W „wielkim terrorze” stalinowskim zginęło co najmniej pięć razy więcej Polaków niż potem w Katyniu. II Rzeczpospolita nie potrafiła się o nich upomnieć, ale III Rzeczpospolita powinna przynajmniej pamiętać o ich losie. Jak długo jeszcze ta potworna zbrodnia będzie zapomniana?
„Operację polską” przeprowadzono na podstawie rozkazu nr 00485 z 2 października 1937 r., wydanego przez komisarza ludowego spraw wewnętrznych Związku Sowieckiego Nikołaja Jeżowa. Rozkaz ten wyszczególniał następujące kategorie Polaków podlegających represjom: „emigranci polityczni, wymienieni więźniowie polityczni z Polski […], byli członkowie PPS i innych polskich partii politycznych […], wszyscy pozostający w ZSRS jeńcy wojenni armii polskiej […]. A także najbardziej aktywny miejscowy antysowiecki i nacjonalistyczny element polskich rejonów autonomicznych” – mówi prof. Iwanow w rozmowie Waldemara Kowalksiego o swojej najnowszej książce, która trafiła do polskich księgarń. Rozmowę opublikował portal natemat.pl. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa „Znak”:
„Przeprowadzona w latach 1935-1938 tzw. „polska operacja” NKWD przeraża nawet doświadczonego badacza swych rozmachem i bezwzględnością. Rozstrzelano w tym okresie 111 tys. Polaków, obywateli sowieckich, czyli co siódmego mającego w swym paszporcie zapisaną narodowość polską. Polacy w tym okresie stanowili mniej więcej 0,6 proc. ludności Kraju Rad, natomiast wśród ofiar terroru stalinowskiego było ich prawie 15 proc.
Zniszczenie polskości na tzw. dalszych Kresach w okresie międzywojennym stanowiło kolejny etap konsekwentnej polityki „odpolonizowania” tych terenów prowadzonej przez Rosję carską nieprzerwanie na przestrzeni całego XIX wieku. Antypolska polityka caratu i stalinowskie niszczenie narodu miały wyraźnie wspólny cel – doprowadzić do powstania zupełnie nowej sytuacji narodowościowej, do przekształcenia niegdyś licznych Polaków-Kresowiaków w kategorię wyłącznie historyczną.
Wymagana przez centralę NKWD skala antypolskich represji była tak wielka, że miejscowe oddziały sowieckiej bezpieki musiały w wielu wypadkach korzystać po prostu z książek telefonicznych, wybierając z nich polskie i polskobrzmiące nazwiska ewentualnych „przestępców” politycznych. Zdumiewa również niezwykła, nawet na tle całokształtu „wielkiego terroru”, surowość represji antypolskich. Uniewinnienie w przypadku osoby o polskim rodowodzie było rzeczą wyjątkowo rzadką, prawie niespotykaną. Ze 143 810 aresztowanych w wyniku przeprowadzenia „operacji polskiej”, represji udało się uniknąć zaledwie 3975 osobom”.
Z całym wywiadem Waldemara Kowalskiego z prof. Nikołajem, „Zapomniane ludobójstwo ponad 100 tys. Polaków. Świadek: być Polakiem w ZSRS to jak być Żydem w III Rzeszy” zapoznasz się tu
Kresy24.pl/natemat.pl, onet.pl
1 komentarz
gegroza
2 lutego 2015 o 15:05A teraz rządzi KGB – następczyni NKWD. Teraz ruskiej swołoczy tak łatwo nie pójdzie !