– Jeśli nie było wybuchu, to samolot i ludzie nie mogli znaleźć się w takim stanie, w jakim się znaleźli – powiedział znany także w Polsce niezależny rosyjski niezależny historyk (a z wykształcenia absolwent Instytutu Awiacji w Kujbyszewie) Mark Sołonin w bardzo obszernym wywiadzie dla opozycyjnej rosyjskiej „Nowoj Gaziety”.
Punktem wyjścia dla rozmowy jest opublikowanie przez polską Podkomisję Smoleńską filmu podsumowującego wyniki dotychczasowych prac nad ponownym zbadaniem przyczyn i przebiegu kastarofy smoleńskiej 10 kwietnia 2010.
– Na pokładzie Tu-154M doszło do zdarzenia, które wstrząsnęło samolotem – ocenił Sołonin w rozmowie z Iriną Tumakową zgadzając się z tym, że raport rosyjskiej Międzynarodowej Agencji Lotniczej (MAK) pełen jest sprzeczności.
Sołonin na pytanie, „jakie dane w raporcie Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) pozwalają mówić o wybuchu” odpowiada, że jest to przede wszystkim „stan szczątków samolotu i ciał ofiar”. Powołuje się na dane i zdjęcia z raportu polskiej podkomisji mówiące o około 10 tys. fragmentów samolotu, znacznym ich rozrzuceniu i stopniu deformacji szczątków maszyny. Wskazuje także, że ciała 33 osób, które zginęły w katastrofie pozbawione były ubrań.
– Jeśli nie było wybuchu, to samolot i ludzie nie mogli znaleźć się w takim stanie, w jakim się znaleźli – podkreślił Sołonin.
Publicysta wspomniał inną katastrofę, samolotu Tu-204, który rozbił się w nocy z 20 na 21 marca 2010 roku pod Moskwą. Wtedy rosyjska maszyna też roztrzaskała się w lesie i także w gęstej mgle (na jej pokładzie znajdowało się ośmiu członków załogi). Sołonin przypomina, że tamten samolot nie rozpadł się na części, nie miał oderwanych skrzydeł, a wszyscy przeżyli.
– Chcę powiedzieć, że ludzie wewnątrz samolotu, który przeprowadził ostre lądowanie w lesie, nie przekształcają się we fragmenty ciał – powiedział w tym kontekście.
Sołonin odwołał się też do materiału opublikowanego w rosyjskim internecie przez – jak mówi – „użytkownika lub grupę użytkowników z nickiem Flanker20”, wykorzystującego otwarte źródła, w tym raport MAK-u. – Nie powinno nas już dziwić, że pełnowartościowe badanie przeprowadzają anonimowi entuzjaści – mówi Sołonin o tym materiale.
Streszcza jego wnioski, m.in. oceny, że system nawigacji był „umyślnie nastawiony tak, by zaprowadzić samolot w las”, a „nagłe i nieprzewidziane w prognozach pogorszenie widoczności wywołało wielkie zdziwienie służb meteorologicznych”.
Zwraca uwagę na zawarty z raporcie MAK zapis z wieży kontroli lotów na lotnisku: krzyki przerażenia, przekleństwa, próby nawiązania łączności z załogą Tu-154M. Jego zdaniem rosyjscy kontrolerzy „ułyszeli dźwięk wybuchu i siła tego dźwięku nie pozostawiła u nich wątpliwości co do losu samolotu i ludzi, którzy w nim byli” – zauważa publicysta.
– W najlepszym wypadku mówimy o przypadkowym nałożeniu się dwóch grup wydarzeń: tych, które doprowadziły samolot do niezaplanowanego punktu i tych, które przekształciły samolot i ludzi we fragmenty – stwierdził Mark Sołonin.
– Nie wiem, czy dokonano zbrodni. Takie kwestie wyjaśnia śledztwo i sąd. Jeśli jednak na minutę założyć, że najwyższe władze niezależnego państwa zostały unicestwione na terytorium drugiego kraju, to zamysł takiej zbrodni nie mógł być prosty – powiedział Sołonin.
Cały, pełen szczegółów technicznych, wywiad można przeczytać w języku rosyjskim tutaj.
Oprac. MaH, tvp.info, novayagazeta.ru
1 komentarz
tagore
12 sierpnia 2020 o 20:40Zaczyna być ciekawie, takie teksty w rosyjskiej prasie nie ukazują się bez przyczyny.