Rózia miała „wychód”, gdyż była to niedziela i była służącą u p. Dylskich, zam. przy ul Hoffmana l. 9 we Lwowie. Poszła więc wieczorną godziną do kina „Pasaż”. W bramie pasażu Mikolascha zatrzymał ją przyzwoicie, bo w futro ubrany mężczyzna, wyrzekł, że jest kmisarzem policji i aresztuje ją.
Rózia nic nie odrzekła – poszli oboje więc w kierunku kina „Lew” i następnie do hotelu „Edison” obok kościoła Marji Śnieżnej. Komisarz policji krzyknął o pokój, wepchnął Rózię do wnętrza i posiadł ją. Rózia jeszcze nic nie mówiła. Po chwili „komisarz” wyszedł i przyprowadził znacznie młodszego „dyrektora policji”, w maciejówce o złotym sznurku. Dyrektor pol., gdyż się tak przedstawił naiwnej słudze, poszedł w ślady swego podwładnego. Rózia obrószyła się nieco, było już zadużo (miała lat 18), jednak w zupełnej zgodzie wracała z „dyrektorem” do mieszkania swego. W bramie przy pożegnaniu wyjął rzekomy „dyrektor pol.” 2.000 mk. z torebki sługi i schował do swej kieszeni. Bolesne łzy Rózi nie wzruszyły bydlaka. Tak długo musiała na nie pracować.
Cynicznie uprzejmy poszedł z nią jeszcze na przechadzkę, gdzieś na polu opuścił ją, zbiegając do miasta. Chodziła jeszcze Rózia do owego hotelu, pytała się o nazwiska „dostojników” – na nic – doniosła więc policji. Poszukiwania długo nie trwały; w jednym z szynków aresztowali – przodownik pol. Pędrak i post. Krzemieniecki – Piotra Krajewskiego, l. 42, owego „komisarza” z bramy pasażu, ojca 3 dzieci, jest handlarzem starzyzny, inaczej blatnikiem, wodzi rej na pl. Solskich między przekupniami i złodziejami, a zwany jest „komisarzem”. Drugi aresztowany, „dyrektor policji” w hotelu Edison, nazywa się Kazim. Broś, ma 21 lat, z zawodu mechanik.
Kurier Lwowski z 01.02.1922
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!