„Rodem szlachcic, nie znał innego szlachectwa, jak tylko szlachectwo duszy i serca. Zawsze był gotów służyć drugim swą wiedzą i środkami, bez względu na wyznanie lub stanowisko społeczne”.
Julian Belina Kędrzycki w polskojęzycznej przestrzeni informacyjnej jest prawie nieznany. Nieco więcej informacji o nim pozostało w wydaniach ukraińskojęzycznych, w literaturze o Tarasie Szewczence. Pamięć wśród Ukraińców zawdzięcza swoim wspomnieniom o poecie, z którym się przyjaźnił.
Autor artykułu nie znalazł niestety tekstu wspomnienia Kędrzyckiego o Szewczence w języku polskim. Źródła podają, że ukraińska wersja wspomnień jest tłumaczeniem oryginalnego tekstu, opublikowanego w 1918 roku w Gazecie Lwowskiej.
Oprócz wzmianki o Podolaninie (taki miał pseudonim) w słowniku dla szewczenkoznawców (Słownik Szewczenkowski w 2-ch tomach), zachował się prawdopodobnie jedyny artykuł o Belinie Kędrzyckim pt. „Zapomniany pieśniarz Podola”, opublikowany w „Kłosy Ukraińskie”, nr 2-3, 2, 1915, str. 8-9. Autorem jest Roman Rogiński, zesłaniec syberyjski, jeden z dowódców powstania styczniowego. Obydwaj odbywali zsyłkę w Usolu pod Irkuckiem. Wyjeżdżając stamtąd, Belina pozostawił ręcznie spisane dzieła literackie żonie Rogińskiego Ludwice Neumanowej. Prawdopodobnie był w niej zakochany, ale los chciał, że wyszła za mąż za jego przyjaciela. Nieco z tego Rogiński opublikował we wspomnianym artykule.
Julian Belina Kędrzycki urodził się w 11 września 1827 roku we wsi Kowalówka pod Niemirowem. W Niemirowie skończył gimnazjum. Jeszcze w dzieciństwie pozostał bez ojca, który popełnił samobójstwo z powodu trudności materialnych. Po gimnazjum wstąpił do wojska i został przedzielony do kawalerii. Pozostały wzmianki, że uczył języka polskiego w gimnazjum w Niemirowie i Kijowie. Od 1846 do 1851 roku studiował na uniwersytecie w Kijowie. Na pierwszym roku studiów poznał Tarasa Szewczenkę, z którym często spotykał się i dyskutował o wspólnej polsko-ukraińskiej historii. Prawdopodobnie należał, wraz z wielu wybitnymi działaczami kultury ukraińskiej tego czasu, do tajnej organizacji Bractwo Cyryla i Metodego. W Kijowie również pisał wiersze, dzięki czemu zasłynął jako „pieśniarz Podola” i „Podolanin”.
Wacław Lasocki, również Sybirak i uczestnik powstania styczniowego zanotował w swoich wspomnieniach, wydanych po śmierci (Wspomnienia z mojego życia, Kraków 1933-37), czasy, jak studenci w Kijowie śpiewali piosenki studenta Juliana. Obydwaj później byli w syberyjskim Usolu: „Lutnistą i kronikarzem w pieśni tych smutnych czasów był Juljan Belina-Kędrzycki, podolanin, którego znacznie później, bo w latach 1859-60, gdym skończył kursa, poznałem już jako kandydata na posadę nauczyciela języka polskiego w gimnazjum niemirowskiem. Pieśń jego „Hej koledzy! precz frasunek”, napisana w 1848 r., została wcielona do stałego repertuaru chóralnych pieśni studenckich i zajęła w nim miejsce poczesne. Zazwyczaj po odśpiewaniu tradycyjnej burszowskiej pieśni „Gaudeamus igitur” i wileńskich filaretów występowała ona na zebraniach koleżańskich jako trzecia z kolei. …. Pieśni te i wiersze malują wybornie dążności ówczesnej młodzieży; ostatni zaś anakreontyk uwydatnia różnicę w zapatrywaniach na ówczesne sprawy studentów i szlachty na Rusi”.
