Oficerowie polityczni nie wiedzieli, że zajęli kraj znacznie zasobniejszy materialnie i kulturowo od bolszewickiej Rosji. Świadczyły o tym ich brednie. Przekonywali ,że mieszkańcy ich kraju mają nieograniczony dostęp do soli. Nie tak jak w Polsce, gdzie sól odzyskuje się z beczek po śledziach. Poza tym ludzie sowieccy mogą słodzić herbatę cukrem. Cukier to takie białe kryształki,które po wsypaniu do wody i zamieszaniu dają słodki smak. Nawet „wyzwoleni” Ukraińcy nie mogli powstrzymać się od śmiechu.
Po siedemnastu dniach tułaczki z Cieszyna zbliżałem się do celu. Rankiem 17.09.1939 roku zobaczyłem swój ukochany Łuck. Do miasta wkraczałem od zachodu jak „ Bohater ” z Zaolzia. Obdarty z małym tobołkiem resztek dobytku. Nie wiedziałem, że w tym samym czasie od wschodu do Łucka wkraczała „wyzwolicielska” armia sowiecka. Wyzwalany był naród ukraiński spod polskiej okupacji. Radość wyzwalanych była jak zwykle „ spontaniczna ”. Bramy wjazdowe były specjalnie udekorowane, wywieszano masę haseł propagandy bolszewickiej . Żołnierze dostawali kwiaty a „spontaniczni ” agitatorzy wykrzykiwali hasła to na cześć Stalina, to na cześć Związku Sowieckiego.
Prawie natychmiast przystąpiono do agitacji polegającej na uświadamianiu wyzwolonym, jakiego doznali szczęścia. Zganiano pod przymusem mieszkańców Łucka na duże place i informowano ich o wyższości ustroju w Związku Sowieckim nad tym, który serwowała burżuazyjna Polska.
Oficerowie polityczni nie wiedzieli, że zajęli kraj znacznie zasobniejszy materialnie i kulturowo od bolszewickiej Rosji. Świadczyły o tym ich brednie. Przekonywali ,że mieszkańcy ich kraju mają nieograniczony dostęp do soli. Nie tak jak w Polsce, gdzie sól odzyskuje się z beczek po śledziach. Poza tym ludzie sowieccy mogą słodzić herbatę cukrem. Cukier to takie białe kryształki,które po wsypaniu do wody i zamieszaniu dają słodki smak. Nawet „wyzwoleni” Ukraińcy nie mogli powstrzymać się od śmiechu.
Jeden z Polaków, zafascynowany tak dogłębną wiedzą prelegentów, zapytał: Czy w Związku Sowieckim są fabryki pomarańczy ? Odpowiedz była zdecydowana .
„ U nas jest wszystko! Są fabryki pomarańczy i to największe na świecie !”
Ta odpowiedź wyjaśniła wszystko. Tłum był rozbawiony, ale mnie nie było do śmiechu.
Kilka dni później znaleziono zwłoki zamordowanego księdza. Dowódca oddziału kazał natychmiast rozstrzelać tych żołnierzy, którzy dopuścili się mordu.
Rosjanie uważali Łuck za strefę przygraniczną i jak najszybciej chcieli się pozbyć polskich uciekinierów i tych Polaków którzy mieszkali na kresach RP przed rozpoczęciem wojny. Znając polski patriotyzm uważali, że na Syberii czy w Kazachstanie nasi rodacy nie będą groźni. Dlatego tam zaczęto wywózki naszych obywateli.
Pod koniec września 1939 r. Niemcy i Rosjanie wytyczyli – wzajemną granicę. Biegła ona od Przemyśla wzdłuż Sanu dalej wzdłuż Bugu do Brześcia i Małkini. Potem odbijała na północ i szła przez Ostrów Mazowiecki , Ostrołękę i do Augustowa. Całe Podlasie z Łomżą i Białymstokiem zostało przyłączone do Związku Sowieckiego. Od tego momentu okupanci mogli rozpocząć procedurę wymiany ludności. Ta okoliczność spowodowała, że sowieci przerwali czasowo wywózkę Polaków.
Na mocy traktatu Ribbentrop – Mołotow, obligatoryjnie zwalniani byli z niewoli niemieckiej i rosyjskiej polscy jeńcy wojenni narodowości ukraińskiej, białoruskiej i niemieckiej . Pozostało rozwiązanie problemu tych Polaków, którzy w wyniku działań wojennych znaleźli się w innej strefie okupacyjnej niż ta gdzie mieszkali przed rozpoczęciem wojny. Po stronie niemieckiej jak i sowieckiej powstały specjalne mieszane komisje, które decydowały o tym czy dany obywatel Polski może podlegać procedurze wymiany ?
