W 30 rocznicę katastrofy jądrowej w Czarnobylu na jaw wyszły sensacyjne dokumenty sowieckiego KGB. Wynika z nich, że awaria reaktora z 26 kwietnia 1986 r. wcale nie była pierwsza. Co więcej, służby ZSRR miały pełną świadomość zagrożenia, a jednak zdecydowały się na ryzykowny eksperyment, który doprowadził do największej tragedii w dziejach energetyki jądrowej.
Jak wynika z ujawnionych po raz pierwszy przez ukraiński IPN dokumentów z archiwów dawnego KGB sowieckiej Ukrainy, w elektrowni jądrowej Czarnobylu miało miejsce aż pięć poważnych awarii, z których ta z 1986 r. była ostatnia.
Pierwsza nastąpiła już w 1978 r., zaledwie rok po uruchomieniu elektrowni, a kolejne w latach 1982, 1983 i 1984. Żadna z nich nie miała aż tak tragicznych skutków, jak ta z 1986 r., ale sowieckie służby starannie ukryły przed światem i własnym społeczeństwem wszelkie informacje na ten temat.
„O tym dotychczas nie wiedział niemal nikt. Dopiero tego co stało się w roku 1986 nie dało się już ukryć” – pisze szef ukraińskiego IPN-u Wołodymyr Wiatrowycz. Dodaje, że na podstawie tajnych dotychczas dokumentów KGB można odtworzyć faktyczne przyczyny tej katastrofy.
„To nie była pomyłka operatora systemu tylko systemowy błąd, wynikający z samej natury sowieckiego ustroju. Całą konstrukcję i urządzenia elektrowni w Czarnobylu cechowała nieustająca awaryjność” – ujawnia historyk.
„KGB informowało o tym kierownictwo partii komunistycznej, ale – jak to w ZSRR – chcieli wyprzedzić plan i zbudować wszystko przed terminem. Każdy chciał się wykazać przed kierownictwem i budowę sztucznie przyspieszano, byle zdążyć przed rocznicą Rewolucji Październikowej” – pisze Wiatrowycz.
„W archiwach KGB aż roi się od meldunków, że do budowy wykorzystywane są materiały złej jakości, że rozkradana jest aparatura, że zamiast odpowiednich rur i cegieł używane są gorsze itp.” – wylicza szef ukraińskiego IPN.
Tymczasem jeszcze bardziej przerażającą wersję wydarzeń wysuwa ekspert ukraińskiego koncernu „Ukrtransgaz” Maksim Bielawski. Jego zdaniem, sowieckie służby – mając pełną świadomość ryzyka – pod pozorem pokojowego wykorzystania energii jądrowej prowadziły w Czarnobylu eksperyment wojskowy.
„To było planowe działanie sowieckiego reżimu w zakresie testowania broni jądrowej. W czasach „zimnej wojny” porozumienia między USA i ZSRR ograniczały dopuszczalną liczbę prób jądrowych, dlatego obie strony starały się wykorzystać do badań wojskowych energetykę cywilną” – przypomina ekspert.
„Archiwa potwierdzają, że w latach 1965-1988 Związek Sowiecki przeprowadził 120 tego typu „cywilnych” prób jakoby dla celów przemysłu naftowego i poszukiwania złóż surowców. Nawet niespecjalnie ukrywano fakty awarii i skażenia radioaktywnego” – przyznaje Bielawski.
„Na przykład 30 marca 1965 r. w Baszkirii zdetonowano aż dwa ładunki jądrowe na raz, rok później w Kazachstanie wybuchem jądrowym wykonano wyrwę dla jakoby budowy podziemnego magazynu gazu, w Uzbekistanie spacyfikowano w ten sposób pożar złoża gazowego, w 1970 r. to samo zrobiono w Obwodzie Charkowskim.
Stany Zjednoczone też robiły podobne rzeczy w latach 1963-1974, ale po tym okresie przestały, ich program „Plowshare” został wstrzymany. Natomiast władza sowiecka uparcie kontynuowała swoje „pokojowe” eksperymenty. Rekordowy pod tym względem był rok 1984, kiedy dokonano 11 takich prób” – przypomina Bielawski.
„I nagle – po katastrofie w Czarnobylu – próby te ustały jak ucięte nożem. Proszę sobie samemu wyciągnąć z tego wniosek” – pisze ekspert.
