Były doradca prezydenta Białorusi ds. Obwodu Grodzieńskiego, Siergiej Rowniejko skazany przez Sąd Najwyższy na 12 lat pozbawienia wolności. Rok temu KGB informowało, że został on złapany na gorącym uczynku podczas przyjęcia kolejnej łapówki, w wysokości 200 tysięcy $.
To tyle, ile dowiedziała się opinia publiczna. Kto wręczał łapówkę i za jakie to „usługi”, siły bezpieczeństwa nie zdradzają. Proces przeciwko byłemu bliskiemu zaufanemu Łukaszenki toczył się za zamkniętymi drzwiami.
Sprawa Rowniejko była do tego stopnia utajniona, że Sąd Najwyższy nie chciał nawet podać daty rozpoczęcia procesu.
Następnego dnia po zatrzymaniu KGB informowało, że w polu widzenia służb bezpieczeństwa Siergiej Rowniejko znalazł się w 2016 roku. Według służby bezpieczeństwa, miał on żądać łapówek za wydanie pozytywnych decyzji, na które oczywiście miał wpływ.
Warto podkreślić, że skazany był na liście Łukaszenki, czyli w rejestrze kadr głowy państwa, więc pozwolenie na podjęcie natychmiastowych działań śledczych wobec niego, w tym na podsłuch i inwigilację, musi wydać osobiście Aleksander Łukaszenka.
A oto jak komentował zatrzymanie swojego człowieka Aleksander Łukaszenka:
— Przede wszystkim, sprawdziły się deklaracje o dochodach. Gdy trwało śledztwo, zadawałem sobie pytanie, skąd taki luksus: skąd dziesięć samochodów, skąd dziesięć mieszkań. Jak to możliwe, że zwykły urzędnik i jego rodzina tak żyją — mówił Łukaszenka. — Ale podejrzenie podejrzeniem, jakie były fakty. Widzieliśmy, że spotykając się z przedsiębiorcami, zachowywał się jak panisko. Niektórzy biznesmenisą związani są z urzędnikami, tak więc urzędnik coś dla nich robi.
A ten, zażądał od tych, którzy w Obwodzie Grodzieńskim chcieli handlować tytoniem, i mówi: ty mi zapłacisz za to. Zachowywał się jak przestępca, prawdziwy bandyta. To mnie zaskoczyło. Minął pewien czas, a tu 200 tys. dolarów (ostatnia łapówka, podczas przyjęcia której Rowniejko został zatrzymany). Nawet biznesmeni byli zaskoczeni. To już cwaniaczek wyższego stopnia.
Podczas przekazania tych pieniędzy zatrzymali go z pieniędzmi w ręku. Operacja była przygotowywana, była przeze mnie usankcjonowana. Ostrzegałem: przebaczenia nie będzie dla nikogo. Szczególnie dla tych, którzy noszą ciężkie naramienniki. Zwłaszcza dla tych, kto doradza prezydentowi. Ci, którzy są blisko, odpowiedzą bardziej, niż ktokolwiek inny, mówił baćka.
oprac.ba
1 komentarz
Ksawery
17 stycznia 2020 o 22:57To i tak miał szczęście, bo mogli go rozstrzelać jak nic.