Firma Urenco wznowiła w 2019 roku transport odpadów pochodzących z zakładów wzbogacania uranu z niemieckim mieście Gronau. To ponad tysiąc kontenerów i około 20 składów pociągów towarowych, poinformował portal MBK Media, powołując się na Greenpeace.
Informacje wyciekły z dokumentów władz niemieckiego kraju związkowego Nadrenia Północna-Westfalia.
Zgodnie z dokumentacją, w latach 2019-2022 planowane jest wysłanie z zachodu Niemiec do Rosji 12 tysięcy ton odpadów uranowych. Od maja do października 2019 r. z Gronau do zakładów elektrochemicznych w Nowouralsku (w obwodzie swierdłowskim) przewieziono już sześć pociągów kolejowych o masie 600 ton każdy, tj. około 3,6 tys. ton odpadów uranowych.
Greenpeace podkreśla, że Rosja zgromadziła już około 1 miliona ton odpadów uranowych, które są nie tylko radioaktywne, ale i toksyczne.
„Planów dotyczących wykorzystania takiej ich ilości nie ma, a praktyka kontraktów do 2009 r. pokazuje, że odpady wtórne po ponownym wzbogaceniu uranu z zagranicy pozostały w Rosji”.
Zgodnie z ustawą o wykorzystaniu energii atomowej, za odpady radioaktywne uważa się materiały jądrowe i substancje radioaktywne, których dalsze wykorzystanie nie jest przewidziane. Rosyjskie prawo zabrania ich wwozu do Rosji w celu przechowywania lub przetwarzania.
Prawo zezwala wyłącznie na import materiałów jądrowych w celu ich wzbogacenia, a następnie zwrotu zagranicznemu dostawcy. Ekolodzy twierdzą, że odpady importowane zgodnie z tą zasadą nie są odsyłane z Rosji.
Współprzewodniczący grupy „Ecodefense!”, koordynator kampanii przeciwko importowi odpadów radioaktywnych do Rosji w latach 2004-2009, Władimir Sliwiak ocenił decyzję Rosatomu, która zezwalała na import odpadów do Rosji, za co najmniej niezrozumiałą.
„To cyniczny i niemoralny biznes. Urenco jest on potrzebny, bo chce zaoszczędzić miliardy euro na usuwaniu odpadów uranowych, wysyłając je do Rosji. Porażająca jest gotowość Rosatomu do zarabiania pieniędzy na przechowywaniu odpadów z zagranicy, to nie do pomyślenia w każdym cywilizowanym kraju” – powiedział.
Problem utylizacji atomowych śmieci gromadzonych właściwie od początku funkcjonowania przemysłu pozostaje nierozwiązany. Na razie przechowywane są one w tak zwanych „miejscach tymczasowych”, magazynach odgrodzonych od reszty świata drutem kolczastym, albo przy samych elektrowniach.
Pojawiały się różne pomysły zaradcze. Nawet zastanawiano się, czy nie wystrzelić odpadów atomowych w kosmos? Istnieje jednak obawa niekontrolowanego wybuchu rakiety, co oznaczałby katastrofę. Może włożyć je w wieczną zmarzlinę? Ale przecież lody się topią. W końcu naukowcy doszli do wniosku, że atom może jedynie chronić skała. Granitowa, solna albo glina, musi być gruba na sto metrów i znajdować się co najmniej trzysta metrów pod ziemią.
1 komentarz
Kocur
24 października 2019 o 02:57Sejf coraz bardziej pusty, więc jak płacą walutą, to trza brać (byle co). Co potem, to już nie ważne, gdzieś to się upchnie, wszak Syberia u nas bolsza.