„Jeszcze w starych czasach oddzieliliśmy II wojnę światową od Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. W naszej świadomości to niemal dwie różne wojny. Co tam było do 22 czerwca 1941 – nie bardzo wiadomo. To co się działo na Froncie Zachodnim i oceanie Spokojnym też nie jest istotne” – pisze na ej.ru komentator polityczny radia Echo Moskwy Anton Oriech.
„Czy zauważyliście Państwo, że im większe i głośniejsze uroczystości z okazji świętowania Zwycięstwa tym mniej ono samo się liczy. Nie chodzi mi o to, że nie zechcieli do nas przyjechać nawet przywódcy republik bananowych. Nawet Sąsiedzi z WNP, nawet ostatni druhowie typu Batka czy Kim Trzeci. Chodzi o to, jak my sami z każdym takim świętem coraz bardziej odgradzamy się od reszty świata.
Dwie rzeczy ustalono już dawno, i nie należy ich wiązać z obecnym momentem. Jeszcze w starych czasach oddzieliliśmy II wojnę światową od Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. W naszej świadomości to niemal dwie różne wojny. Co tam było do 22 czerwca 1941 – nie bardzo wiadomo. To co się działo na Froncie Zachodnim i oceanie Spokojnym też nie jest istotne. Oczywiste, że losy świata rozstrzygały się na naszej ziemi. I główny ciężar walki z faszyzmem spoczął na naszym narodzie, który poniósł największe straty, i oczywiście na Wschodzie wróg poniósł największą klęskę. Naturalnie, to co się działo na innych frontach też trudno nazwać zabawą, ale naszą wojnę, od ich wojny zdecydowanie oddzielamy.
Do tego jeszcze dochodzi różnica w datach. Według czasu europejskiego Akt Kapitulacji został podpisany 8 maja, zgodnie z czasem moskiewskim 9-ego. W efekcie mamy swój własny Dzień Zwycięstwa. Od początku.
W tej chwili jednak obserwujemy nowy etap prywatyzacji Wielkiego Zwycięstwa. Z sojusznikami ostatecznie się rozliczyliśmy. Wyjaśniono nam, że ich straty to „jakieś tam setki tysięcy” i dla nich wojna z faszyzmem nie była niczym specjalnym. Nie to co dla nas. Dla nas to była Święta wojna! Dowiedzieliśmy się raz na zawsze, że w tej wojnie Ameryka żerowała na nas, specjalnie porównując nas z Hitlerem, ściśle mówiąc trudno nawet USA uznać za sojusznika. Tym bardziej nie stosowne jest mówienie o ogromnej pomocy finansowej i humanitarnej jaką ZSRS dostawał od Zachodu w ramach Lend-Lease.
Tego wszystkiego oczywiście należało się spodziewać, taka linia jest bowiem zgodna z ostatnimi tendencjami. Ale czy zauważyliście Państwo, że teraz obowiązuje teza, że to Rosja wygrała wojnę. Już nie ZSRS, a Rosja! Nie wiadomo czy z Hitlerem walczył ktoś prócz Rosjan.
Ukraińcy? Przecież oni zawsze byli banderowcami!
Kraje bałtyckie? Ci którzy teraz maszerują w Rydze? Waffen-SS? Zdrajcy, którzy jeszcze przed dziesięć lat od maja 45 roku, biegali po lasach?
Mołdawianie? To Cygaństwo? Owszem, byli z Rumunami, pierwszymi zwolennikami Furera!
Gruzini? Pamiętamy z 2008 roku jacy ci Gruzini są naprawdę. Kto wyrzucił pomnik bohaterów wojny z Kutaisi?
Środkową Azję uważać za sojusznika? Śmieszne. Środkowa Azja kojarzy nam się tylko z „brudasami” zamiatającymi nasze podwórka. Cholerni nielegalni imigranci! I jeszcze ci Azerowie!
Kto tak jeszcze został? Ormianie i Białorusini? No, ci w tłoku ujdą. Tylko ilu ich było… Tak więc wojnę wygrała Rosja!
Jednocześnie gdy mówimy o naszych stratach, nie zapominamy wyliczyć wszystkich 27 milionów. 27 milionów Rosjan? Oczywiście. Jeżeli całe 27 milionów ofiar to Rosjanie, jest jasne, że inni nie walczyli.
W zawiązku z tym nie bardzo rozumiem, dlaczego tak newralgicznie reagujemy na odmowę przyjazdu zagranicznych gości i brak z ich strony zrozumienia dla naszych racji. Przecież to tylko nasze Zwycięstwo, nikogo więcej! My mamy co świętować, a oni? Mają podłączać się do naszej chwały? Tak się nie da!
…Dlatego nasze Wielkie Zwycięstwo, tak hucznie świętowane, wygląda trochę dziwnie. Zawęziło się jakoś, osłabło. Zmieniło się w coś dziwnego, coś co nawet zwycięzców-weteranów nie bardzo potrzebuje. Potrzebuje czegoś większego, abstrakcyjnego i tylko naszego. Konkretni żywi ludzie są dla tego zbyt mali, zbyt różni od wspaniałych wizerunków na plakatach” .
Kresy24.pl za: Anton Oriech, Jżedniewnyj Żurnal (tekst polski za Studio Wschód)
3 komentarzy
Łzy Matki
12 maja 2015 o 20:54A Polacy – nie byli z Hitlerem – dlaczego spotkał ich taki los ze strony Moskwy deportacje grabieże i fizyczna eksterminacja – w szczególności inteligencji – działania w kierunku unicestwienia narodu /do dziś Polska zachowuje się jak kraj wasalny/
Wojna zaczęła się w Polsce i Moskwa też jest krajem który tą wojnę wywołał. Miliony zabitych to w szczególności polityka wściekłego psa /stalina/ wobec własnych ludzi – wysyłał ich na śmierć – nie uzbrojonych, nieubranych, głodnych. W tym samy czasie mordował wszystkich przeciwników. Myślę że połowa z tych 27 mln śmierć swoją ponosi w większej lub mniejszej mirze z rąk stalina.
MiraS
15 maja 2015 o 09:26Nie wspomina się o prawdziwej sile jaką były 2 pełnoetatowe armie polskie. Można cokolwiek powiedzieć ale to byli Polacy głównie z kresów i wschodniej Polski. A jak wiadomo nawet rosyjska broń sama by nie poszła. Berlin zdobyto tak sprawnie tylko za pomocą żołnierzy polskiej armii gdyż sowiecka piechota wcześniej przerzedzona nie dawała rady, a czołgi płonęły jak zapałki w walkach ulicznych na terenie Berlina. Stąd błyskawiczne ściągnięcie z północy jednostek piechoty polskiej dywizji. Jeśli się nie pamięta o tym bardziej my będziemy krótko pamiętać o poległych sowietach tzw wyzwolicieli poległych za Stalina: w większości złodziejach, gwałcicielach, mordercach.
Aisha
15 maja 2015 o 15:21Największe hieny sowieckie znowu swoje na polskim portalu, paszli won! Już wam zabrał wasz guru ruski bandyta portale?