Relacje Rosji z Koreą Północną stają się coraz silniejsze, a Pjongjang wysyła swoje wojska, aby pomóc Moskwie w wojnie z Ukrainą. Według dyrektora Głównego Zarządu Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy Kiryłła Budanowa istnieją powody do niepokoju. Sprawę przeanalizował dziennik „The Economist”.
Otwartym pytaniem pozostaje, jak zachowają się oddziały północnokoreańskie, które nie są przygotowane do działań na europejskim teatrze działań bojowych. Żołnierze z KRLD Nie zmierzyli się jeszcze z realiami współczesnej wojny, obecnie zdominowanej przez tanie, śmiercionośne drony taktyczne.
„Będą potrzebowali kilku tygodni na adaptację, jeśli tak długo wytrzymają” – podkreślają autorzy artykułu.
Jednocześnie zauważają, że dla generała Budanowa, który stoi na czele Głównego Zarządu Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy, taka współpraca Rosji i KRLD jest „niepożądanym eksperymentem”.
„Rosyjscy żołnierze to jedno” – mówi szef ukraińskiego wywiadu i dodaje: „Zdecydowana większość z nich jest pozbawiona motywacji i pogodzona ze swoim losem. Z drugiej strony armia Korei Północnej ma zaprogramowaną ideologię. Mają w domu rodziny, które mogą zostać stracone, jeśli sprawy nie pójdą dobrze”.
„Rozwiązują część problemów Rosjan. Są powody do niepokoju” – podkreślił Budanow.
Przypomnijmy, Korea Północna wysłała do Rosji nie tylko jednostki wojsk lądowych, ale także pilotów wojskowych, którzy potrafią obsługiwać rosyjskie samoloty.
Południowokoreańskie media podały, że w zeszłym miesiącu Korea Północna wysłała pilotów myśliwców do Władywostoku. Możliwe, że przybyli na szkolenie na rosyjskich samolotach dostarczanych do KRLD.
Opr. TB, economist.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!