Były więzień polityczny, lider „Młodego Frontu” Zmicier Daszkiewicz trafił na trzy doby za kratki. Został zatrzymany w środę w centrum Mińska, podczas akcji zbierania podpisów w sprawie przywrócenia ulicy Lenina jej historycznej nazwy – Franciszkańska.
O zatrzymaniu opozycjonisty poinformowała na Facebooku jego żona, Nasta Daszkiewicz – Pałażanka.
„Młodofrontowcy zbierają teraz podpisy za zmianą nazwy ulicy Lenina. Wszystko odbywało się bez ekscesów, a teraz zadzwonił Dmitrij i powiedział, że jest wieziony autobusem do rejonowego wydziału spraw wewnętrznych. Na ile zrozumiałam, pozostałych odesłał i został sam.” – napisała żona opozycjonisty.
Daszkiewicz po kilku godzinach od aresztowania stanął przed sądem dla rejonu Centralnyj. Sędzia Walery Esman skazał go na trzy doby aresztu, za „niepodporządkowanie się stróżom prawa”. Z sali sądowej został przewieziony do aresztu na Akrestina w Mińsku.
Dziennikarz Borys Gorecki, któremu udało się wejść na proces Daszkiewicza, powiedział Euroradio, że proces trwał nie dłużej jak pięć minut. Wystąpiło dwóch świadków oskarżenia – funkcjonariusze milicji. Powiedzieli, że Daszkiewicz nie chciał się im podporządkować. Milicjanci zeznali, że opozycjonista „usiadł na ziemię, opierał się im… „No, ten sam zestw co zwykle” – relacjonował Gorecki.
Daszkiewicz na zarzuty odpowiedział, że nic podobnego nie miało miejsca, wezwał „świadków”, żeby nie angażowali się w podobne procesy polityczne i żeby odeszli ze służby, jeśli zalęzy im na zachowaniu dobrego imienia.
Przypomnijmy, Zmicier Daszkiewicz – lider największej organizacji młodzieżowej na Białorusi, wyszedł na wolność w sierpniu tego roku po 2,5 roku pozbawienia wolności, za działalność opozycyjną.
Kresy24.pl/charter97.org/euroradio.fm
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!