Do bezpośredniego starcia armii rosyjskiej i amerykańskiej nigdy nie doszło. Daje to pole do rozmaitych spekulacji, kto lepszy i silniejszy.
Niniejszy materiał stanowi trzecią część dłuższego artykułu. Pierwsze dwie można przeczytać tu: https://kresy24.pl/si-vis-pacem-para-bellum/ oraz tu: https://kresy24.pl/si-vis-pacem-para-bellum-czesc-ii/.
Tradycyjnie Rosja wygrywa w jednej „konkurencji”, choć przewaga nie jest już tak wielka jak w starych dobrych czasach Układu Warszawskiego. Mowa o ofensywnych wojskach pancernych. Tu mamy 2950 czołgów rosyjskich przeciw 2831 amerykańskich. Lecz znów pod uwagę wziąć trzeba, że gotowość bojowa maszyn w Armii Czerwonej jest sporo niższa, czym zresztą nie różni się od Bundeswehry. Ilość transporterów opancerzonych różni się jeszcze bardziej. 5900 przeciw 3336. Jeśli jednak dodać do tego sprzęt dwóch kolejnych armii NATO – Wielkiej Brytanii i Francji – to przybędzie 1400 wozów bojowych.
Trzecią areną na której rozegra się ewentualne starcie są morze i oceany. Gdyby Rosja chciała przyjść, dajmy na to Syrii, z pomocą, to raczej nie ma szans. Jeśli idzie o lotniskowce to przewaga Ameryki jest przygniatająca, 10 do 1! A i ten jeden rosyjski lotniskowiec „Admirał Kuzniecow” przez trzy kwartały stoi w porcie, a przez jeden kwartał pływa po morzu ciągnąc za sobą smugę dymu niczym XIX wieczny parowiec. Krążowników, niszczycieli i fregat mają Stany 93, Rosja 32. Pod wodą panuje większa równowaga. Łodzi podwodnych przenoszących pociski kierowane US Navy ma 54, Rosja 49. Łodzi przenoszących pociski balistyczne jest 14 do 13.
I w tym tkwi cała siła Rosji i tajemnica polityki Putina. Broń atomowa decyduje o wszystkim. Zgodnie z podpisanymi porozumieniami na wyposażeniu Krasnej Armii może być do 1550 głowic bojowych i do 700 rakiet balistycznych i bombowców strategicznych. Obecny arsenał oblicza się na około 500. To więcej niż razem mają pozostałe mocarstwa atomowe, czyli Chiny, Francja, Wielka Brytania, Pakistan, Indie i Izrael. Rzecz jasna Stany Zjednoczone mają tyle samo (lub nieco więcej).
Ostatnim i najtrudniejszym do porównania klockiem w tej układance jest jakość pojedynczego żołnierza. Jedyne co można tu powiedzieć jest stwierdzenie faktu, że obie armie wytrwale ćwiczą przed decydującym starciem. Wystarczy wymienić nazwy poligonów: Afganistan, Irak, Czeczenia, Gruzja, Ukraina, Syria, Jemen i być może coś jeszcze w przyszłości.
Adam Bukowski
3 komentarzy
Dzierżyński
30 maja 2018 o 12:43Już raz pisałem, ruskie nie wywołają wojny z USA, nie zrobili tego za ZSRR, to teraz tym bardziej nie mają szans. Im chodzi o pokonanie USA wewnętrznie – tak aby wycofali się z Europy i znów wpadli w izolacjonizm. Wtedy Europa zostanie anektowana przez ruskich, bo to jest ich główny cel.
peter
31 maja 2018 o 12:15Dzierzynski Na Kremlu juz nie mysla o podboju calej Europy
Glownym celem kremla to odzyskanie wplywow w bylych krajach demokracji ludowej
Łukasz
4 czerwca 2018 o 17:40Marzeniem kacapa jest całkowita likwidacja Polski !!!!.Co jednego z nas !!