Litewski minister spraw zagranicznych wręczy rosyjskiemu ambasadorowi w Wilnie notę dyplomatyczną, z której wynika, że trzech pracowników placówki dyplomatycznej zostało uznanych za personae non gratae.
Sytuacja ma związek z otruciem podwójnego agenta Siergieja Skripala. Według wszelkiego podobieństwa usiłowały go zgładzić sowiecko-rosyjskie służby. Do zdarzenia doszło 4 marca na terenie Wielkiej Brytanii.
W konsekwencji Theresa May, szef rządu Zjednoczonego Królestwa, 15 marca zarządziła wydalenie 23 rosyjskich dyplomatów, którzy nie zostali zgłoszeni jako pracownicy wywiadu.
W ramach solidarności z Wielką Brytanią – wspólnie i w porozumieniu – większość państw Unii Europejskiej, w tym Polska, Niemcy, a nawet Francja ogłosiły wydalenie przynajmniej jednego „przyjaciela ze Wschodu”.
13 dyplomatów, a zatem najwięcej po Stanach Zjednoczonych (które relegowały ok. 60 osób) i – co oczywiste – Wielkiej Brytanii, wyrzuciła Ukraina.
Wilno zareagowało podobnie. Kierowane przez Linasa Linkeviciusa MSZ nie tylko zarządziło wyekspediowanie trzech rosyjskich szpiegów do domu, ale również zarekomendowało poszerzenie tzw. „czarnej listy”.
Solidarność solidarnością, ale niemałą rolę w podjęciu tej decyzji przez naszych północno-wschodnich sąsiadów odegrało rzeczywiste nasycenie kraju obcymi agentami.
Jak bowiem informuje Litewski Departament Bezpieczeństwa Państwa, działalnością wywiadowczą zajmuje się 1/3 przebywających nad Wilią osób posiadających status dyplomaty.
Telesfor
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!