Najemnictwo to przestępstwo – ostrzega białoruski Prokurator Generalny. Są takie przypadki wśród Białorusinów – potwierdza szef MSW. Czemu więc nie wszczęto przeciwko nim ani jednej sprawy karnej? Białoruscy specnazowcy w Donbasie mogą być spokojni – włos im z głowy nie spadnie.
W odróżnieniu od Kazachstanu, władze Białorusi nie kwapią się ze stawianiem przed sądem swoich najemników walczących w Donbasie. „Jeśli takie fakty będą to o tym poinformuję” – zapewnia Prokurator Generalny Aleksandr Kaniuk.
Tyle, że dzień wcześniej mówił już o nich jego własny kolega z rządu – szef MSW Igor Szuniewicz. „Znane nam są fakty udziału niektórych Białorusinów w wojnie poza granicami kraju” – przyznał. Skoro są znane i jest to przestępstwo to czemu nikt ich nie ściga?
„Naszych tu pełno, ponad 500 osób, są wszędzie” – chwali się jeden z Białorusinów walczących w szeregach LNR. Werbowani są przez portale społecznościowe, gdzie podane są numery telefonów bezpośrednich koordynatorów, a także oficjalny numer rosyjskiego wojenkomatu w Rostowie.
Dziennikarz Euroradia zadzwonił do wojenkomatu podając się za ochotnika i natychmiast został skierowany do Władysława, zajmującego się werbunkiem Białorusinów.
„Musisz przyjechać do Rostowa, stąd jeżdżą mikrobusy do Doniecka. Na granicy żadnych problemów. Tylko weź porządne buty, bo tu wydają kiepskie. I kamizelkę z kieszeniami na amunicję. Resztę umundurowania dostaniesz na miejscu” – wyjaśnia Władysław. Dodaje, że może pomóc, jeśli ktoś chce trafić konkretnie do oddziałów „Giwiego” albo „Motoroli”.
Inny werbownik – Sława – deklaruje, że spotka ochotnika w Rostowie. „Tylko uprzedź mnie wcześniej bo z Białorusi masz dwa dni drogi. A umundurowanie dostaniesz w Doniecku. Masz jakąś specjalizację? Łącznościowiec? Świetnie”.
A ile zarabiają najemnicy w Donbasie? Oficerowie i dobrze wyszkoleni żołnierze sporo – podobno nawet 1400 dolarów miesięcznie, a zwykłe „mięso armatnie” – grosze.
„Płacą niewiele. Nie więcej niż 300 dolarów” – przyznaje Aleksander, który przyjechał walczyć w szeregach Noworosji z białoruskiego Iwja. „Zdarzają się duże opóźnienia w wypłatach” – narzeka inny najemnik – Mścisław, który żeby wrócić z wojny musiał pożyczyć pieniądze od kolegów.
Na niskie zarobki na pewno nie narzekają żołnierze białoruskiego Specnazu z Marinej Gorki. 45-letni Anatolij Mołczanow z Homla jest w Donbasie od samego początku – od aneksji Krymu. Udzielił nawet wywiadu Telewizji Biełsat i pokazał swój paszport.
Inny białoruski najemnik – ps. „Biały” to białoruski komandos. Mówi, że wraz z nim pod rozkazami „Motoroli” służby jeszcze dwóch jego kolegów z białoruskiej jednostki Specnazu w Marinej Gorce. To ci, którzy przyznają się do tego otwarcie. Ilu jest takich, którzy walczą „po cichu”? – trudno powiedzieć.
„Białorusini od początku walczyli w Brygadzie Słowiańskiej pod rozkazami Striełkowa. Większość z nich to byli weterani wojny w Afganistanie i emerytowani oficerowie” – opowiada Rościsław.
Głośno też było o białoruskiej snajperce Natalii Krasowskiej z Borysowa, która występowała w mediach niczym jakaś gwiazda. Przyznawała w wywiadach, że „przyjechała zabijać Ukraińców bo znudziło się jej wspieranie separatystów przez Internet”.
„Mniej więcej tyle samo Białorusinów walczy po obu stronach konfliktu” – mówi w rozmowie z „Ruską Płanietą” 27-letni Siergiej z Witebska, który służył w oddziale DNR, a w listopadzie ub. roku wrócił do kraju. Po stronie ukraińskiej sformowano nawet specjalny oddział „Pogoń” złożony z białoruskich nacjonalistów, który potem wcielono do Prawego Sektora.
Według Siergieja, na wojnę po stronie separatystów jeżdżą głównie Białorusini z prowincji, bezrobotni, „ci, którzy nie potrafili odnaleźć się w życiu”. Natomiast po stronie Ukraińców walczą najczęściej ludzie z Mińska.
A czemu on sam pojechał na wojnę? Bynajmniej nie dla idei, ale i nie dla pieniędzy, które nie są duże. „Mówili nam, że tam będzie potem nowy kraj, nowe życie, nowe możliwości, dadzą dom i ziemię” – przyznaje i zapowiada, że wróci do Donbasu na wiosnę, kiedy działania bojowe się znowu „rozkręcą”.
„Kontrolujemy sytuację. Mamy spisy tych ludzi, ale ich nie ujawniamy. Jeśli się potwierdzi, że walczą po tej lub innej stronie, to oczywiście się nimi zajmiemy” – zapowiada dość enigmatycznie rzecznik białoruskiego KGB Artur Strech pytany o białoruskich najemników.
Ciekawe tylko, którymi najemnikami białoruskie służby zajmą się najpierw: tymi „po tej”, czy tymi „po innej” stronie?
Kresy24.pl / Euroradio, Belaruspartisan
3 komentarzy
Józef
20 lutego 2015 o 16:22Szkoda, że nie walczył.
Batory
21 lutego 2015 o 14:17Szkoda ? To co tu robisz, sobaczt trollu ? Już do tatusia Putlera i w kamasze, a nie tu zaśmiecasz polskie fora śmierdzącą kacapską propagandą. Na pohybel raSSiji i takim jak ty ,putlerowcom !!!
Ziemia Lubliniecka
22 lutego 2015 o 15:36Sluchej Batory siedzisz tu w Polsce albo studiujesz
za pieniadze polskiego podatnika,a tak naprowdy to gupa
rzniesz.