Białoruskiemu prezydentowi zostały już tylko groźby.
Aleksander Łukaszenka po raz kolejny ogłosił, że od stanu gospodarki zależą losy kraju i dlatego trzeba wykonywać wcześniej przyjęte plany. Słowa te usłyszeli uczestnicy narady dotyczącej socjalno – ekonomicznych problemów obwodu Mołodeczna.
„Zostało zaplanowane – musi być wykonane na murbeton. Jedno może być usprawiedliwienie niewykonania – śmierć. Jesteśmy na froncie. Nie przetrzymamy tych lat, padniemy – co oznacza, że trzeba będzie przyłączyć się do innego państwa, albo będą nami buty sobie wycierać. Lub, nie daj Boże, wywołają wojnę taką jak na Ukrainie” – straszył białoruski przywódca.
Niestety nie wyjaśnił z której strony nadejdzie zagrożenie i w skład jakiego państwa wejdzie Białoruś.
Wypowiedź ta wpisuje się w ulubioną od jakiegoś czasu retorykę Łukaszenki, której dał pełny wyraz w corocznym przemówieniu do Narodu i Zgromadzenia Narodowego. Powiedział wówczas, że niepodległość, jego autorytet, spokój społeczny, jakość edukacji, kultura i wyniki w sporcie zależą w pierwszej kolejności od sukcesów ekonomicznych. A tych, dodajmy, brak.
Tam gdzie nie pomagają słowa i plany nie są wykonywane, ma prezydent dla swoich urzędników krzyk, groźby, dymisje i prokuratorskie dochodzenia. Co jakiś czas zwołuje narady i przepytuje podwładnych dlaczego to, czy tamto nie zostało wykonane. Podwładni milczą, bo przecież i oni i on wiedzą dlaczego. Białoruś po prostu nie ma szans.
Adam Bukowski
2 komentarzy
bkb2
25 czerwca 2018 o 18:48Do końca tego roku oddamy do użytku całą drogę ekspresową do Białegostoku. to jest sygnał dla Łukaszenki że może podjąć współpracę z Polską i EU … Masz wybór człowieku a twój naród chociaż stłamszony nigdy ci nie wybaczy że go zdradziłeś na rzecz Moskwy…
ktos
26 czerwca 2018 o 07:50Niestety tak to juz jest z dozywotnimi prezydentami ze srednio sie oni przejmuja tym co narod im wybaczy a czego nie. Im zyje sie dobrze, a ze po ich smierci cos sie sypnie? A co ich to obchodzi.