Jest o tym przekonany rosyjski politolog-ukrainofob Aleksander Dugin. I wzywa: „Bracia Ukraińcy, podzielcie się szybciej”.
Dugin to główny ideolog Eurazjatyckiego Związku Młodzieży – organizacji powołanej dla przeciwstawienia się idei „pomarańczowych rewolucji” w krajach WNP. Wzywa Ukrainę do podziału (dotychczas bezskutecznie) … od 2009 roku.
Już wtedy mówił w wywiadzie dla państwowej telewizji rosyjskiej: „Trzeba w miejsce Ukrainy zbudować dwa stabilne państwa”.
Poniżej zapis całego wywiadu:
„Jeśli chodzi o Ukrainę, to myślę, że to państwo jest na ostatnim etapie swojego istnienia. Z geopolitycznego punktu widzenia, to państwo było kruche od samego początku, dlatego że w granicach, w jakich funkcjonowało, istnieją dwa narody, reprezentujące przeciwstawne cele.
Na przykład w Belgii żyją dwa narody: Flamandowie i Walonowie, i choć między nimi są nieznaczne różnice kulturowo-religijne, to jednak są to dwa różne narody. Jeśli pobserwować życie Belgii, to i tam wrze na skutek tarć między dwoma narodami. Większość europejskich i nie tylko europejskich państw składa się z jednolitych narodów i mniejszości etnicznych, a Ukraina to dwa narody o przeciwstawnych orientacjach geopolitycznych.
Jeden naród, to naród wschodnio-ukraiński, sformowany poprzez wspólnotę losów. To etniczni Wielkorusini zamieszkujący Krym i większości obszaru wschodniej Ukrainy. To także kulturowo identyczni Małorusini, wyznawcy Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, zorientowani na związki z Rosją.
I jest drugi naród, zachodnio-ukraiński, kulturowo odmienny, żyjący w zachodnich obwodach, które przez ostatnie wieki były pod panowaniem Austro-Węgier i Polski. Stał się elementem zachodnioeuropejskiego obszaru kulturowego, prowincjonalnego, ale zachodnioeuropejskiego. W Europie też są peryferia. Oni (zachodni Ukraińcy) nie są całkiem Europejczykami, ale Rosjanami nie są z całą pewnością. Mają swoją własną tożsamość, tak jak każdy naród mają swój język, specyficzny i różny od oficjalnego języka ukraińskiego.
Jeśli w tym państwie, te dwa narody mogłyby dogadać się ze sobą, osiągnęłyby równowagę. Nieco przybliżamy się do Europy, ale nie zrywamy związków z Rosją, „otrzymujemy od Rosji gaz, szanujemy ją”. Ale gastarbeiterom bliżej do Rzymu, Paryża, albo po prostu do tradycyjnych „polskich panów” czy Austriaków. Zachodnio-ukraińscy mieszkańcy dawno nie widzieli „niemiecko-polskiego buta” i zatęsknili za nim, dlatego bezwarunkowo trzeba im to dać, jednocześnie dając mieszkańcom wschodniej Ukrainy tani gaz, swobody wizowe, czyli to, co pomaga integracji z Rosją, częścią której oni się czują.
Jeśli ukraińskie władze przyjęłyby taki wielowektorowy kurs, neutralny, bez NATO, z językiem rosyjskim, nie jako jedynym państwowym językiem, a drugim. To osiągnięcie takiej równowagi byłoby jedynym sposobem chroniącym państwową i terytorialną jedność Ukrainy. Oczywiście suwerenność byłaby proporcjonalna do równowagi sił pro-wschodnich i pro-zachodnich. Część elit ciążyła by ku Zachodowi, część ku nam.
Sytuacja potoczyła się inaczej po pomarańczowej rewolucji. Janukowycz nie był pro-rosyjski, to był kontynuator Kuczmy. On był w takim samym stopniu prorosyjski, co i prozachodni. Na Ukrainie proces rozpadu zaczął się od „pomarańczowej rewolucji”. Dlaczego? Dlatego że władzę przejęli przedstawiciele jednej części narodu i powiedzieli „całe państwo jest nasze”. Tym samym druga część narodu poczuła się odrzucona, poniżona, odsunięta od wpływu na władzę. Kulturowo oni byli pasywni, cisi, spokojni, ale agresywność „pomarańczowych” stopniowo zaczęła ich mobilizować i objawy rozpadu Ukrainy są coraz bardziej widoczne.
