W swoim czasie w Sądzie Okregowym karnym we Lwowie toczyła się przeciw lwowskiemu rzeźnikowi Bronisławowi Mieczkowskiemu rozprawa karna o to, że sprzedawał on w jatce swej na pl. św. Teodora wędliny, mięso, oraz tłuszcz ze zdechłego konia.
Przed Trybunałem przewinęło się wówczas wiele osób, które zakupując stale mięso w jatce Mieczkowskiego po spożyciu tegoż ciężko chorowały. Przesłuchano wówczas również znawców, m. i. profesorów Uniwersytetów, którzy stwierdzili ponad wszelką wątpliwość, że mięso sprzedawane przez Mieczkowskiego pochodziło ze zdechłego konia. Następnie znaleźli się nawet świadkowie, którzy zeznali, że Mieczkowski zakupił w Drohobyczu trzy konie, z których jeden miał złamaną nogę i w drodze do Lwowa zdechł. Mimo to Mieczkowski polecił czeladnikowi swemu, Pawłowi Boberowi, konia tego rozebrać, poczem część padliny przerobił w swoim warsztacie na kiełbasy, resztę zaś, bądź to w stanie surowym, bądż też w przegotowanym, sprzedawał w swojej jatce.
Sąd oparłszy się na powyższym materjale dowodowym, skazał wówczas Mieczkowskiego na 1 miesiąc aresztu, 100 zł grzywny oraz na utratę uprawnienia do prowadzenia przemysłu rzeźniczego przez 6 miesięcy.
Mieczkowski wyroku tego nie przyjął i odwołał się do Sądu apelacyjnego. Wczoraj odbyła się ponownie rozprawa i Sąd apelacyjny zatwierdził wyrok pierwszej instancji, jednakże nie w całej rozciągłości; zmniejszył bowiem czas utraty uprawnienia do prowadzenia przemysłu rzeźnickiego na 3 miesiące. Bronił dr Heilpern.
Dziennik Lwowski z 14.10.1927
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!