Podczas powstania styczniowego Belina-Kędrzycki niezwłocznie do niego dołączył i walczył w oddziale „Sawy”. Skończyło się to, oczywiście, zesłaniem na Syberię.Tu kontynuował działalność pedagogiczną i uczył dzieci polskich zesłańców literatury, języka i historii. Pisał również wiersze. Na zesłaniu mieszkał w miejscowości Ussole pod Irkuckiem w latach 1863-1875. Jak wspominaliśmy, rękopis z wierszami z okresu syberyjskiego, tzw. „ussoliada” pozostał w rodzinie Rogińskiego. Sam Belina-Kędrzycki po powrocie z Syberii zamieszkał na Ukrainie – w Odessie. Od 1882 roku do śmierci tułał się między Petersburgiem a Warszawą. Zmarł w 1889 roku w szpitalu św. Katarzyny w Petersburgu.
Wzmianki o poecie i krótka analiza jego twórczości znalazła się w artykule Barbary Pokorskiej o malarzu Aleksandrze Sochaczewskim. Zebrawszy różne wspomnienia, opisała fragment z ich syberyjskiego życia:
„Były też i inne powody, bardziej prozaiczne, dla których (Sochaczewski) nie cieszył się sympatią, a nawet określano go jako zarozumialca, niedoważonego artystę czy nawet pyszałka. Julian Belina Kędrzycki, profesor literatury z Kijowa poświęcił Sochaczewskiemu dwa wiersze: „Transfiguracja” i „Markowski z Sochaczewskim”. Podtytuł pierwszego z nich „Dla chybionego Rafaela” już uprzytamnia stosunek niektórych towarzyszy do Sochaczewskiego, a także rzeczywiste pewnie ambicje malarza, których nie umiał czy może nie chciał ukrywać. W drugim wierszu występuje jako Rubens Usola. W wierszu opisane było zajście w klubie założonym przez warszawiaka Markowskiego. Klub nie cieszył się dobrą reputacją, prawdopodobnie bazował nie na herbatce, ale na wyszynku. Sochaczewski stanął przeciwko Markowskiemu w obronie lekarza z Wołynia Oktawiana Jarockiego, zwanego Don Juanem Usolskim i za to, co sugeruje już same przezwisko, skazanego na niepodawanie ręki przez bardziej purytańskich towarzyszy. Sochaczewski otrzymał w walce solidne cięgi , a na dodatek obaj z Markowskim przez sąd koleżeński zostali na pewien czas wykluczeni z towarzystwa.
W tej małej społeczności sąd koleżeński, wybierany przez samych przecież więźniów, rozsądzał rozmaite drobne i poważniejsze sprawy, a jego werdykty, nie bardzo przecież groźne, były boleśnie odczuwane. Na pewien czas bowiem lub na stałe odsuwały osą- dzonych od wsparcia we wspólnocie rodaków. Sochaczewski nie zachował jednak urazy do sędziów, ani nawet do Kędrzyckiego. Wszyscy oni mieli wystąpić później w galerii jego portretów indywidualnych i zbiorowych. Pozostawił też o nich krótkie wzmianki biograficzne w katalogu swej wystawy krakowskiej w 1900 roku. We wszystkich notach uderza ogromna życzliwość autora i podkreślenie samych zalet moralnych towarzyszy niedoli usolskiej. Kędrzycki został tam obdarzony mianem „poety, którego liryki zasługują na umieszczenie ich w rzędzie najlepszych dzieł literatury polskiej”.
1 komentarz
cherrish
18 lipca 2016 o 10:28„Sam Belina-Kędrzycki po powrocie z Syberii zamieszkał na Ukrainie – w Odessie”. Naprawdę? Zamieszkał na Ukrainie?