Powszechnie wiadomo, że wschodnich granic II Rzeczpospolitej strzegł Korpus Ochrony Pogranicza (KOP). Jednak niewiele osób zdaje sobie sprawę, jakie zadania stawiano żołnierzom tej formacji utworzonej na czasy pokoju. Często zupełnie nie związane z ochroną granic państwowych. O tej mało znanej karcie z historii KOP, pisze białoruski historyk Igor Mielnikau na portalu ispravda.ru.
Korpus Ochrony Pogranicza został powołany 17 września 1924 roku przez Radę Ministrów i podlegał Ministerstwu Spraw Wojskowych (kwestie doboru kadr i przeszkolenia) a także Ministerstwu Spraw Wewnętrznych (ochrona granic państwowych, bezpieczeństwo w pasie granicznym oraz budżetu). Od 2 maja 1938 roku struktura podlegała Generalnemu Inspektorowi Polskich Sił Zbrojnych i miała takie same uprawnienia jak Policja Państwowa.
Pojawienie się KOP nie było przypadkowe. W tamtym okresie nastąpił wzrost aktywności sowieckich grup wywrotowych na tzw. Zachodniej Białorusi i Ukrainie – inspirowany przez sowieckie władze, niepogodzone z uzgodnieniami Traktatu Ryskiego. Różnice w systemach politycznych II Rzeczpospolitej i Związku Sowieckiego oraz katastrofalna sytuacja gospodarcza wschodniego sąsiada i konflikty narodowościowe pogłębiały procesy destabilizacyjne.
Policja i wojsko wojsko nie były już w stanie skutecznie radzić sobie z sabotażystami i zapewniać bezpieczeństwa na granicy. A przypomnieć należy, że chodziło o pas na wschodzie długości 1 442 km 657 m. Apogeum sowieckiej agresji nastąpiło w sierpniu 1924, kiedy z terytorium ZSRR uzbrojony oddział liczący około stu osób pod dowództwem oficera Armii Czerwonej przekroczył granicę, i w nocy z 3 na 4 sierpnia zaatakował Stołpce w województwie nowogródzkim. Miasto zostało opanowane. Splądrowano sklepy i domy, zniszczono posterunek policji oraz stację kolejową.
Strażnica KOP. fot istpravda.ru
Utworzony Korpus Ochrony Pogranicza miał zatem bronić mienia i życia mieszkańców obszarów przygranicznych. Ale nie tylko.
Według ówczesnych polskich dowódców wojskowych, głównym zadaniem funkcjonariuszy KOP była normalizacja stosunków z lokalną, nie polską ludnością. W Warszawie zdawano sobie sprawę, że duży wpływ na to ma poprawa warunków życia białoruskich chłopów. W 1937 roku, w artykule zatytułowanym „O należytym stosunku garnizonu strażnicy KOP wobec miejscowej ludności”, opublikowanym w czasopiśmie „Wiarus” napisano; „Przyczyną wszystkich nieporozumień, które powstają między strażą graniczną i miejscową ludnością jest niestosowne zachowanie kopistów”. Klasycznym przykładem tego miało być nieuzasadnione jakoby podkreślanie swojej wysokiej kultury i wykpiwanie miejscowych zwyczajów.
„Gdy tylko „Jaś” zaczynał rozmowę z miejscowym chłopem, od razu zaczynał opowiadać o tym, jak ludzie żyją tam, skąd on przyjechał, czyli z Centralnej Polski. Opowiadał o tym jak ludzie są tam pięknie ubrani, w jakich wspaniałych mieszkają domach. Gdy już skończył chwalić się dobrobytem, zaczynał wyśmiewać warunki życia miejscowego chłopa. A on wysłuchawszy kopisty mógł jedynie odpowiedzieć; „ No cóż panie, ciemny u nas naród, niczego my nie posiadamy”. Ale gdy już pozostawał sam na sam z tym co usłyszał, człowiek ten mógł odczuwać głęboki żal z powodu tego, że jest takim samym obywatelem jak „panowie” z innych województw, płaci podatki, służy w armii, ale jego życie tak bardzo różni się od tego, o czym mówił pogranicznik. Dlatego dowódca strażnicy powinien surowo karać takich „gawędzairzy”. Żołnierz KOP powinien pomagać miejscowym mieszkańcom, dzielić się z nimi swoją wiedzą. Należy zwracać szczególna uwagę, aby pogranicznicy nie zwracali się do chłopów per „ty” i nie stosowali lekceważącego zwrotu, przyjętego jeszcze w czasach Imperium Rosyjskiego – „chaziain”.
