
Generał Walerij Załużnyj na spotkaniu we Lwowie. Fot: PrtSc/YouTube
Były głównodowodzący siłami zbrojnymi Ukrainy, obecnie ambasador w Wlk. Brytanii Walerij Załużny nie pozostawia złudzeń co do zdolności bojowej NATO. Generał przedstawił swoją wersję gwarancji bezpieczeństwa Ukrainy.
„NATO jako instytucja wojskowa nie ma dziś żadnej władzy. Albo inaczej, jeśli ma taką władzę, to skończy się to w ciągu miesiąca” – powiedział na spotkaniu ze studentami we Lwowie Załużny.
Według generała, który dowodził obroną od pierwszych dni rosyjskiej inwazji w lutym 2022, Ukrainę atakuje 3000 celów powietrznych miesięcznie, i aby je zniszczyć zgodnie ze standardami NATO, potrzebnych byłoby 10 500 pocisków przeciwlotniczych, co w przypadku krajów NATO jest niemożliwe ani pod względem produkcji, ani pod względem finansowym.
Pocisk IRIS-T kosztuje 800 tys. dolarów, Patriot — 10 milionów dolarów. Proszę podać mi cenę 10,5 tys. pocisków. Po pierwsze, jeśli istnieją, to jutro się skończą. Ich wyprodukowanie jest po prostu niemożliwe. W przeciwnym razie za miesiąc każdy kraj padnie na kolana i powie: „Poddajemy się, bo wydaliśmy wszystkie pieniądze tylko po to, żeby zestrzelić coś, co przelatuje nad naszymi głowami.
W opinii Załużnego „NATO, niestety, służąc głównie interesom politycznym członków sojuszu”, wypracowało doktrynę, która pozwala mu walczyć w małych konfliktach, z grupami rebeliantów, na przykład w Saharze Zachodniej, ale nie jest w stanie prowadzić wojny na pełną skalę.
Oskarża przywódców Sojuszu Północnoatlantyckiego o potężną korupcję. Według Załużnego kraje NATO „wpędziły swój kompleks wojskowo-przemysłowy w nieokiełznaną, jak na nasze standardy, korupcję”.
Kompleks wojskowo-przemysłowy zmusił ich do podpisania kontraktów z 10-letnim wyprzedzeniem na budowę lotniskowców, na budowę jakiegoś mitycznego F-35 i tak dalej, i tak dalej. „To znaczy, że państwo jest im winne pieniądze za powietrze, bo jeszcze nic nie zrobili.
Były naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy jest przekonany, że NATO nigdy nie pójdzie „ścieżką, która w jakiś sposób uczyni go skutecznym”, a poszczególne kraje doskonale to rozumieją:
„Rozumieją, że Artykuł 5 (artykuł stanowi, że atak na jednego z członków Sojuszu będzie uważany za atak na całe NATO) nie istnieje i nie będzie istnieć”.
Polska to rozumie, tam gdzie co jakiś czas lądują nasze i rosyjskie rakiety. „Rumunia generalnie wszystko rozumie, ale milczy”.
Ujawnił, że otrzymał on telefon z Rumunii i poproszono go, aby nie informował o upadku rosyjskich „szachedów” na terenie kraju.
Czasami dzwonią do mnie i mówią: „Milcz”. No więc, dwa „szachedy” wpadły do waszego portu, dlaczego milczycie, a oni: „Bądź cicho, błagam cię”. Rozumiecie? A potem czasami dzwonią i mówią: „Dlaczego włączyłeś te swoje systemy walki elektronicznej?” One (rosyjskie drony) leciały w naszym kierunku. Mówię: to ich bijcie. „Masz w pogotowiu czterdzieści samolotów F-16”.
Załużny opowiada się za stworzeniem nowej europejskiej architektury bezpieczeństwa, w której Ukraina nie będzie przedmiotem, lecz podmiotem.
Uważa, że format wspólnych sił ekspedycyjnych (WSE) jest najbardziej obiecujący – wielonarodowe partnerstwo wojskowe w Europie Północnej, przeznaczone do szybkich działań i operacji ekspedycyjnych.
Ma ona obejmować Wielką Brytanię, kraje nordyckie (Dania, Finlandia, Islandia, Norwegia, Szwecja), kraje bałtyckie (Estonia, Łotwa, Litwa) i Holandię. Ale nawet tam istnieją przeszkody, które uniemożliwią Ukrainie przystąpienie. Przede wszystkim, oto stanowisko Wielkiej Brytanii:
Problem jest przede wszystkim w Wielkiej Brytanii, ponieważ nie potrzebuje dodatkowych problemów, ponieważ Wielka Brytania nie ma armii. Są marszałkowie, są admirałowie, jest wszystko. Wszyscy dostają wynagrodzenie, ale nie ma armii. Nie jest jeszcze gotowa do walki. I nie jest jasne, ile czasu zajmie stworzenie tej armii. Ponadto armia brytyjska ma okręty podwodne, które realizują określoną misję na terenie Europy i nie może się z niej wycofać na mocy traktatu NATO. (…) Oczywiście drogą dyplomatyczną otrzymamy odpowiedź, że Ukraina nie jest krajem północno-zachodnim.
Drugi problem, zdaniem Załużnego, leży w stanowisku Polski, która również aspiruje do członkostwa w WSE i „zrobi wszystko”, żeby zostać przyjętą w pierwszej kolejności.
Według Załużnego architektura bezpieczeństwa NATO jest „moralnie i fizycznie” przestarzała i „najpewniej, poza pewną ochroną polityczną, nie da Ukrainie niczego”.
Uważa, że możliwość przyciągnięcia na Ukrainę kontyngentu sojuszniczego jest iluzoryczna. Dlatego trzeba budować bezpieczeństwo wewnątrz kraju, a sami Ukraińcy muszą stać się jego gwarantem.
„Najlepsze gwarancje bezpieczeństwa mamy w sobie samych” – twierdzi były naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy.
ba za nashaniva.com.ua
3 komentarzy
ddd
27 marca 2025 o 11:54Tempo brną w kierunku że systemy obrony, czoołgi itd nam pomogą.
Kiedy w końcu znajdzie się specjalista który będzie wlacyzł z rosją ich rękoma. To kraj w którym trzeba wzniecać rebelię.
za niewielkie środki mozna napsuć krwi im tak ze się nie pozbieraja i ostatecznie doprowadzić do rozpadu tego największego państwa mafijnego
Jagoda
27 marca 2025 o 12:06W wielu aspektach generał ma rację między innymi w tym, że Polska i Ukraina jak będą razem to będą stanowić potężną kontrę dla moSSkali co już raz historia pokazała !
ktos
28 marca 2025 o 15:12Jedna uwaga do slow generala „Ukrainę atakuje 3000 celów powietrznych miesięcznie, i aby je zniszczyć zgodnie ze standardami NATO, potrzebnych byłoby 10 500 pocisków przeciwlotniczych,” w tym twierdzeniu jest pewien blad. Otowz nie atakuje ich 3000 samolotow tylko jest wykonywane 3000 lotow. Moze je wykonywac 30 samolotow, kazdy robiac 100 lotow miesiecznie.
Jezeli jeden z nich stracimy to nie mamy 2999 tylko 2900 lotow. Druga sprawa… w przypadku konflikty z NATO nad polem bitwy bedzie krolowalo lotnictwo NATO, wiec nie bedzie tak ze wrog ustawia sobie w linii artylerie i tlucze ile wlezie, albo na lotnisku stoja sobie samoloty i czekaja na uzbrojenie. To sa pewne takie drobne roznice ale duzo zmieniajace.