Pięcioro uczestników akcji pamięci Igora Pticzkina – zmarłego w niejasnych okolicznościach w więzieniu na „Wołodarce”, zostało ukaranych za to, że zgodnie z prawosławną tradycją – 40 dni po pogrzebie, chcieli wspominać zmarłego w miejscu, w którym odszedł do wieczności.
Przyjaciele i rodzina informowali w sieciach społecznościowych, że w sobotę mija 40 dni od pogrzebu Igora, i w związku z tym planują spotkać się pod murem „Wołodarki” od srony Niamigi, a stamtąd przejść pod bramę więzienia, żeby minutą ciszy uczcić pamięć zmarłego, zapalić świece i złożyć kwiaty. 14 września białoruskie media donosiły, że w okolicach Niamigi milicja zatrzymuje grupy ludzi zmierzających w kierunku Wołodarki. Kilkanaście osób zostało aresztowanych, wśród nich dziennikarze. W poniedziałek odbyły się rozprawy sądowe. Troje uczestników skazano na wysokie grzywny, kilkoro trafiło do aresztu na Akrestina. W sobotę zatrzymana została też siostra zmarłego, która jest w 9. miesiącu ciąży. Na komisariacie przesłuchiwana była 4 godziny, wreszcie po wypisaniu wezwania do sądu, milicjanci zdecydowali się wypuścić ją do domu.
Igor Pticzkin został skazany na 3 miesiące za jazdę samochodem bez prawa jazdy. 30 lipca zgłosił się do aresztu przy ul. Wołodarskiego, aby odbyć swoją karę. Po zaledwie czterech dniach rodzina otrzymała wiadomość o jego śmierci. Władze więzienia poinformowały matkę, że jej syn zmarł na atak serca.
Jednak rodzina nie uwierzyła naczelnikowi więzienia, że młody, zdrowy i wysportowany chłopak zmarł z powodu niewydolności serca. Podczas oględzin ciała przeprowadzonego przez lekarkę Elenę Krasowską okazało się, że jest ono całe pokryte wybroczynami, a na nadgarstkach widać otwarte rany po mocno zaciśniętych kajdankach. Nawet gołym okiem widać było połamane żebra. Zdjęcia ciała 21 – letniego Pticzkina za zgodą rodziny trafiły do Internetu. Rodzina mężczyzny walczy teraz o wyjaśnienie okoliczności jego śmierci, a prokuratura zapewnia, że powołany został specjalny zespół, który rozwieje wszelkie wątpliwości. Na razie nic sie nie wyjaśniło. Najbliźsi zażądali ekshumacji ciała, ale na to zgody nie otrzymali.
Jak informuje TV Biełsat, zaraz po zatrzymaniu przez milicję, Pticzkin zdążył nagrać telefonem komórkowym scenę z komisariatu. „Powieszę cię na ch…. jak żabę” usłyszał od milicjanta chłopak, który wstawił się za innym zatrzymanym. I dowiedział się, że zatrzymany obywatel nie ma żadnych praw. Nie musiał długo czekać, by te słowa okazał się prorocze.
Kresy24.pl/Biełsat/charter97.org/spring96.0rg
1 komentarz
alojzy
17 września 2013 o 20:43takie jest prawodawstwo na białorusi, tak się tam obchodzą na komisariatach z ludzmi