W pierwszych latach swojego istnienia KOP koncentrował swoją uwagę na poprawie jakości infrastruktury drogowej i mostów, a już na początku 1930 roku straż graniczna była aktywnie zaangażowana w budowę szkół, domów ludowych i świetlic, gdzie organizowane były wszelkie uroczystości, zajęcia lekcyjne a nawet imprezy rozrywkowe. Na przykład w marcu 1934 roku w Stołbcach, żołnierski teatr KOP wystawił mini spektakl, który cieszył się wielką popularnością wśród miejscowej ludności i żołnierzy garnizonu Wojska Polskiego.
Ognisko teatralne batalionu KOP „Sienkiewicze”, również często radowało miejscowych rozlicznymi przedstawieniami. 26 marca 1938 roku w Niemenczynie na Wileńszczyźnie, żołnierski teatr KOP wystawił spektakl o życiu polskich funkcjonariuszy straży granicznej. Jak pisały ówczesne gazety lokalne, impreza była wielkim sukcesem.
Na obiady do stołówek KOP przychodziły regularnie dzieci z ubogich wiejskich rodzin, a wśród oficerów prowadzone były zbiórki pieniędzy na zakup odzieży dla najuboższych rodzin. Przed świętami Bożego Narodzenia w 1937 roku, oficerowie z Głębokiego zebrali 150 złotych i przekazali je na zorganizowanie obiadów dla dzieci, a już za rok, 1 lutego 1938 roku, odbył się w Głębokiem bal młodszych oficerów KOP, dochód z którego przeznaczony został ba budowę szkoły publicznej.
Przy KOP otwierane były punkty medyczne, w których wojskowi lekarze leczyli również mieszkańców okolicznych miejscowiści. Oficer z batalionu „Słobódka”, wchodzącego w sklad pułku „Budsław”, Witold Garlicki w 1935 roku pisał: „Punkt medyczny KOP w Słobódce zapewnia opiekę medyczną znaczącej liczbie mieszkańców. Lekarze wykonują bardzo dużą pracę w walce z syfilisem, tak bardzo powszechną wśród staroobrzędowców i Białorusinów.
Ogromnym problemem dla wschodnich województw międzywojennej Polski była epidemia jaglicy (przewlekłe zapalenie rogówki i spojówek wywołane przez serotypy, występowało przede wszystkim w województwie wileńskim). Oto jak opisywał ten problem kapitan Józef Kobylański: „Sytuacja z jaglicą na Kresach jest krytyczna. Chorobą zarażone są całe wsie, w każdej rodzinie jest przynajmniej jedna osoba cierpiąca na to schorzenie, wielu straciło wzrok.”
Najważniejszą rolę w zwalczaniu jaglicy odgrywały komisje poborowe Wojska Polskiego, a także specjalne oddziały medyczne, do których wchodzili lekarze KOP. Ich praca pozwalała zidentyfikować chorobę na wczesnym etapie i skutecznie radzić sobie z nią.
Lekarze KOP z Kresów musieli się zmagać z najróżniejszymi chorobami, wśród których wspomnieć należy malarię, dyfteryt, twardziel – inaczej „trąd Słowian”- to rodzaj przewlekłego, zapalenia górnych dróg oddechowych, uważany dawniej za nowotwór.
Oprócz tego, każdy z 30 punktów medycznych, którymi w 1931 roku dysponował KOP, posiadały po 10 ampułek szczepionki p.tężcowej, wykorzystywanej zarówno dla żołnierzy jak i ludności miejscowej. Prowadzono regularne badania lekarskie, prowadzono wykłady na temat przestrzegania podstawowych zasad higieny.
W opublikowanym w sierpniu1937 roku uzupełnieniu do Instrukcji dla służby KOP podkreślano: „ Funkcjonariusze Korpusu Ochrony Pogranicza powinni okazywać w miarę sił i możliwości pomoc mieszkańcom terytoriów przygranicznych, a także uczestniczyć w rozwiązywaniu ich problemów w instytucjach państwowych”.
Ważnym elementem pracy KOP była walka z bezrobociem. Do pracy w strukturach korpusu często przyciągani byli miejscowi mieszkańcy. Ponadto, związane z KOP prywatne gospodarstwa rolne otrzymywałe tanie kredyty na ich rozwój. W jednym z ówczesnych periodyków polskich pisano; „Ważnym zadaniem korpusu było prowadzenie szkoleń wśród ludności wschodnich województw z zakresu nowych technologii w rolnictwie, podwyższenia urodzajności ziemi, zwiększenie rentowności gospodarstw z wykorzystaniem nowoczesnych narzędzi.”
