Wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich na Ukrainie świadczą o niedojrzałości i nieodpowiedzialności większości ukraińskich wyborców, którzy wyrazili potencjał protestacyjny przeciw elitom postsowieckim w najbardziej nieodpowiedni a nawet samobójczy sposób – pisze Włodzimierz Iszczuk, redaktor naczelny portalu Jagiellonia.org.
W warunkach, gdy agresja Rosji przeciwko Ukrainie wciąż trwa i stanowi śmiertelne zagrożenie dla państwa ukraińskiego, co trzeci Ukrainiec oddał swój głos na Wołodymyra Zełenskiego, niedoświadczonego komika, który jest absolutnie niekompetentny w zagadnieniach systemu zarządzania państwem. W tak trudnych warunkach ukraińscy wyborcy zagłosowali na kogoś dalekiego od polityki, kto nie ma zielonego pojęcia o obronie i bezpieczeństwie narodowym, złożyli swój los na ręce człowieka, który nie rozumie, czym jest dyplomacja i polityka zagraniczna. Wskazuje to na niedojrzałość i nieodpowiedzialność znacznej części ukraińskiego społeczeństwa.
Wyniki pierwszej tury wyborów wskazują na to, że to Wołodymyr Zełenski może wygrać w drugiej turze wyborów, co grozi tymczasowym chaosem i destabilizacją w systemie zarządzania państwem. Bez własnej koalicji w parlamencie niedoświadczony i niekompetentny Zełenski będzie bezwładną lalką w fotelu prezydenta Ukrainy. Bez wątpienia prezydent Rosji Władimir Putin nie przegapi okazji, aby wykorzystać tę szansę z maksymalną korzyścią dla siebie. Tym bardziej, że ma silne poparcie potężnej V Kolumny Kremla na Ukrainie: aż 16 proc. wyborców głosowało na wyraźnie prorosyjskich kandydatów – Jurija Bojkę i Ołeksandra Wiłkuła.
Kreml przygotowuje operację, która dla Polski będzie oznaczała katastrofę. Nieco pocieszający jest fakt, że większość wyborców głosowała na prozachodnich reformatorów, jednak niestety ich głosy zostały rozproszone między kilku skłóconych między sobą kandydatów, co w przyszłości może osłabić lobby euroatlantyckie w nowym parlamencie Ukrainy. Pozytywnym momentem ukraińskiej kampanii wyborczej jest też fakt, że skrajny nacjonalista Rusłan Koszulinski otrzymał poparcie ledwie 1,6 proc. ukraińskich wyborców. Tak więc, pomimo wszystkich wysiłków rosyjskich propagandystów i ich sługusów w Polsce, po raz kolejny został rozwiany fałszywy mit o „banderowskiej Ukrainie”. Wybory prezydenckie na Ukrainie ponownie potwierdziły, że zwrot „banderowska Ukraina” jest absolutnym nonsensem.
Jednocześnie, ryzyko wzmocnienia sił prorosyjskich (antypolskich i antyzachodnich) na Ukrainie jest absolutnie realne. Ewentualne zwycięstwo Zełenskiego w drugiej turze wyborów prezydenckich może znacznie osłabić państwo ukraińskie i spowodować konsolidację obozu prokremlowskiego, co nieuchronnie doprowadzi do eskalacji cywilizacyjnego i geopolitycznego konfliktu na Ukrainie. Z kolei, nasilenie walki na linii prozachodni reformatorzy – prorosyjscy odwetowcy może spowodować ryzyko chaosu i destabilizacji. To może w końcu doprowadzić do kolejnego zawieszenia euroatlantyckiej integracji Ukrainy. W takim przypadku znacznie wzrośnie zagrożenie realizacji antyzachodniego i antypolskiego projektu „Prorosyjska Ukraina”, który próbuje wdrożyć w życie prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin. Realizacja takiego scenariusza może znacznie osłabić pozycje strategiczne i geopolityczne Zachodu i w perspektywie krótkoterminowej zagrozić bezpieczeństwu państw Europy Środkowo-Wschodniej, przede wszystkim Polsce, Rumunii i krajm bałtyckim.
Włodzimierz Iszczuk
5 komentarzy
Stanisław
3 kwietnia 2019 o 22:17o banderowskiej Ukrainie nie świadczy 1,6% poparcia dla Koszulińskiego, ale nazwy ulic, pomniki, uznanie bandytów z UPA za bohaterów, zakaz poszukiwań i ekshumacji, państwowy kościół, zakaz używania m.in. języka polskiego w sklepach, itp….
zielonego pojęcia o obronie i bezpieczeństwie narodowym nie miał i nadal ma niewielkie urzędujący prezydent i jego otoczenie. Za to mają znakomite pojęcie jak „odmywać” kredyty i dotacje na wojnie…
Katastrofą dla Polski jest powrót Ukrainy w orbitę Kremla jak i budowa silnego państwa opartego na ounowskim (u podstaw głównie anty-polskim a w dalszej kolejności anty-sowieckim a tylko częściowo anty-rosyjskim) nacjonalizmie.
