Przedstawiamy trzecią część rozmowy o zdradzie w historii polski na przestrzeni wieków. Na nasze pytania odpowiada dr hab. Jarosław Stolicki, kierownik Zakładu Historii Polski Nowożytnej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Profesor Stolicki specjalizuje się w badaniu ustroju Korony w epoce nowożytnej, historią ziemi ruskich i ukrainnych w XVII wieku oraz postacią króla Jana III Sobieskiego. Jest także edytorem źródeł parlamentarnych sejmu polskiego.
Dwie pierwsze części rozmowy można znaleźć tu:
Panie profesorze, dotarliśmy do wolnej elekcji, a więc procedury, która wydaje się być wyjątkowo korupcjogenną.
Najbardziej spektakularne były działania Habsburgów. W stronnictwach, które popierały wybór Habsburga na tron polski z reguły byli czołowi polscy magnaci. Szlachta zdecydowanie była przeciwna kandydaturze Habsburga.
Jaki magnaci mieli w tym interes?
Po pierwsze prywata. Część pieniędzy które dostawali na politykę (czyli kaptowanie stronników) zatrzymywali dla siebie. Pozyskiwali zwolenników do prowadzenia polskiej wewnętrznej polityki. Utrzymywali prywatne wojska, wystawny dwór i dbali by się wywyższyć. Tymczasem w Polsce szlachta była równa, choć idea takiej… obłąkanej wolności pojawiła się dopiero w drugiej połowie XVII wieku, jednak różnic w obrębie samego stanu szlacheckiego nie było. Tak było na przykład we Francji, gdzie inny był status księcia, diuka, czy para. W Polsce, nawet chudopachołek, był równy formalnie magnatowi. Zatem magnaci, jak mówiłem, chcieli jakoś podbudować swój splendor. Z jednej strony zostawali senatorami, co dawało im większe prawa, ale też większe obowiązki wobec Rzeczypospolitej. Z drugiej strony zabiegali o godności i honory, których nie mogli dostać w Polsce. Zwracali więc w stronę na przykład Rzeszy Niemieckiej, gdzie mogli dostać tytuł księcia, ożenić się z księżniczką i zdobyć jakiś order. Pamiętajmy przy tym, że większość książąt mieszkających w Polsce to są dawni książęta ruscy, których tytuły zostały po unii zachowane. Niektórzy byli bogaci, a niektórzy wcale. Przecież nawet książę, żeby zdobyć i utrzymać majątek musi być… rzutkim biznesmenem. Stąd dążenie, aby być rzutkim w sprawach międzynarodowych. Dostać służbę, czy tytuł na dworze cesarskim to było coś i miłego i korzystnego w wymiarze wewnątrzkrajowym. Magnat wysuwał się przed szereg panów braci.
Zatem takie działania nie noszą jeszcze znamion zdrady. Dochodzi do niej dopiero w czasach konfliktów. Polska niestety weszła w czas wojen w połowie XVII wieku. Mało się o tym wie, ale niektórzy szlachcice, zwłaszcza ci pochodzenia ruskiego, przeszli po wybuchu powstania Chmielnickiego na jego stronę. Kozakom potrzebny był aparat administracyjny i Chmielnicki korzystał z ich usług. Faktem jest, że wyboru specjalnego nie mieli, bo gdyby się nie zgodzili daliby gardła.
Zaraz potem nadchodzi szwedzki potop i słowo zdrada zaczyna być odmieniane przez wszystkie przypadki. Uważa się, że Szwedów ściągnął do Rzeczypospolitej Hieronim Radziejowski, który wcześniej został skazany przez sąd marszałkowski na wygnanie. On popadł w ostry konflikt polityczny z królem Janem Kazimierzem, król wykorzystał pretekst i skazał go na wygnanie. Tam w tle mamy jeszcze romans króla z małżonką Radziejowskiego. Co ciekawe dzisiejsza historiografia uważa, że Radziejowski został skrzywdzony i wcale takim zdrajcą, jak widzi go na przykład Sienkiewicz, nie był. Król zresztą miał wielu wrogów, szlachta i magnaci darzyli go niechęcią
Radziejowski Szwedów zachęcał, ale oni i tak najechaliby Polskę, więc jego starania padły na dobry grunt.
Pod Ujściem poddaje się pospolite ruszenie wielkopolskie, a następnie, jak to określa Ludwik Kubala w swojej książce „Wojna szwedzka”, poddaje się cała Polska.
Czy taka kapitulacja ma w dziejach Europy jakieś precedensy?
Podczas wojny stuletniej niektórzy książęta poddawali się królowi angielskiemu, ale to jak mówiliśmy były trochę inne czasy i okoliczności. Podczas frondy najwybitniejszy wódz francuski Kondeusz przechodzi na stronę Hiszpanów, więc dokonuje zdrady. Jest jednak coś co różni Polskę. Wszędzie indziej jeśli był bunt i zdrada, to był to jako rezultat oporu przeciw absolutyzmowi królewskiemu. Tymczasem Rzeczpospolitą reprezentował sejm, zaś król niekoniecznie. Ci „zdrajcy” uważali więc, że występują przeciw królowi, który łamie prawo. Osobnym przykładem w czasach potopu jest Janusz Radziwiłł. On był z królem najbardziej skonfliktowany. Iskrzyło miedzy nimi zanim Jan Kazimierz założył koronę. Pamiętajmy przy tym, że na Litwę potop spadł rok wcześniej, kiedy najechały na nią wojska moskiewskie i prawie całą zajęły. Ocena kto był bardziej winny temu stanowi rzeczy jest różna, ale na pewno do klęski przyczyniła się nieumiejętność współpracy. Dlatego szlachta przyjmując później zwierzchnictwo Szwedów miała coś na swoje usprawiedliwienie. Zwłaszcza gdy po kilku miesiącach nastąpiło opamiętanie i większość zwróciła się przeciw Szwedom. Tu mamy taki symbol jak obrona Częstochowy.
Król musiał uciekać na Śląsk i stamtąd, gdy zaczęły napływać pocieszające wieści zaczął szlachtę kokietować. Kolejna przykra sprawa. Armia polska ruszyła co prawda na odsiecz Krakowowi, ale pod Wojniczem poniosła klęskę. I wtedy hetmani, ale i dowódcy niższego szczebla, wśród nich późniejszy król Jan Sobieski, uznali zwierzchnictwo Szwedów. Trudno wszakże w polskiej historiografii znaleźć stwierdzenie, że Sobieski był zdrajcą. Chociaż szlachcic uważał, że ona może porzucić króla, to wojskowi w żadnym wypadku. To było usprawiedliwianie własnych postępków, niemniej takie głosy się pojawiały nazywała ich zdrajcami. Zresztą hetmani niebawem, bo pod koniec grudnia 1655 roku powrócili do Jana Kazimierza. Inni dowódcy trochę później, ale na wiosnę 1656 przy Szwedach prawie nie było już Polaków. Mówię „prawie” bowiem była jeszcze czwarta kategoria, tych którzy symbolizują zdradę w czasie potopu, czyli innowiercy, zwłaszcza arianie.
rozmawiał Jacek Matecki
ciąg dalszy nastąpi
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!