Od kilku godzin świat roztrząsa wypowiedź amerykańskiego prezydenta na temat syryjskiego przywódcy Baszara Al-Asasa. Ma ona związek z domniemaną odpowiedzialnością tego ostatniego za atak chemiczny na przedmieścia Damaszku, w którym miało zginąć między 40 a 70 osób.
Zacznijmy od tego, że o dokonanie ataku chemicznego (być może z użyciem sarinu) Asad został oskarżony przez Amerykanów i Brytyjczyków, zanim materiał filmowy i zdjęciowy dokumentujący to zdarzenie został uznany za autentyczny.
Z faktu bowiem, iż syryjski przywódca jest w posiadaniu pewnego typu substancji śmiercionośnej – nie mówimy tutaj o rzeczy tak niecodziennej, jak nowiczok – nie wynika jeszcze, że nie ma innych podejrzanych, tym bardziej, że w Aramie znajdziemy multum sił walczących o taką, czy inną stawkę.
Nie można wykluczyć, że u początku łańcucha wydarzeń, które doprowadziły do maskary w Dumie – tak bowiem nazywa się zaatakowane przedmieście Damaszku – stoi Rosja. Ktoś popuka się w czoło pytając, dlaczego Putin miałby osłabiać własnego sojusznika?
No właśnie po to, by uświadomić mu, że swoje trwanie na stanowisku Asad zawdzięcza już tylko i wyłącznie przyjaciołom ze Wschodu. „Szybko kulki na dół lecą […] Asad leży / Gdyby zdradzić chęć go jęła”. I tak oto „trzeci Rzym” dokonuje wasalizacji pierwszego. Smutne.
Inną kwestią jest sprawa chrześcijan syryjskich, stanowiących w tym momencie ok. 5% populacji kraju (przed wojną było to 8-10%). Jakkolwiek bluźnierczo to nie zabrzmi, właśnie wyznawcy Chrystusa stanowili – obok Alawitów – zaplecze polityczne prezydenta Asada.
Chrześcijanie żyli wtedy, jak pączki w maśle. Wille z basenami, samochody, złota zastawa… Jeśli Asad przegra, nie tylko stracą w jednej chwili wszystko, ale, co gorsza zostaną poddani represjom, które naszym braciom w wierze potrafili zgotować choćby Kurdowie.
ERGO: zanim krzykniemy, że Asad to zwierzę – zastanówmy się, o co idzie stawka i czy aby racji nie ma ks. prof. Waldemar Cisło, mówiąc, że na Bliskim Wschodzie państwa Zachodu zburzyły ład – być może: wielce niedoskonały. Ale w to miejsce nie potrafiły zbudować niczego innego.
Przypominają się słowa Prymasa Tysiąclecia: nim wytniemy stary sad, sprawdźmy, czy nowy obrodzi.
Telesfor
4 komentarzy
Cichociemny
9 kwietnia 2018 o 10:38Pan Jezus nie miał nawet butów… Nie mówiąc o basenach… Co więcej, nigdy nie popierał okrutnych pachołków Imperium Zła…
Cichociemny
9 kwietnia 2018 o 10:43Należy to szczególnie podkreślić, że w przeciwieństwie do świeckiej Wolnej Armii Syrii walczącej przeciwko dyktatorowi, Rosjanie i reżim Baszszara al-Assada są sojusznikami irańskich islamistów – radykalnych fundamentalistów, których ostatecznym celem jest zbudowanie ogólnoświatowego „państwa islamskiego”.
Cichociemny
9 kwietnia 2018 o 12:03Syria przekształciła się w ważny poligon wojskowy do testowania najnowszych rosyjskich systemów uzbrojenia. Wiceminister obrony FR Jurij Borisov poinformował o przeprowadzeniu 600 różnych testów nowego rosyjskiego sprzętu wojskowego.
„Lepszych manewrów wojskowych trudno sobie wyobrazić. Zasadniczo możemy tam ćwiczyć przez długi czas bez znacznych szkód dla naszego budżetu” – powiedział Putin podczas konferencji prasowej w grudniu 2015 roku.
Rezultat tych „ćwiczeń” dla mieszkańców Syrii jest znany – od początku konfliktu zbrojnego w Syrii zginęło ponad 400 tysięcy osób.
Kreml szykuje się do wojny z NATO. Po dorocznym orędziu Putina do obu izb rosyjskiego parlamentu w roku 2018, stało się jasne, że Rosja w ciągu ostatniej dekady starannie przygotowuje się do agresji przeciwko krajom Sojuszu Północnoatlantyckiego. Putin jasno i wyraźnie to zademonstrował.
To, co dzieje się obecnie w Syrii, może w niedalekiej przyszłości powtórzyć się w Europie. Amerykańska agencja analityczno-wywiadowcza Stratfor, specjalizująca się w prognozach geopolitycznych opublikowała raport, w którym prognozuje, że zeszłoroczne manewry „Zapad-2017” były preludium większego konfliktu z NATO.
Ruiny Aleppo i Wschodniej Guty są żywym dowodem na to, jaką taktykę Rosja stosuje w nowoczesnej wojnie. Powinne one przypominać nam o zagrożeniach pochodzących z głębin odradzającego się euroazjatyckiego imperium zła. Jeśli świat nie potrafi powstrzymać Putina i przyszłych spadkobierców jego agresywnej polityki imperialistycznej, obecna sytuacja w Syrii może stać się prototypem budowy nowej drogi do przyszłości Europy.
tagore
11 kwietnia 2018 o 14:42Kolejny atak na Syrię tylko bardziej umocni pozycję Moskwy w regionie i da Erdoganowi szansę na zdobycie pozycji na bliskim wschodzie i na Bałkanach o której marzy.Pytanie tylko na jaką skalę odbędą się masakry nieposłusznych Kurdów.