19 sierpnia Abp. Tadeusz Kondrusiewicz przybył do aresztu śledczego przy Akrestina, miejsca, które stało się dla Białorusinów symbolem najokrutniejszych tortur stosowanych na cywilnej ludności, od czasu zakończenia II wojny światowej.
Jak podaje portal catholic.by, zwierzchnik białoruskich katolików odwiedził to miejsce wraz z pracownikami Caritasu, chrześcijańskiego ośrodka społecznego „Charytatywna misja Dobrego Samarytanina” oraz wolontariuszami, którzy stali pod bramą aresztu od pierwszego dnia, gdy to miejsce zapełniało się uczestnikami protestów. Byli też i pomagali tym, którzy po kilku dobach wychodzili z tego złowieszczego miejsca.
O godzinie 15.00, zwanej Godziną Miłosierdzia Bożego, wspólnie pod bramą odmówili Koronkę do Miłosierdzia Bożego.
Arcybiskup nie został wpuszczony do środka. Hierarcha modlił się na ulicy w deszczu wraz z grupą wiernych, duchownych i osób konsekrowanych. Po modlitwie arcybiskup długo jeszcze rozmawiał z osobami uwięzionymi na ulicy Akrestina oraz z pomagającymi im wolontariuszami.
Zgromadzeni pod murami aresztu śledczego, a także dzień wcześniej w pobliżu aresztu śledczego przy ul. Wołodarskiego, podziękowali przewodniczącemu episkopatu za pryncypialne stanowisko i apele o zaprzestanie przemocy.
Metropolita mińsko-mohylewski Abp. Tadeusz Kondrusiewicz wielokrotnie w ostatnich dniach domagał się uwolnienia wszystkich ludzi, aresztowanych podczas pokojowych manifestacji.
14 sierpnia Abp. Kondrusiewicz miał odwagę wystąpić z takim żądaniem do urzędującego na fotelu prezydenckim Aleksandra Łukaszenki.
18 czerwca hierarcha zwrócił się bezpośrednio do ministra spraw wewnętrznych Jurija Karajewa. Do tej pory nie otrzymal odpowiedzi ze strony władz.
Przypomnijmy, że przez pierwsze trzy powyborcze dni aresztowano na Białorusi ok. 7 tysięcy osób. Po wyjściu na wolność ludzie opowiadali o piekle tortur, zgotowanym przez sadystycznych funkcjonariuszy milicji i służby więzienne.
Obrońcy praw człowieka mówią, że od II wojny światowej Białorusini nie byli poddawani takiemu okrucieństwu, jak przez kilka dni po wyborach, po sfałszowaniu których wyszli na pokojowe demonstracje.
Białorusini oskarżają reżim w Mińsku o śmierć 5 niewinnych mężczyzn. Na razie 5, bo rodziny wciąż poszukują ok. 80 osób, które nie wróciły do domu po demonstracjach. 160 osób wciąż przebywa w szpitalach z ciężkimi obrażeniami po skatowaniu przez funkcjonariuszy MSW.
oprac. ba na podst. catholoc.by
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!