W powiecie stolińskim (Obwód Brzeski) przy granicy z Ukrainą odnotowano przypadek zakażenia wąglikiem (sybirskaja jazwa), informuje Ministerstwo Rolnictwa i Żywności. Zachorował koń należący do jednego z gospodarstw we wsi Chotomel. Zwierzę zostało uśpione i zutylizowane.
Ostatni raz wąglik u zwierząt na Białorusi odnotowano w 1999 roku.
W październiku ub. roku na Ukrainie w Obwodzie Odeskim hospitalizowano pięć osób w związku z podejrzeniem o zakarzenie wąglikiem. Według lekarzy, pacjenci mogli mieć kontakt z laseczkami waglika podczas uboju bydła, w którym brali udział.
W 2016 roku epidemia wąglika wybuchła na Syberii. W jej epicentrum znalazł się półwysep Jamał na północy kraju. Były ofiary śmiertlelne wśród ludzi, min. 12-letni chłopiec. Groźna odzwierzęca choroba wróciła na Syberię po 75 latach. Władze twierdzą, że powodem mogło być odmrożenie tuszy renifera, w którego mięsie pozostały bakterie wąglika.
Wąglik w stanie syntetycznym może być używany jako broń biologiczna, ale występuje też naturalnie w przyrodzie i najczęściej właśnie u bydła.
Ze względu na trwałość i zabójczą skuteczność wojskowi zwrócili uwagę na przetrwalniki wąglika już w czasie I wojny światowej. Nietypowym zastosowaniem były skażone wąglikiem, dotyczące fikcyjnych osób donosy wysyłane do gestapo przez Armię Krajową. U czytających Niemców pojawiały się dokuczliwe zmiany skórne, co na pewien czas zniechęciło okupanta do czytania donosów.
Związek Radziecki prowadził badania nad wąglikiem na dużą skalę. W roku 1979 z tajnego laboratorium w Swierdłowsku wydostał się aerozol, który spowodował zachorowanie 79 osób – zmarło 68 z nich.
oprac ba na podst. nn.by/wprost.pl/gazetaby.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!