Przypomnijmy, że eksplozja reaktora w Czarnobylu była największą katastrofą przemysłową XX w. Wraz z katastrofą elektrowni jądrowej Fukushima zakwalifikowano ją do 7-go, najwyższego stopnia w skali INES.
Skażony został obszar prawie 150 tys. km² na pograniczu Białorusi, Ukrainy i Rosji, a radioaktywna chmura rozprzestrzeniła się po całej Europie. Trwale skażone zostało 9 proc. terytorium Ukrainy. Ewakuowano całe 50-tysięczne miasto Prypeć i wszystkie okoliczne kołchozy. Z powodu skażenia przesiedlono 350 tys. osób.
Liczbę ofiar różni eksperci szacują różnie. Najnowszy raport Komitetu Naukowego ONZ ds. Skutków Promieniowania Atomowego (UNSCEAR) stwierdza, że 134 pracowników elektrowni i ekip ratunkowych otrzymało ogromną dawkę promieniowania. 30 z nich zmarło.
Z kolei raport Lekarzy Przeciw Wojnie Nuklearnej szacuje liczbę przypadków raka tarczycy wywołanego promieniowaniem na 10 tys. i przewiduje kolejnych 50 tys. przypadków. Ponadto doszło do 10 tys. deformacji płodów i śmierci 5 tys. niemowląt.
Związek Czarnobyla, organizacja zrzeszająca likwidatorów elektrowni, podaje, że 10 proc. z 600 tys. osób napromieniowanych zmarło, a 165 tys. jest niepełnosprawnych. Status osoby poszkodowanej w wyniku katastrofy w Czarnobylu posiada 3 mln osób, w tym 1 mln dzieci.
Na Białorusi koszty gospodarcze katastrofy szacuje się na 235 mld USD. Na Ukrainie 5-7 proc. wydatków budżetowych jest nadal związane z katastrofą w Czarnobylu.
Kresy24.pl
7 komentarzy
iks
26 kwietnia 2016 o 12:40Tak czy inaczej pośpiech i bylejakość łącznie z okradaniem terenu budowy/fabryki była popularna w całych demoludach….
jubus
26 kwietnia 2016 o 14:52To nic nowego. Wiatrowycz szuka sensacji. Z 10 lat temu oglądałem dokument o tym, że od początku ta elektrownia była budowana z myślą o testowaniu nowych technologii w energetyce i paru innych rzeczach. Celowo zbudowano Prypeć jako miasto, bo miało ono odgrywać rolę poligona doświadczalnego. Dlaczego akurat w pobliżu Czarnobyla zbudowano Oko Moskwy, ten wielki radar, wykrywający rakiety balistyczne? Dlaczego akurat tam? Mieszkańcy Prymeci i okolic celowo zostali użyci jako króliki doświadczalne, a elektrownia była zbudowana w celu zasilania Oka Moskwy, którego nikt by nie chciał atakować w obawie przed skutkami dla elektrowni i sporego miasta. Ewentualne pożary bez problemu mogłyby zagrozić elektrowni i w dalszej perspektywie Prypeci oraz miastom w pobliżu w tym Kijowowi.
jubus
26 kwietnia 2016 o 14:56Koszta dla Ukrainy to 160 miliardów dolarów. Warto przypomnieć, że PKB Ukrainy nigdy w swojej historii, po najlepszym kursie hrywny, nie przekroczył kwoty 200 miliardów dolarów.
Jarema
26 kwietnia 2016 o 15:38Ach tak już wtedy zielone ludziki czychały na Samoistijno Welko Ukrainu dziekuje Wlodzimierzowi Wiatrowiczowi za ta wiedze
Darek
26 kwietnia 2016 o 17:10Nie, już wtedy Rosja wyeksportowała na Ukrainę swoj etos pracy, z wiadomym efektem. Zreszta nie był to pierwszy przypadek gdy idee sprowadzane ze wschodu bolesnie uderzyły w Ukrainę. Za każdym razem gdy ten kraj obrażał sie na Polskę drogo za to płacił.
JURIJ RUSKI BANDYTA
26 kwietnia 2016 o 20:05TERAZ W KREMLOWSKIEJ ROSJI TEŻ MAJĄ MIEJSCE KATASTROFY O KTÓRYCH DOWIEMY SIĘ PÓŹNIEJ – BO KREMLOWSKI SZCZUR I JEGO ROBACTWO TO PARSZYWE TCHÓRZE… })
hans
27 kwietnia 2016 o 13:47Dać sowietom atom to tak jakby małpie brzytwę,zero kultury technicznej i szacunku dla ludzi!!!