Czy Aleksander Łukaszenka przestraszył się reakcji Zachodu? Białoruski Komitet Śledczy poinformował w czwartek, że zakończył „pilne czynności śledcze”, i już wieczorem zwolnił kilku dziennikarzy zatrzymanych w związku ze sprawą wytoczoną przez rządową agencję informacyjną BiełTA, jedynej na Białorusi niezależnej agencji informacyjnej Biełapan i portalowi Tut.by.
Przypomnijmy, że chodzi o zarzut z artykułu „nieuprawniony dostęp do informacji komputerowej, uzyskany dla osiągnięcia korzyści osobistych, który wyrządził znaczną szkodę”. Innymi słowy, niezależnym dziennikarzom zarzuca się, że wykradali informacje z zasobów państwowej agencji informacyjnej.
Jako pierwsza z izolatora śledczego wyszła dziennikarka Galina Ułasik. Później około godziny 21. zwolniono Aleksieja Żukowa z tygodnika „Biełarusy i Rynak”, po nim wyszli dziennikarze Tut.by Anna Kałtygina i Anna Jermaczenok a jako ostatnia wolność odzyskała redaktor naczelna tego portalu Marina Zołotowa. Jest oskarżona o to, że jako szefowa nie zapobiegła nielegalnym działaniom podległych jej dziennikarzy.
Wszyscy oni musieli podpisać zobowiązanie, że do czasu przekazania sprawy do sądu (lub w najlepszym wypadku umorzenia sprawy) nie będą informować o szczegółach prowadzonego śledztwa. Odebrano im również paszporty, prawa jazdy i inne dokumenty.
Politolog Walerij Karbalewicz poddaje w wątpliwość zasadność wytoczenia tak ciężkich dział przez służby Łukaszenki, a zatrzymanie dziennikarzy świadczy jego zdaniem o kolejnej fali represji przeciwko niezależnym mediom.
Jak napisał w komentarzu na portalu svaboda.org, zwykle agencje informacyjne mają płatną subskrypcję, ale w przypadku rządowej agencji BelTA (wniosła oskarżenie-red.), za większość jej wiadomości należałoby dopłacać osobom i organizacjom, które je czytają.
Karbalewicz zwraca uwagę na dość istotny fakt. Otóż przedstawiciele BelTY przyznali sami, że użytkownicy, którzy płacą za jej newsy, otrzymują je zaledwie na 15 minut przed tym, jak udostępniane są one na ogólnodostępnej stronie internetowej belta.by.
Politolog zadaje też inne pytanie: dlaczego tak łatwo jest złamać kody dostępu do rządowej agencji informacyjnej, i dlaczego proceder został zauważony dopiero po dwóch latach. (Śledczy poinformowali, że w ciągu 2 lat miało miejsce 15 tysięcy przypadków nielegalnych wejść na stronę). To średnio 20 włamań dziennie. Oznaczałoby to, że dziennikarze niezależnych mediów wykradali tajemnicę państwową dotyczącą statystyk udoju mleka, zbioru płodów rolnych i przebiegu kampanii żniwnych, czy kolejnym zwiększeniu wydajności pracy, albo gospodarskiej wizyty wodza na Homelszczyźnie?
Ale załóżmy, że wszystkie informacje Komitetu Śledczego na temat przyczyn rewizji i zatrzymań są jednak prawdziwe, czyli dziennikarze Tut.by i BelaPAN naprawdę ukradli newsy BelTY. Nawet w takim przypadku działania organów ścigania nie są adekwatne do skali przestępstwa. Kilkudziesięciu funkcjonariuszy Komitetu Śledczego wchodzi do biura największego portalu informacyjnego w kraju, przeprowadza rewizje, paraliżuje pracę. Redaktorzy, dziennikarze są zatrzymywani na trzy dni. Dosłownie jakby sprawa dotyczyła działalności terrorystycznej.
Czy naprawdę Komitet Śledczy nie ma co robić, tylko mobilizować taki personel w zwykłej sprawie?
Według Karbalewicza, niezależnie od rzeczywistych podstaw formalnych, obecne działania organów ścigania są gestem politycznym. Od początku roku władze nie kryją obaw, że straciły kontrolę nad białoruską przestrzenią informacyjną. Dlatego podejmują gorączkowe działania, aby zmienić sytuację.
Na początku roku Łukaszenkawymienił trzech redaktorów głównych mediów państwowych, zablokował dostęp z Białorusi do najchętniej czytanego niezależnego portalu charter97.org. Przyjął nowe, bardziej rygorystyczne prawo medialne, zablokował portal „Białoruskij Partizan”, wszczął postępowanie wobec dyrektora generalnego agencji informacyjnej BelaPAN Alesia Lipaja. Prokurator generalny Białorusi Aleksander Kaniuk ogłosił wprowadzenie odpowiedzialności karnej za publikowanie fałszywych informacji w Internecie.
I oto mamy nowy represyjny krok przeciwko głównym niezależnym zasobom informacyjnym. I negatywna reakcja społeczeństwa nie przeszkadza władzom. Przeciwnie, niech się boją. Nie tylko niezależne media, ale także komentatorzy na portalach społecznościowych, niech się nieco uspokoją, włączą autocenzurę. A fakt, że podstawą oskarżenia było rzekome przestępstwo natury ekonomicznej, to dziś na Białorusi taki trend. Giennadij Fedynicz i Igor Komlik również nie są sądzeni za działalność w niezależnym związku zawodowym, ale rzekomo za niepłacenie podatków. Uchowaj Boże, żadnej polityki, tylko przestępstwa gospodarcze.
Ciekawe, czy ktoś w to jeszcze wierzy?
Jak informowaliśmy, 7 sierpnia funkcjonariusze Komitetu Śledczego weszli do redakcji Belapan i portalu TUT.by. Zatrzymali w sumie 18 dziennikarzy, a w redakcjach przez cały dzień trwały rewizje i konfiskata sprzętu komputerowego. Następnego dnia Komitet Śledczy przeprowadził dalsze zatrzymania i przeszukania w kolejnych redakcjach.
Na masowe zatrzymania dziennikarzy zareagowali politycy Zachodu, min. przedstawiciel UE ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa Federica Mogherini, Rada Europy oraz MSZ Niemiec.
Kresy24.pl/svaboda.org/ba
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!