Saulius Skvernelis powiedział dzisiaj z rozbrajająca szczerością, że większość tegorocznego urlopu zamierza spędzić w Hiszpanii, ponieważ jest tam „znacznie taniej, niż na Litwie”.
Od razu zadajemy pytanie: „to zależy gdzie, panie Premierze?” Zgoda, ceny noclegów Wilnie (zakładamy, że w miejscach wyjątkowo atrakcyjnych turystycznie – np. w Trokach też) rzeczywiście przyprawiają o zawrót głowy, ale nikt nie wmówi nam, że nie można na „cichej wsi litewskiej” znaleźć porządnego pensjonatu za rozsądne pieniądze. Tym bardziej, że kogo, jak kogo, ale ze względów marketingowych litewskiego premiera w jego własnym kraju każdy bardzo chętnie przyjmie i to z upustem.
Inną sprawą są kwestie wizerunkowe. A niech sobie premier wypoczywa, gdzie chce, nawet w Chinach, byle by się tym głośno nie chwalił, bo podprogowy przekaz, jaki płynie z jego dzisiejszej wypowiedzi wypowiedzi zawiera w sobie element krytyki, czy lekceważenia wobec rodzimej turystyki, którą Skvernelis – niezależnie od tego, co na ten temat sądzi – powinien promować. A w najgorszym razie – milczeć. Opowieści o zaletach urlopu w Hiszpanii to polityczno-wizerunkowa wpadka.
Telesfor
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!