Mińsk… jedno miasto, różne ofiary, ofiary różnych zbrodniczych systemów i różnych zbrodniarzy.
Kuropaty – miejsce zbrodni na rzadko spotykaną skalę popełnioną ze względów politycznych ale i narodowościowych (na Polakach – Operacja Polska) dokonane przez sowieckich komunistów. Praktycznie bez oficjalnego upamiętnienia i bez podtrzymywania w oficjalnych mediach, podręcznikach historii – poza kilkoma państwowymi tabliczkami na uroczysku. Upamiętnione w zasadzie dzięki walce aktywistów z opozycyjnych wobec władz organizacji. Za przede wszystkim sprawą Zenona Paźniaka.
Drugie miejsce …Pełna majestatu, ogromna biała Cerkiew pw. Wszystkich Świętych w Mińsku z panteonem ofiar i męczeństwa białoruskiego narodu w jej podziemiach. Panteon monumentalny, piękny…
Jest w nim miejsce na łuskę snajpera Armii Czerwonej czasu II wojny światowej urodzonego na ziemi białoruskiej, kawałek stali z okrętu Kursk na którym zginęło 3 marynarzy urodzonych na terenie BSSR, miejsce na ziemię z pól bitew 3 wojen – napoleońskiej, I wojny i II wojny światowej, jest miejsce na upamiętnienie żołnierzy Białorusinów, którzy zginęli w Afganistanie oraz miejsce na upamiętnienie ofiar zadeptania kilkudziesięciu młodych ludzi w przejściu podziemnym przed kilkunastu laty. I ofiar zamachu w metrze….I pewien dysonans….
Nie ma miejsca na upamiętnienie ludobójstwa dokonanego w BSSR przez komunistów na białoruskim narodzie, na polskim i innych narodach, grupach społecznych, zawodowych , i religijnych w okresie pomiędzy 1920 a 1941 rokiem…
A szczególnie latach trzydziestych ubiegłego wieku. Prawdopodobnie kilkaset tysięcy ludzi. Metodycznie zabijanych strzałem w tył głowy, człowiek po człowieku, strzał po strzale. Lub zamęczonych gdzie indziej i zrzuconych jak padlina w doły z wapnem…Dysonans…
W Panteonie ofiar i pamięci w mińskiej cerkwi i łuska snajpera, kawałek stali z okrętu ZSRR, ziemia z pól, bitew różnych wojen…
A brak upamiętnienia setek tysięcy ofiar komunistycznego ludobójstwa…Dwa memoriały, dwa miejsca pamięci…Tylko jeden para państwowy a drugi ludzki, obywatelski…
Przyczyna tego dysonansu?
Prosta i oczywista.
Sprawcy ludobójstwa popełnianego wczasach komunistycznych, których ofiary leżą w Kuropatach mają dziś swe pomniki, tablice pamiątkowe i nazwy ulic w białoruskich miastach…A ich dzieci i wnuki, często pełnią często ważne funkcje w państwowych, regionalnych strukturach władzy… Są beneficjantami czystki i ludobójstwa dokonanego na elitach białoruskiego narodu i elitach innych narodów żyjących w czasie 1921-1941 na terenie BSSR. I nie tylko tych stamtąd i z tego okresu.
Gdyby w podobnej skali podtrzymywano pamięć o ofiarach ludobójstwa komunistycznego dokonanego w Kuropatach, jak podtrzymuje się państwowo i oficjalnie pamięć o ofiarach nazizmu (memoriał Chatyń, czy obecnie memoriał Trościaniec) i innych dramatycznych wydarzeniach, wówczas nieuchronnie w masowej świadomości zaistniałoby pytanie o sprawców, o karę, o beneficjentów, o system, o pomniki, tabliczki, pomniki, popiersia i nazwy ulic katów…
Odpowiedź byłaby wstrząsająca systemem i władzą w szerokim pojęciu.
Bo Kuropaty, ówczesne komunistyczne, sowieckie ludobójstwo i jego skutki, są fundamentem założycielskim sowieckiej BSSR ze skutkami w postsowieckiej Białorusi z jej postsowieckimi elitami.
I to jest przyczyna budowania oficjalnej świadomości alternatywnej poprzez budowanie panteonów, memoriałów jednym ofiarom a przemilczanie drugich…
Można się pomodlić i w jednym miejscu i drugim, uczcić ofiary i w jednym miejscu i w drugim, co tez zawsze czynię w obu miejscach… Tylko przykro jest i strasznie jest z powodu tego dysonansu i świadomości przyczyny..
Tekst pochodzi z Facebookowego profilu Pana Piotra Karweckiego, miłośnika i znawcy Wschodu. Publikujemy go za zgodą autora.
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!