Konflikt polsko-litewski o Wilno przestał być postrzegany przez litewskich historyków emocjonalnie – mówi w rozmowie z Antonim Radczenko z „Kuriera Wileńskiego” dyrektor Instytutu Historii Litwy Alvydas Nikžentaitis.
Antoni Radczenko: Czy ocena tzw. buntu gen. Lucjana Żeligowskiego w litewskiej historiografii zmieniła się w czasie, od kiedy Pan rozpoczynał karierę naukową?
Alvydas Nikžentaitis: Częściowo tak. Gen. Żeligowski jest nieodłączną częścią problemu przynależności Wilna, bo pewne osoby w litewskiej świadomości stały się symbolami utraty miasta. Pamiętam dyskusje, jakie odbywały podczas podpisywania traktatu polsko-litewskiego. Wówczas różne komisje żądały przeprosin ze strony Polski za okupację. Dzisiaj na te sprawy patrzy się mniej emocjonalnie. Przed kilkoma laty w Wilnie odbyła się jubileuszowa konferencja poświęcona Józefowi Piłsudskiemu, która pokazała, że na tym czarnym obrazku pojawiły się jaśniejsze barwy. Być może to nie miało bezpośredniego wpływu na ocenę osoby Żeligowskiego, ale ocena Piłsudskiego stała się bardziej zrównoważona. I w przypadku historyków już nikt nie porównuje Piłsudskiego i Żeligowskiego do Hitlera, Stalina, Mołotowa czy Ribbentropa.
Antoni Radczenko: Chyba nie da się oceniać osoby Żeligowskiego bez związków z Piłsudskim, ponieważ był raczej narzędziem w rękach tego ostatniego.
Alvydas Nikžentaitis: Tak. Z tym generalnie nikt nawet nie polemizuje. Żeligowski był swoistym projektem w szerszym planie zbudowania państwa federacyjnego, w którym Litwa miała odgrywać rolę młodszego brata. Poza tym w tym samym czasie doszło do innego zdarzenia, które w pewnym sensie sprowokowało tę akcję. Mówię o układzie sowiecko-litewskim z lipca 1920 r. Żeligowski w swojej odezwie do mieszkańców tzw. Litwy Środkowej akcentował przede wszystkim fakt, że nikt nie pytał rdzennych mieszkańców tych ziem, do kogo chcą należeć. Mówił, że działacze litewscy po prostu porozumieli się z Rosją bolszewicką, tym samym przesądzając los ziemi wileńskiej. Dlatego analizując akcję Żeligowskiego, nie możemy ignorować tych faktów. Po prostu strona polska działała, uwzględniając okoliczności, i te okoliczności chciała wykorzystać na swoją korzyść czytaj dalej…
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!