Ukraina „prozachodnia” będzie się starała (co już widać) wypchnąć Polskę z rynków i osłabić naszą siłę polityczną.
Cichociemny
4 kwietnia 2019 o 01:00W wywiadzie dla radia TOK FM Paweł Soloch, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego stwierdził, że Polska jest zdecydowana, aby mieć jak najlepsze stosunki z Ukrainą.
Przy czym opowiada się za nie łączeniem kwestii historycznych ze współczesnymi. „Musimy w relacjach z Ukrainą (…) nauczyć się działać w określonych segmentach. Innym segmentem są relacje historyczne, tożsamościowe (…) chodzi przede wszystkim o rolę UPA, z która my się nie zgadzamy i nie zgodzimy się na to, żeby UPA równać z Armią Krajową, a czym innym są kwestie współczesne – podkreślił.
Za kwestie współczesne uznał bezpieczeństwo, współpracę gospodarczą oraz obecność półtora miliona Ukraińców na terenie Polski, którzy – według niego – „nie są dla nas problemem, tylko tworzą wartość dodaną”.
W kwestii wyborów prezydenckich na Ukrainie podkreślił, że Polska „życzy sobie, podobnie ja nasi partnerzy z NATO, czy UE, żeby Ukraina była suwerenna i demokratyczna”. Ocenił też, że świadczy o tym właśnie przebieg kampanii przedwyborczej i pierwszej tury wyborów na Ukrainie.
observer48
4 kwietnia 2019 o 05:50Trudno wrokować. Zełeński, z wykształcenia prawnik i syn profesora cybernetyki, na idiotę nie wygląda. Jest dolarowym multimilionerem, ma udziały w ukraińskich stacjach radiowych i telewizyjnych, studiach filmowych i nieruchomościach. Cieszy się też pełnym poparciem oligarchy Ihora Kołomojskiego, którego o prorosyjskość nie można podejrzewać (słynne bilbordy „$10,000 za Moskala” w Dniepropietrowsku w 2014 r.). Czynnie też wspiera ukraińską armię, na którą przekazał równowartość $50,000 w 2014 r. Śp. Ronald Reagan też był aktorem, a okazał się jednym z największych prezydentów w historii USA i współgrabarzem sowieckiego imperium zła.
ktos
4 kwietnia 2019 o 07:35A obecny prezydent to ma pojecie o obronie? A jakikolwiek prezydent ma? Czy to USA czy Francji, Niemiec itp…? Po to sa generalowie aby oni podejmowali decyzje. Prezydent je tylko aprobuje lub nie. Strategia zajmuja sie profesjonalisci. Tak samo jest u nas.
@Stanislaw poczytaj prosze czym zajmowala sie OUN w czasie IIWS… tylko zmien zrodlo bo widze ze poza mordami na Wolyniu to nie za bardzo wiesz o co im chodzilo. Te pomniki i ulice to rozumiem w kazdej miejscowosci sa? Byles widziales? Tak z naszego podworka mozna powiedziec ze kazdy Polak pali ksiazki z Harrym Potterem, nawet w telewizji pokazywali to musi tak byc.
observer48
4 kwietnia 2019 o 23:12@ktos
Zgadzam się. Tylko frakcja Bandery OUN/UPA-B była organizacją ludobójczą. Pozostałe dwie frakcje były wprawdzie antypolskie i nacjonalistyczne, ale nie nawoływały do ludobójstwa, ani go nie praktykowały.
Półtora roku temu przejechałem niemal 3000 km po Zachodniej Ukrainie i czerwono-czarnych flag banderowskich nie widziałem poza miejscami pochówku upowców, choć żółto-niebieskie flagi powiewały wszędzie. Poza gniazdami banderyzmu na ziemi łuckiej, we Lwowie i niektórych miejscowościach na Zakarpaciu banderowskich flag i symboli nie widziałem.
Odwiedziłem też kilka katolickich polskich cmentarzy i widziałem w większości zadbane groby. Ukraina nie jest antypolska, a kult Bandery i jego morderczej frakcji OUN/UPA jest moim zdaniem celowo podsycany przez Poroszenkę i jego poprzedników, aby podzielić wschodnich i zachodnich Ukraińców, bo podzielone i skłócone społeczeństwo łatwiej okradać.