie mogę się zbliżyć, a żyję vis a vis tego pięknego Domu Bożego! Dziwne i jakże bolesne będą tegoroczne Święta Wielkanocne.
Dyżurują tylko apteki, lekarze, magazyny, sklepy spożywcze. Wiadomości o bieżących zachorowaniach na koronawirusa w Syrii nie mamy, podobno jest jeden wypadek w Damaszku.
Akcja „Zostań w domu” tak jak i na całym świecie obowiązuje i staramy się jak tylko możemy i potrafimy w tej nowej sytuacji dostosować. Trudno poradzić sobie z młodzieżą bez zajęć szkolnych. Moje Wnuczki – trzynastoletnia Barbara i dwunastoletnia Tatiana – wypełniają czas specjalnymi programami TV i oczywiście Facebookiem. Trudno non stop od tylu, tylu lat wojny i obecnych restrykcji obronnych przed koronawirusem, przekazywać że właściwie wszystkiego „nie wolno”. To przecież dzieci, dorastające nastolatki i tak obarczone od dziewięciu już lat traumą wojenną, lękami. Nastolatki, które właściwie nie znają innego życia, normalnego świata. Nie znają nawet swojej drugiej Ojczyzny, z którą łącza je węzły krwi i opowiadania Babci i Dziadka. Ciężkie to czasy, a obecnie ciężkie dla całego świata, dla nas wszystkich, naszych najbliższych, o których tak bardzo się lękamy.
Śmiercionośna „korona” zatrzymała cały świat, biegnący szaleńczo, beztrosko, bez żadnych ograniczeń i praw moralnych, biegnący donikąd. Nastała cisza, bardzo refleksyjna cisza, ale chyba potrzebna. W Syrii tak jak i wszędzie straszą puste, wyludnione ulice, jakby wymarłe miasta, zawarte wrota Domów Bożych. Pozostały szokujące, przerażające i bolesne wiadomości ze znękanego, cierpiącego świata i ludzi walczących o przeżycie. Nie wiadomo, kiedy uda się nam wrócić do normalności życia codziennego, za którym my w Syrii już od wielu, wielu lat bardzo, bardzo tęsknimy.
Skazana na nadzieję
Barbara Anna Hajjar z Tartusu, Syria, 23 marca 2020 r.
fot. Nawar Shash, CC BY 3.0
1 komentarz
Danuta Dagair
1 kwietnia 2020 o 11:31Smutna prawda dnia dzisiejszego! Trudno nie zgodzić się z faktem, że ubogie i zniszczone wojną kraje i ich społeczeństwa cierpią najbardziej.