Myślę że te wybory będą ostatnimi wyborami w jednej Ukrainie, te wybory niczego nie zmienią. Ukraińcy nie mogą niczego wybrać. Tymoszenko to Zachód. Jeśli ją wybiorą, będą niezadowoleni na Wschodzie. Jeśli wygra Janukowycz, niezadowoleni będą na Zachodzie.
Ukraińcy zajmują się teraz wyborem, którego nie mogą dokonać, to wybory bez wyboru, oni mogą wybrać tylko jedno: rozpaść się teraz, czy odłożyć to na jutro. Rosja długo próbowała zamykać oczy na te problemy, ryzykować: zakręcić, nie zakręcić, ale ostatecznie nie może decydować za te dwa narody. A te narody każdego dnia rozchodzą się bardziej i już widać dwie Ukrainy. Jedna Ukraina będzie na Ukrainie, a druga w Ukrainie. Chodzi o zbudowanie dwóch form ukraińskiej państwowości: zachodnio-ukraińskiej i wschodnio-ukraińskiej. Jedna będzie zorientowana na Rosję i na Europę, druga będzie przeciw Rosji i za Europą
Oczywiście konflikt jest nieuchronny, a proces wytyczenia granic bolesny, bo przebiegający w ludzkich sercach i duszach. Zapewne do końca będziemy mówić o „niezawisłej Ukrainie”, ale myślę, że kwesta jej podziału jest już przesądzona. Tam nie ma polityków, nie ma sił, nie ma partii politycznych, nie ma klimatu społecznego, nie ma niczego, co mogłoby powstrzymać Ukrainę od upadku. Nikt tego nie może zrobić, nawet Amerykanie, bo jeśli w takim stanie przyjmą Ukrainę do NATO, to muszą się liczyć z tym, że w jednym z natowskich państw wybuchnie wojna domowa. Czy to im potrzebne? Chyba nie. To byłby z dla innych państw znak, że NATO nie może zapewnić swym członkom terytorialnej suwerenności, dlatego Amerykanie nie będą ingerować w rozpad Ukrainy. My również, bo i Juszczenko i Tymoszenko to dla nas nie jest strona w rozmowach.
Dlatego nie będzie gazu, niczego nie będzie, prócz rady: bracia Ukraińcy podzielcie się, szybciej, koledzy i bracia Ukraińcy, podzielcie się szybciej i budujcie zachodnio-ukraińskie i wschodnio-ukraińskie państwa.
Teraz na Ukrainie nikt nie może wygrać, to już jest agonia, tak kończą państwa. Bardzo wielu, w tym znany niemiecki politolog Aleksander Rahr, otwarcie mówi: „Ukraina nie stała się państwem”. Trzeba w jej miejsce zbudować dwa stabilne państwa. Teraz trzeba śledzić, czy granica, jaka wykształci się między tymi państwami, niezbyt różni się od granicy cywilizacyjnej, która już dzieli te narody.
Granice kulturowe nie zawsze przebiegają tylko po linii terytorialnej, ale w tym przypadku będą musiały przebiegać po terytorium, „po ziemi”. Nam zależało, aby granica przebiegała maksymalnie na zachód, a geopolitycy w Waszyngtonie myślą, co zrobić, żeby przebiegała maksymalnie na wschód, taki jest problem Ukrainy. Jeśli ktoś mówi o innym, to tylko dyplomacja, albo brak orientacji”.
***
Aleksandr Dugin (1962), przez pewien czas związany z Partią Nacjonal-Bolszewicką Eduarda Limonowa, obecnie główny ideolog Eurazjatyckiego Związku Młodzieży (EZM) – rosyjskiej organizacji działającej w strukturach federacji Międzynarodowego Ruchu Euroazjatyckiego, ze sztabem Euroazjatyckiego Imperium w Moskwie, której dewizy brzmią: „Слава Империи!”, „Русский, вставай!” („Chwała Imperium!”, „Powstań Rosjaninie!”)
