To nie przyjaciele będą bronić białoruskiej niepodległości, ale kraje uważane przez Mińsk za wrogie.
Jaki jest powód ocieplenia stosunków białorusko-amerykańskich, czy przyczyni się ono do demokratyzacji Białorusi i dlaczego zagrożona jest rola Mińska jako rozjemcy?
Niedawna wizyta Johna Boltona i innych wyższych rangą urzędników USA w Mińsku, zapowiedź powrotu ambasadorów – amerykańskiego do Mińska i białoruskiego do Waszyngtonu, a także i dalsze złagodzenie sankcji świadczą o istotnych zmianach w relacjach między Białorusią a Stanami Zjednoczonymi, pisze „Jutro waszego kraju”.
„Ameryka zmieniła podejście do tego, co dzieje się w regionie Europy Wschodniej. Teraz Stany Zjednoczone gotowe są do rozmów i współpracy nie tylko ze swoimi sojusznikami, ale także z krajami, które nie podzielają amerykańskich wartości demokracji i praw człowieka”, – mówił ekspert „Mińskiego Dialogu” Denis Mieliancew podczas dyskusji „Europa Wschodnia jako kamień węgielny bezpieczeństwa międzynarodowego”. Według niego, Białoruś stała się obecnie ważnym elementem koncepcji bezpieczeństwa narodowego USA.
„Dziś dla Ameryki, Białoruś – a raczej jej suwerenność i niepodległość, stała się rodzajem bastionu, który chroni przed rosyjskim neoimperializmem. Jednocześnie Waszyngton doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że Białoruś jest sojusznikiem Rosji i jest od niej zupełnie uzależniona ekonomicznie i politycznie”- mówi Mieliancew.
Takiego samego zdania jest dyrektor Instytutu Studiów Politycznych „Sfera polityczna” Andriej Kazakiewicz.
„Głównym interesem Stanów Zjednoczonych w regionie Europy Wschodniej jest bezpieczeństwo jej sojuszników (Polska, Litwa, Ukraina), te z kolei kraje uważają, że ich bezpieczeństwo zależy od tego, czy Białoruś będzie niepodległą, czy nie” – zauważa politolog.
Według ekspertów, inicjatywa zmiany w amerykańskiej polityce wobec Białorusi to efekt zabiegów jej południowych i zachodnich sąsiadów, a nie idea samych Stanów Zjednoczonych.
Politolodzy nie mają wątpliwości, że broniąc Białorusi, Polska, i kraje bałtyckie załatwiają przede wszystkim swoje interesy narodowe. Z kolei państwa uważane za sojuszników Białorusi (Chiny, Iran, Wenezuela) nie mają strategicznych interesów na Białorusi – ani z punktu widzenia ekonomicznego, ani wojskowego. Dlatego na ewentualną pomoc z ich strony w przypadku realnego zagrożenia, Mińsk nie ma co liczyć.
„Jak często nie nazywałby Łukaszenka Xi Jinpinga swoim najlepszym przyjacielem lub mówił o strategicznym partnerstwie z Chinami, to jeśli Rosja podniesie rękę na suwerenność Białorusi, Chiny nie powiedzą pół słowa w naszej obronie. To Stany Zjednoczone i kraje NATO będą przeciwstawiać się przejęciu Białorusi przez Rosję metodami dyplomatycznymi, sankcjami i innymi – powiedział politolog Walery Karbalewicz..
„Niepodległości Białorusi będą bronić wrogowie, a nie przyjaciele”, dodał ekspert.
Jednocześnie kwestie demokracji, wolności słowa, obecności lub nieobecności więźniów politycznych pozostają ważnym wskaźnikiem dla Stanów Zjednoczonych. Eksperci twierdzą, że ponieważ białoruskim władzom zależy na poprawie stosunków z Ameryką, będą kontynuować politykę wewnętrzną z myślą o tym, jak zostanie ona przyjęta w Waszyngtonie.
Mieliancew przewiduje, że do radykalnej demokratyzacji Białorusi nie dojdzie, ale nie nastąpi też powrót do drastycznych represji.
Obecna sytuacja geopolityczna ma jednak wadę, która może mieć negatywne konsekwencje dla Białorusi. Po aneksji Krymu i wydarzeniach w Donbasie jej sąsiedzi zaczęli postrzegać Rosję jako realne zagrożenie militarne i zbroić się.
„W sierpniu został rozwiązany „Układ o całkowitej likwidacji pocisków rakietowych pośredniego zasięgu”, a Stany Zjednoczone mogą je teraz rozmieścić w Polsce i krajach bałtyckich. Polska otrzymała już pociski JASSM i JASSM-ER oraz samoloty F-35 ze Stanów Zjednoczonych. Odbywa się prawdziwy wyścig zbrojeń” – mówi ekspert wojskowy Aleksander Alesin.
Według niego, jeśli sytuacja nadal będzie się rozwijać w tym kierunku, Aleksander Łukaszenka będzie musiał zgodzić się na rosyjską bazę wojskową na Białorusi, a to położy kres jej roli jako rozjemcy, którą od 2014 roku z powodzeniem wykorzystał prezydent Białorusi.
„Początkowo współpraca między Rosją a Białorusią opierała się na geopolitycznym kontrakcie. Federacja Rosyjska od wielu lat nie tylko dostarcza nam tani gaz i ropę. W przypadku zagrożenia wojskowego ONZ może zażądać przestrzegania tego kontraktu – mówi Aleksander Alesin. I chociaż z wojskowego punktu widzenia Rosja nie ma pilnej potrzeby rozmieszczenia bazy wojskowej na Białorusi, nadal istnieje racjonalność polityczna, która dla Federacji Rosyjskiej ma bardzo wielką wartość wizerunkową, twierdzi ekspert.
Denis Mieliancew przekonuje, że dla Rosji najważniejsze jest zademonstrowanie posiadania sojuszników. I chociaż Białoruś nie ma udokumentowanych zobowiązań do rozmieszczenia rosyjskich baz wojskowych na swoim terytorium, w praktyce Federacja Rosyjska ma wiele dźwigni ekonomicznych, które mogą ją do tego zmusić.
Jego zdaniem utrata statusu kraju rozjemcy nie jest tym najgorszym, co mogłoby się zdarzyć w przypadku dalszego gromadzenia broni w regionie.
„Z tej konfrontacji dla Białorusi wyniknie wiele negatywnych rzeczy – są to straty finansowe wynikające z wyścigu zbrojeń, niebezpieczeństwo lokalnych konfliktów zbrojnych oraz (w przypadku rosyjskiej bazy w kraju) gwałtowne pogorszenie relacji z Zachodem i jego najbliższymi sąsiadami, zwłaszcza z Ukrainą. Eksperci są przekonani, że białoruska dyplomacja musi skoncentrować wszystkie wysiłki na powstrzymaniu militaryzacji regionu.
Kresy24.pl za zautra.by/ba
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!