Choć terytorium Białorusi jest powszechnie uznawaną strefą wpływów Rosji, wizytę doradcy prezydenta Stanów Zjednoczonych ds. bezpieczeństwa narodowego Johna Boltona w Mińsku należy uznać za pewnego rodzaju ostrzeżenie dla Moskwy, sygnał, że Stany Zjednoczone są gotowe do rywalizacji z Rosją o wpływy w regionie Europy Wschodniej.
Po wyjeździe z Mińska Johna Boltona, pojawiają się coraz to nowsze komentarze. Politolodzy analizując słowa i gesty amerykańskiego gościa dostrzegają tajemnicze niedomówienia.
Białoruski politolog Walery Karbalewicz w artykule opublikowanym w internetowej gazeciew Nasza Niwa zwraca szczególną uwagę na frazy padające w wywiadzie, jakiego udzielił jednej z rosyjskojęzycznych gazet John Bolton tuż przed wylotem z Mińska.
„Wskazałem prezydentowi w drodze z lotniska do Pałacu Niepodległości na sklep Huawei, który mijaliśmy tutaj w Mińsku”, miał powiedzieć Bolton do Łukaszenki..
Zdaniem komentatora ze zdania tego wynika jednoznacznie, że Łukaszenka osobiście witał amerykańskiego gościa na lotnisku. Co w tym dziwnego? Ano to, że prezydent Białorusi bardzo rzadko zbliża się do trapu samolotu ladującego w Mińsku z zagranicznymi gośćmi. Taki gest to wyraz najwyższego uznania, wykonany w stronę gościa posiadającego najwyższy status. Taki gest świdczy też, że głowie państwa bardzo zależy na jego przybyciu.
Drugi ważny moment: Program wizyty przewidywał rozmowy Johna Boltona z ministrem spraw zagranicznych Białorusi Władimirem Makiejem. Jednak strona białoruska nie wydała żadnego komunikatu o takim spotkaniu. Nie wspomniała o nim ani rządowa agencja prasowa BelTA, ani strona internetowa białoruskiego MSZ. Tymczasem John Bolton o spotkaniu z szefem MSZ poinformował na Twitterze, zamieszczając na potwierdzenie zdjęcie, na którym widać jak rozmawiają, stojąc w Pałacu Niepodległości.
I wreszcie trzecia zagadka: Szef MSZ Uładzimir Makiej uczestniczył tylko w pierwszej części rozmów Łukaszenki z Boltonem. Wyszedł w pierwszej połowie trwającego 2,5 godziny spotkania. Czyżby tematy wymagały formuły „face to face”, że nie zaufano nawet ministrowi spraw zagranicznych?
Karbalewicz zwraca uwagę na konsekwencje tej wizyty dla relacji białorusko – rosyjskch, bo co do tego, że rozmowy odbywały się w cieniu Kremla nie ma wątpliwości.
Według politologa, to nie przypadek, że zaraz po wyjeździe Boltona z Mińska, Makiej pospieszył do studia telewizyjnego, by skomentować wizytę amerykańskiego gościa na kanale telewizyjnym Białoruś 1. Jego głównym celem było uspokojenie Moskwy.
Po pierwsze, Makiej podkreślił, że inicjatywa przybycia Boltona do Mińska wyszła od strony amerykańskiej. Czytaj: „nie jesteśmy niczemu winni, sam się do nas wprosił”.
„Nie trzeba szukać teorii spiskowych dotyczących samego faktu wizyty” – powiedział Makiej. A kto mówi o spisku? Rosyjskie media.
Znamienna była informacja o rozmowie telefonicznej między Łukaszenką a Putinem nazajutrz po wyjeździe Boltona. Nawet zakładając, że pretekstem do niej były urodziny białoruskiego przywódcy (30/31 sierpnia).
Formalnie rzecz biorąc Moskwa nie ma się do czego „przyczepić”. W końcu Putin, Ławrow i inni rosyjscy urzędnicy regularnie spotykają się z politykami, w tym z amerykańskimi; Łukaszenka nigdy nie marzył o kontakcie na takim poziomie. Co więcej, w stosunkach między Białorusią a Stanami Zjednoczonymi istnieje tylko proces normalizacji, nawet nie zapadła decyzja o terminie powrotu ambasadorów (białoruskiego do Waszyngtony, amerykańskiego do Mińska).
Ale to nie przypadek, że temat niepodległości Białorusi był motywem przewodnim wszystkich wypowiedzi Boltona w Mińsku.
Karbalewicz zwraca uwagę, że po zajęciu Krymu, pojawiło wiele ekspertyz, z których wynikało, że wsparcie Zachódu dla Ukrainy w jej konflikcie z Rosją było za mało zdecydowane, i że w razie próby aneksji Białorusi, ta na podobne zaangażowanie ze strony UE ani USA liczyć nie powinna. W końcu terytorium Białorusi jest powszechnie uznawaną strefą wpływów Rosji, ponadto istnieje tam dyktatura. Wizyta Boltona jest więc pewnego rodzaju ostrzeżeniem dla Moskwy, sygnałem, że Stany Zjednoczone są gotowe do rywalizacji z Rosją o wpływy w regionie Europy Wschodniej.
oprac. ba na podst. nn.by
1 komentarz
sdfaf
2 września 2019 o 13:49Znowu przyjechali bronic demokracji?