Według opublikowanego właśnie raportu organizacji Freedom House, po raz pierwszy od czasu ostatniego Majdanu bilans wartości wskaźników opisujących kondycję demokracji na Ukrainie jest ujemny.
Najsampierw kilka słów wyjaśnienia.
Freedom House (ang. „Dom Wolności”) jest powstałym w czasie II wojny światowej – przy współudziale małżonki ówczesnego prezydenta Eleanore Roosvelt watchodogiem, tzn. organizacją zajmującą się monitorowaniem działalności publicznej w imię jakieś wartości. W tym przypadku: monitorowaniem stanu demokracji na świecie. Co godne odnotowania, i co zostawiam ku refleksji, Freedom House deklaruje oficjalne przywiązanie do wolnego rynku – w moim przekonaniu będącego listkiem figowym dla oligarchizacji naszego wspólnotowego życia.
Raporty Freedom House publikowane są w rozbiciu na obszary cywilizacyjno-historyczne. Niekiedy może się to wydawać wręcz obraźliwe, np. gdy spostrzeże się, że Polska rozliczana jest z demokracji obok Rosji. Cóż, niespecjalnie rozgarnięci „intelektualiści” uznali, że cały Blok Wschodni wrzucą do jednego worka. A dlaczego przepraszam, nie podzielić Europy według podstawowych konfesji. Wyznanie w bardzo istotny sposób wpływa na postrzeganie wolności i – co się z tym bezpośrednio wiąże – na stosunek do demokracji czy republikanizmu.
Ale! Co z tą Ukrainą?
W telegraficznym skrócie można powiedzieć, że lamentacje organizacji, kierowane pod adresem Ukrainy sprowadzają się do dwóch zarzutów. Po pierwsze: brak, czy też: powolne tempo wprowadzania reform – również tych służących walce z korupcją – tego, tu cytat: „euroazjatyckiego kraju”. Ta część raportu utrzymana jest w tonie: „szanse są, ale coraz mniejsze”. Druga kwestia dotyczy ataków na niezależnych dziennikarzy. Przypomniano sobie o Pawle Szeremecie i uznano, że za brak postępów w dochodzeniu przyczyn jego śmierci należy winić Kijów. Brawo! Przypomnę, że arcydemokratyczni Anglicy od lat nie są w stanie określić sprawców śmierci Bierezowskiego.
Na koniec zostawiam Państwu kuriozum pierwszorzędne. Otóż, według Freedom House, gwałt na ukraińskiej demokracji miałby się objawiać również tym, że w przestrzeni internetowej blokowani są użytkownicy… rosyjskich mediów społecznościowych – chodzi m.in. o vkontakte.com i odnoklassników.ru. Równie dobrze można powiedzieć, że niedemokratycznie (de facto: nieliberalnie) zachowali się Amerykanie, zamrażają aktywa rosyjskich oligarchów. Gdzie są granice absurdu ludzkiego myślenia?!
Telesfor
1 komentarz
Stanisław
12 kwietnia 2018 o 10:39Panie Telesfor – a jak można na jednej płaszczyźnie porównywać sankcje gospodarcze z wolnością wypowiedzi? Jakiś wspólny czynnik Pan widzi? Kuriozum to Pana porównywanie.
A co mają wspólnego sprawy Bieriezowskiego i Szeremety poza ich profesją? Niewiele. W przypadku pierwszego trwa śledztwo, w przypadku drugiego śledztwo jest blokowane.
Nie jest Pan jedynym, który bywa w tym kraju. Inni też bywają i na własne oczy spotykają się z przejawami demokratyzacji życia publicznego.