Polska pisarka Wanda Dobaszewska tak opisywała działalność KOP: ”Trudno nie docenić tej pracy, którą prowadzą funkcjonariusze Korpusu dla polepszenia życia rolników z obszarów przygranicznych. Po pierwsze „kopiści” organizują rozliczne kursy rolnicze, kursy nauki pływania, strzelania, jazdy na nartach. W 1937 roku pododdział Korpusu z Wilejki pięć razy organizował szkolenia rolnicze dla lokalnej ludności.
W 1938 roku KOP przygotował wielką wystawę rolniczą w powiecie wilejskim a także odpust w Budsławiu. Pogranicznicy opiekuja się mogilami powstańców z 1863 roku w Plebanii.
W powiecie Wileńsko -Trockim korpus zorganizował koncerty i występy muzyczno – wokalne dla mieszkańców Trok, Landwarowa, Rudziszek, Rykont i Niemenczyna”.
Od kwietnia 1937 do września 1938 z funduszu publicznego żołnierzy KOP wypłacono: 24 tyś.zł na budowę i naprawę klubów i ośrodków kultury, 21 tyś. złotych na budowę szkół. Jeszcze 8 tyś. złotych przeznaczono na budowę kościołów. Ponadto 22.5 tyś. złotych KOP przeznaczył na zakup nasion, na potrzeby medyczne dla miejscowej ludności, a także na zakup radioodbiorników dla szkół.
…. Otrzymawszy w rezultacie wojny polsko – bolszewickiej ogromne terytoria z ludnością nie polską, władze II Rzeczpospolitej podejmowały w okresie międzywojennym wszelkie możliwe wysiłki na rzecz niwelowania różnic, jakie niewątpliwie istniały między Kresami a terytoriami etnicznie polskimi.
Kluczową rolę odegrał w tym dziele Korpus Ochrony Pogranicza. Jego żołnierze w miarę możliwości próbowali polepszyć nie łatwe życie ludności.
Wraz z pojawieniem się KOP-u na wschodnich granicach sytuacja na Kresach ustabilizowała się, jednak aż do 1939 roku wschodnie województwa II Rzeczpospolitej pozostawały niespokojne.
Igor Mielnikau
Kresy24.pl/isprawda/AB
10 komentarzy
lk0
25 listopada 2013 o 22:39ludnośći miejscowej tzn jakiej
ktos
6 października 2017 o 11:28a zgadnij…
Jilk
19 grudnia 2013 o 18:04niektórzy z nich mówili o sobie tutejsi, tak jak np Poleszucy, ich język zawierał 40 % czystej polszczyzny, ale nie identyfikowali się jako Pollacy, ani Białorusini
xx71kg
1 lutego 2015 o 19:03Szanowni redaktorzy!
Nie „TYŚ.” a „TYS.”!
PL100
15 stycznia 2016 o 13:16„żołnież”, litości, dbajcie o język, ojczysty!!!
MAB - Kresy24
15 stycznia 2016 o 13:48Już poprawiliśmy, przepraszamy i dziękujemy! Na szczęście było tylko w jednym miejscu 🙂
Stanisław
12 października 2016 o 23:23Autora felietonu proszę o kontakt w sprawie 16 batalionu KOP w Sienkiewiczach na Polesiu .
Będę wdzięczny za wszelkie informacje a także wymienię się skanami zdjęć dotyczących żołnierzy 16 baonu z okresu do 1939 r.
W batalionie tym służył mój wujek kapral Stanisław Wiatrowski jako dowódca stacji radiowej od 1938 r. do czasu wybuchu wojny.
Mój email:
fs***@op.pl
Kraj
14 stycznia 2017 o 06:21Dlaczego nie piszece o tym, jak zbrodnirz Bulah-Bulahowicz z terytorium Polski ciagle atakowal Bialorus i zabijal chlopow we wsiach bialoruskich? Polska – to agresor, ktory udaje sie niewinnego dziecka.
JakubGalicyjski
4 lutego 2017 o 18:48Stanisław Bułak-Bałachowicz nie był w II RP żołnierzem wojska polskiego.
Karpiński Z.
19 stycznia 2018 o 12:16Stanisław Bułak-Bałachowicz był Białorusinem więc czemu czepiasz się Polaków.