Związek powstał w 2005 roku w Aleksandrowie w obwodzie włodzimierskim, a w spotkaniu założycielskim wzięło udział 600 delegatów z Moskwy, Włoch, Niemiec, Waszyngtonu. Cele jakie stawia sobie Związek mają być osiągnięte za pomocą konserwatywnej rewolucji. Oficjalnym organem prasowym jest gazeta Евразийское вторжение. Organizacja powstała w celu przeciwstawienia się w krajach WNP idei pomarańczowej rewolucji. Protestuje przeciwko westernizacji Rosji i krajów gdzie religią dominującą jest prawosławie. Uważa się za obrońcą suwerenności Rosji, a jej zwolennicy nazywają siebie nowymi „oprycznikami idei”. EZM oskarżany jest o ukrainofobię.
Kresy24.pl/Wikipedia
5 komentarzy
axa
4 lutego 2014 o 02:30Zachodnia Ukraina jako samodzielne państwo w rękach banderowców i tradycyjnie ciążąca ku Berlinowi – dla Polski to najczarniejszy ze wszystkich możliwych scenariuszy.
Obsrewator
5 lutego 2014 o 09:27Kijów-Warszawa wspólna sprawa!
Jeśli Ukraina naprawdę, w tej czy innej formie, utraci swoją niepodległość, bezpieczeństwo europejskie będzie zagrożone – to ryzyko będzie najbardziej odczuwalnym w Polsce i krajach bałtyckich”, – uważa były wicekanclerz Niemiec Joschka Fischer.
Jakie ryzyko niesie wdrażanie scenariusza rosyjskiego? Czym grozi Polsce i Europie ewentualna utrata niepodległości Ukrainy? Co może zdarzyć się po tym?
«Rosja musi zniszczyć „kordon sanitarny”, utworzony z małych, gniewnych i historycznie nieodpowiedzial nych narodów i państw… W roli takiego „kordonu sanitarnego” tradycyjnie występuje Polska i kraje Europy Wschodniej… Zadaniem Eurazji jest to, aby ta bariera nie istniała». Ten tekst został napisany nie przez pacjenta kliniki psychiatrycznej . Nie, odwrotnie, został on napisany przez męża stanu, ex-doradcę marszałka parlamentu Rosji Aleksandra Dugina, autora monografii „Podstawy geopolityki. Geopolityczna przyszłość Rosji”. Rosyjskie elity podzielają jego poglądy. Książka Dugina ukazała się przy wsparciu Departamentu Strategii Akademii Sztabu Generalnego Ministerstwa Obrony Rosji i otrzymała rekomendację, jako podręcznik dla tych, którzy podejmują decyzje w najważniejszych sferach życia politycznego.
Teraz Putin marzy zbudować Unię Euroazjatycką…
Dlatego powiem: „Kijów-Warszawa wspólna sprawa!”
grzech
5 lutego 2014 o 10:44powstanie państwo prawdopodobnie pod nazwą Galicja
pierwszy zwiastun:
http://www.samoobrona.info.pl/pages/02.Partia/00.Aktualnosci/index.php?document=/0987.html
oznacza to także oprócz istniejącego już zagrożenia zachodnich granic przez Niemcy, obawa o utratę ziem wschodnich po San.
Ale jesteśmy sami sobie winni że nie walczymy o wolną Polskę i rządzą nami niewłaściwi ludzie. Gdyby władzy w Solidarności nie przejął KOR to mielibyśmy dziś znów granicę na Zbruczu. I nie byłoby kłopotu.
KrisP
21 lutego 2014 o 10:03Prawda jest taka że rządzący nami od lat 50 zapomnieli że ani Francja ani Anglia nigdy nie przeleje krwi za Polaków. Obecnie jeśli Niemcy nie połaszą się o kolejną niezależną linię kolejową oraz USA nie odwrócą się plecami to i tak sukces dyplomacji. Całą moja wypowiedz świadczy również o tym że od końca II WŚ Polskim priorytetem powinno być posiadanie broni jądrowej.
mtmt
21 lutego 2014 o 12:38Dugin to kolejny rosyjski oszołom, który historię traktuje wybiórczo, mówiąc o rosyjskich zasługach dla Ukrainy, ale „zapominając” o milionach zagłodzonych przez Rosjan Ukraińców. W Rosji od wieków pełno było brodatych „mędrców” uprawiających salonową geopolitykę i upajających się swoimi fałszywymi wizjami. A co do podziału Ukrainy, to lepiej się podzielić,niż ciągle walczyć.