Po zabójstwie Borysa Niemcowa rosyjskie władze i opozycja podają kompletnie różne dane na temat liczby uczestników marszu żałobnego, który przeszedł w niedzielę ulicami Moskwy. Nie ulega jednak wątpliwości, że było to największe od lat zgromadzenie przeciwników Putina.
Organizatorzy marszu mówią o 100 tys. ludzi, którzy przeszli z placu Słowiańskiego, czyli sprzed siedziby Administracji Prezydenta do Dużego Mostu Moskworieckiego, gdzie w nocy z piątku na sobotę został zastrzelony Niemcow.
Z kolei rosyjskie władze twierdzą, że uczestników było tylko ok. 20 tys. Natomiast niezależni obserwatorzy podają liczbę 52 tys. W Petersburgu podobny marsz zgromadził 8 tys. ludzi.
Mieszkańcy Moskwy nieśli flagi rosyjskie, ale także ukraińskie i transparenty: „Nie boimy się!”, „Rosja bez Putina!”, „Propaganda zabija!”, „Zginął za przyszłość Rosji!” oraz wiele innych podobnej treści.
W marszu szli między innymi działacze Partii Republikańskiej Parnas, której Niemcow był liderem, ruchu Solidarność, były premier Rosji Michaił Kasjanow, działacze Partii Postępu Aleksieja Nawalnego i Partii Jabłoko. Oddać hołd zabitemu opozycjoniście przyszli nawet rosyjscy nacjonaliści z czarno-żółto-białymi flagami.
Tłum początkowo szedł w milczeniu, jednak w pobliżu murów Kremla zaczęto skandować „Rosja bez Putina!” i „Nie chcemy wojny!”. „Borys Niemcow oddał życie za demokratyczną Rosję. Winni jego śmierci są ci, którzy opozycję nazywają zdrajcami. Nie wybaczymy” – oświadczył w przemówieniu Michaił Kasjanow.
Akcja przebiegała spokojnie, jednak rosyjski OMON zatrzymał 20 osób – głównie właśnie nacjonalistów. Zatrzymany został również ukraiński deputowany Ołeksij Honczarenko.
Tymczasem wiadomo już dokładnie, że Borys Niemcow zginął od czterech kul wystrzelonych w plecy z przejeżdżającego samochodu. Trafiły one precyzyjnie w głowę, serce, wątrobę i żołądek. Widać więc, że była to „profesjonalna egzekucja”.
Opozycjonista został zabity kiedy szedł w towarzystwie swojej ukraińskiej przyjaciółki. Obecnie – jako jedyny świadek zdarzenia – znajduje się ona pod wzmocnioną ochroną.
Na razie rosyjski Komitet Śledczy nie zatrzymał w tej sprawie nikogo, ani nie przyjął ostatecznie żadnej z hipotez w kwestii domniemanych sprawców. Propaganda rosyjska sugeruje natomiast, że zbrodni mogli dokonać „rosyjscy ultranacjonaliści”, „ukraiński Prawy Sektor”, a nawet „islamiści”.
Czeczeński namiestnik Putina Ramzan Kadyrow twierdzi, oczywiście, że Niemcow został zabity na zlecenie zachodnich służb specjalnych, rękami służb ukraińskich. Opozycja rosyjska nie ma jednak wątpliwości: zbrodni dokonano na zlecenie Putina, aby ostatecznie zastraszyć całe rosyjskie społeczeństwo.
Cały świat żąda od Moskwy ujawnienia sprawców zbrodni. W poniedziałek mają na ten temat rozmawiać w Genewie amerykański Sekretarz Stanu John Kerry i szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow.
Kresy24.pl