We mnie, podobnie jak w przypadku pracy na Zaolziu, wstąpił diabeł. Ubzdurałem sobie, że w strefie niemieckiej będę miał lepiej. Zwróciłem się do komisji wymiany ludności o wydanie zgody na przeniesienie do niemieckiej strefy okupacyjnej. Motywowałem to tym, że jestem uciekinierem z Cieszyna.
Moja fascynacja swoim pomysłem trwała krótko. Na to miał wpływ spotkany kolega , któremu pochwaliłem się wizytą w komisji. Ten cierpliwie wysłuchał mojego emocjonalnego sprawozdania . Po chwili zapytał :„ Czy zauważyłem w pokoju w którym byłem przesłuchiwany – siedzącego w rogu mężczyznę?” Potwierdziłem ten fakt zwłaszcza ,że komisja składała się z oficerów armii niemieckiej i rosyjskiej – natomiast mężczyzna w rogu był ubrany po cywilnemu. Kolega nie miał wątpliwości , że był to funkcjonariusz NKWD /Ludowego Komisariatu Spraw Wewnętrznych – Związku Sowieckiego/. Ostrzegł mnie , że moja deklaracja może spowodować, że zamiast pojechać na zachód – pojadę na wschód.
Byłem tak przerażony, że natychmiast pobiegłem do komisji i odwołałem chęć wyjazdu z Łucka, zwłaszcza, że tu mam dom i samotną matkę.
Co robić, żeby przeżyć w w komunistycznym „ Raju”?
Na początku okupacji dla Polaków pracy nie było. Jedyną szansę widziałem w szmuglowaniu towarów przez nowo utworzoną granicę Związek Sowiecki – Rzesza Niemiecka.
Z przeprowadzonego wywiadu dowiedziałem, że najlepiej jest przekraczać granicę na wysokości Małkini. Tam był umówiony i dobrze opłacony przewodnik, który wśród „nocnej ciszy” zainteresowanych przeprowadzał do tzw Generalnej Guberni. Z Wołynia do Warszawy przemycałem sporo listów od tych rodzin, którzy utknęli na Kresach. Dotarcie do adresatów, którymi były matki, żony lub dzieci było związane z nieoczekiwanym wybuchem radości. Przez wszystkich byłem identyfikowany jako źródło dobrej nowiny. Przez pocałunki, objęcia i gościnę chciano mi pokazać, że traktują mnie jak najbliższą rodzinę. Dając mi zwrotne listy dodawali jeszcze informacje, które ze względów bezpieczeństwa nie chcieli ujawniać w formie pisemnej. Podobną wdzięczność okazywali mi ci Polacy, którym odpowiedź przywoziłem z Warszawy. Niestety były i przy tych spotkaniach łzy po informacjach, że ich członkowie rodzin zostali wywiezieni na Sybir lub do Niemiec. Najgorszy ból sprawiały informacje o tym, że ktoś z rodziny zginął lub zmarł naturalnie.
Zadowolony z zakupów i misji kurierskiej postanowiłem ponownie ruszyć do Warszawy. Tym razem było znacznie trudniej . W drodze powrotnej zostaliśmy zatrzymani przez graniczny patrol niemiecki. Doskonale Niemcy wiedzieli czym się zajmujemy i polecili nam zostawić wszystkie bagaże z towarem pod ich opieką. Łaskawie pozwolili nam iść dalej za Bug.
Moje towary nie zostały skonfiskowane przez patrol. Pokazując im pustą teczkę z kanapkami sugerowałem ,że jestem jedynie skromnym podróżnikiem między zaprzyjaźnionymi krajami. Wykorzystując wrodzony spryt uznałem, że najlepiej będzie gdy moje ciało owinięte będzie rajstopami i damską bielizną. Mój pomysł okazał się skuteczny.
Po przejściu granicy szedłem sobie szczerym polem. Na widnokręgu zobaczyłem jak do mnie na koniu galopuje sowiecki pogranicznik. Odruchowo podniosłem ręce do góry w których trzymałem otwartą pustą teczkę. Na pytanie co ja tutaj robię odpowiedziałem, że planowałem przejść na stronę niemiecką, ale się wystraszyłem i wracam do domu. Popatrzył na mnie za niedowierzaniem i polecił mi jak najszybciej opuścić strefę przygraniczną. Z wielką radością wykonałem jego rozkaz zwłaszcza, że chciałem zdążyć na wigilię 1939 roku. Podczas łamania się opłatkiem, obiecałem mamie, że kończę ze szmuglem transgranicznym.
CDN
Poprzednia część wspomnień Józefa Nowiny-Konopki tutaj.
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!